Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Dane wyjazdu:
66.13 km 55.00 km teren
03:53 h 17.03 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)

Niedziela, 31 sierpnia 2008 · dodano: 05.09.2008 | Komentarze 7

V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)

Ta najważniejsza dla mnie impreza roku odbyła się w Krakowie w ramach kolejnej edycji Powerade MTB Marathon
Nie ukrywam że przez większość sezonu starałam się jakoś do niej przygotować (z mniejszym lub większym zaangażowaniem :P) i myślę że wyszło mi to całkiem nieźle :)
Wynik moich przygotowań jest taki, że poprawiłam swój czas o ponad godzinę :D
Tę samą trasę co dziś w zeszłym roku pokonałam w czasie 05:06:10 Tegoroczny czas brutto to 04:04:38.802 Chyba nic więcej nie muszę dodawać :D
No ale zacznę od początku...

Do Krakowa pojechałam z mamą - wszystko prawie na wariackich papierach Nie miałam innego środka transportu więc zdecydowałam się na jazdę autem Dojechałyśmy wszystkie trzy całe i zdrowe :)

Pobudka o 3:51 Po jednej drzemce trzeba było jednak wstać bo niby biuro zawodów czynne jest tylko do 9 (a start dopiero o 11:30!!!) - jak się jednak okazało na miejscu tak na prawdę dopiero po 9-tej zaczęła się robić kolejka :)

Rano na śniadanie wciągnęłam przygotowany dzień wcześniej makaron razowy z białym serem, śmietaną, cukrem i przepysznym cynamonem :)
Szybka kawa i trzeba było ruszać :) Szybkie rozkładanie Flecika i pakowanko - jaka ta Renata jest pojemna :)

Na autostradzie spokojnie - choć miejscami mgła wisiała jak mleko Poza tym na płatnej co chwilę utrudnienia w ruchu - niby remont - ale nie widziałam żadnego robotnika ani maszyny drogowej... No tak pewnie dlatego że była niedziela :)

Na krakowskich Błoniach meldujemy się dość wcześnie bo jeszcze przed 7:30 Jest więc kupa czasu na drzemkę :) Po godzinnym komarowaniu na rozłożonym siedzeniu rejestruję się, dwa razy ze stresu chyba odwiedzam toaletę, na spokojnie przebieram się, składam rower, wciągam owsiankę :)

Niezmiernie ucieszył mnie mój numer startowy :) Pomyślałam że to na szczęście :)



Do startu coraz bliżej i nie mogę się doczekać bo wolałabym już wystartować Ileż można czekać W sektorze startowym zajmuję nienajgorszą pozycję Gdzieś po środku Obok mnie liderka - czterokrotna mistrzyni (w tej chwili to już pięciokrotna:)) - Ewa Karpienia ze Szczecina - ściga się nie od dziś :) W moim prawym uchu słuchawka z KSU gotowa do użycia :) Jeszcze tylko banan i za chwilę możemy ruszać :)




Pierwszy kilometr po dziurawych Błoniach - szczerze nienawidzę tego odcinka - choć ku mojemu zaskoczeniu nieźle zniosłam tą telepawkę :) Wypadliśmy na jakieś asfalciki Staram się trzymać blisko Ewki Przez pierwsze 5 km nawet mi się to udaje - do momentu pierwszego dłuższego podjazdu Mam ją jednak caly czas w zasięgu wzroku Niestety za chwilę w lesie mocne przewężenie - wszyscy stoją nie wiedzieć czemu i czmychnęła mi Nie widziałam jej już aż do momentu dekoracji :)

Trasa jest świetna!!! Początkowo nie taka ciężka Jednak z biegiem czasu i km-ów na liczniku staje się coraz bardziej wymagająca...
Są zapiaszczone ścieżki polne, dużo kurzawy, kamieniste podjazdy i sypkie zjazdy... Mimo tego, że człowiek się wkurza bo czasem trzeba podejść - i tak mu się podoba... To jest to - myślę sobie - prawdziwe kolarstwo górskie - na to się piszę :D Na spokojnie poza maratonem trasa byłaby wyśmienita Ale jak jedzie się w takim tłoku czasem człowiek nie daje już rady...
Myśląc o tym pokonuję dwa pierwsze z najtrudniejszych i niebezpiecznych sypkich i korzenistych zjazdów Bez wydarzeń Jestem z siebie dumna, że nie zeszlam z roweru i nie wydygałam jak w zeszłym roku :) (wtedy było dosyć mokro) Widać dwa czy trzy udane zjazdy rozkojarzają mnie na tyle, że na kolejnym już lecę Klasyczne OTB :D Koleiny bywają złośliwe :) Zaryłam dyńką i plecami o glebę, ręką o kierownicę a resztą ciała nie wiem w co, bo oczywiście za szybko się to działo :) Upadłam na ściółkę obok ścieżki i dzięki temu nie rozjechali mnie bikerzy jadący za mną Cale szczęście wstałam i okazało się że wszystkie członki mam na miejscu :) Flecik też nie zgłaszał urazów Jedziemy dalej :D

Na 1. bufecie 2 połówki banana
Na 2. bufecie kubek Powerade
Na 3. bufecie jeszcze jeden :)
Nie było czasu na więcej Banana jeszcze chowałam w kieszonce więc nie było źle Musiałam ze 3 razy zsiąść z Flecika i stanąć Nie dało rady nawet iść Puls mi skakał do 193 i musiałam wtedy złapać oddech Bateryjka w mp3 szybko się skończyła i KSU już nie pomagało Trzeba było radzić sobie w pojedynkę :)

Po chwili przerwy samopoczucie było o wiele lepsze i można było dalej pedalić pod górkę:) Gdy zobaczyłam znak "10 km do mety" myślałam że ucałuję gościa który przy nim siedział... Byłam pewna że już będzie z górki... Niestety :/ Ileż ja jeszcze musiałam brzydkich słów wypowiedzieć zanim zrobiło się całkiem płasko... :) Miałam już dość Pary powoli zaczęło brakować i obolała ręka dawała znać o sobie Duchota i gorąc... Dobrze że głowa mnie już przestała ćmić Po uderzeniu o glebę ból minął jak ręką odjął :D Mimo to wszystko jeszcze kilka osób za sobą zostawiłam... Przy końcówce jeszcze jeden udany zjazd - siodełko miałam już wciśnięte w brzuch :) Przekozacko było :P

Końcówka na Błoniach znowu po trawie...Chyba z 1,5 km!!! Za jakie grzechy??? - pytam :) Jednego gościa jeszcze dorwałam... Drugi na końcu przycisnął i już do niego nie doszłam:) Tyle ze startu... Wielkie brawa dla orgów za taką trasę :)

Minifotki są tutaj:)

Moje plecy... :)



Dekoracja...


Było niemałe zamieszanie - stałam nawet na drugim stopniu podium :) Po dekoracji okazało się że tę drugą dziewczynę omyłkowo sklasyfikowali jako faceta i nie było jej na naszej liście Ale wszystko szczęśliwie się skończyło :) Oddałam puchar, dyplom poprawiony i wszyscy szczęśliwi i uśmiechnięci... "Ja tu widzę niezły burdel siostry!!!" :)

V max - 49,81 km/h - nawet nie było się gdzie rozpędzić :)
Pulsometr
Time 3:58:13
Avg 175
Max 193
Kcal 2918
HZ 0%
FZ 1%
PZ 98% !!!!!!!!! Z tego miejsca szczególne pozdrowienia dla Damiana :)

Pzdr,
Ascia vel żelazna kiełborka :P


Komentarze
blase
| 23:23 poniedziałek, 15 września 2008 | linkuj Ale hardkor, gratuluję, naprawdę postęp godny podziwu, tym bardziej że dojazd na wariata.

Przynajmniej poczułaś smak dużego podium i pucharu:D, jest o co walczyć następnym razem ;)

Zdjęcia u sportografa na prawdę niezłe.
mavic
| 15:54 sobota, 6 września 2008 | linkuj Wielkie gratulację, treningi przyniosły jednak spodziewany sukces. Na pewno nie ostatni!!!
Mlynarz
| 12:44 piątek, 5 września 2008 | linkuj Wiedziałem, że znacznie poprawisz swój zeszłoroczny wynik. :)
Ale, że to będzie aż taka znaczna poprawa... nie przypuszczałem.
Widać Twój talent strasznie szybko się rozwija. :)
Niech Maja Włoszczowska zaczyna się bać. :D

Gratuluję i pozdrawiam!

p.s.
Zamiast "autostrady" na odcinku Mysłowice - Kraków polecam drogi krajowe 79 i 94.
karla76 | 09:38 piątek, 5 września 2008 | linkuj gratulacje !!!!!!!!!!!!:)nic dodać nic ująć:)czas poprawiłaś fantastycznie!:)
djk71
| 07:02 piątek, 5 września 2008 | linkuj Do tamtej relacji z BO to chciałem dać nawet linka (w kwestii numerka) ale przez grzeczność postanowiłem również jeszcze poczekać :-)
djk71
| 06:52 piątek, 5 września 2008 | linkuj Przede wszystkim gratulacje ;-) Doskonałe miejsce i fantastyczna różnca w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Co do autostrady od Katowic do Krakowa do porażka ostatnio :(

Tym razem numerek w losowaniu przypadł Ci właściwy :)

Dobrze, że wszystkie członki zostały na miejscu ;-) Jak ręka?

Faktycznie niezły burdel tam musiał być na mecie :-)

Niestety mimo, że jeszcze 24 godziny przed startem byłem pewien, że dojadę i rónież spróbuję swoich sił - nie udało się :-(

P.S.1 Warto było czekać na opis... Można się było przez chwilę poczuć uczestnikiem maratonu...

P.S.2 Wybierasz się na Odyseję Świętokrzyską?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa yodwo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]