Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2008

Dystans całkowity:587.79 km (w terenie 191.00 km; 32.49%)
Czas w ruchu:29:08
Średnia prędkość:20.18 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:45.21 km i 2h 14m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
140.35 km 30.00 km teren
06:44 h 20.84 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Lubiąż zdobyty :)

Niedziela, 30 marca 2008 · dodano: 30.03.2008 | Komentarze 18

Lubiąż zdobyty :)
czyli odwiedziny u czubków i u Cystersów :)
Ehh to był faaajny dzień - nie mam już sił pisać więc relacja będzie jutro jak sie juz solidnie wyśpię i wrócę od dentysty :)

Nadejszła wiekopomna chwila... :D Więc zaczynamy :)

Niedziela
- godz. 10:00 jeszcze byłam w rozsypce - gdzie moje czapka, gdzie popka, gdzie te klucze i aparat :)
- godz. 10:12 czekam na ferajnę na pętli autobusowej na Kozanowie - nikogo nie ma - czyżby pojechali beze mnie? Przecież spóźniłam się tylko 12 minut - zawsze czekamy o wiele dłużej :)
- godz. 10:28 na horyzoncie pojawia się czołówka ferajny i już widzę całą resztę tj. Martę SPD, Łysego, Czerczila, Fokusa i Roberta z Adamem :)
Jesteśmy w pełnym składzie - możemy ruszać :)
Kozanów - Maślice - Stabłowice - Wilkszyn - Pisarzowice - Gosławice - Prężyce - Lenartowice - Księginice - Gąsiorów - Głoska
Tempo było zajebiaszcze - średnią miałam powyżej 27 km/h Część ekipy krzyczała, że za szybko i żeby zostawić trochę sił na powrót ale co ja poradzę że tak szybko jechałam - nawet się nie starałam za mocno :)
W Gosławicach jakiś baran wieśniak cymbał idiota szopenfeldziarz mający siano zamiast mózgu... (nie znam więcej słów tak grzecznych) jadąc z naprzeciwka wykonał manewr skrętu na naszą połowę drogi udając że chce nas potrącić Z tego wszystkiego nie spojrzałam na tablice - bo miałby ciepło!!!!!!!!
- godz. 11:45 W Głosce nie chciało nam się czekać na prom do Brzegu Dolnego więc przeprawiliśmy się przez Odrę mostem kolejowym - ale jazda była :)
Po drugiej stronie po kilku fotkach przy UM i nagiej parce pojechaliśmy do ryneczku na lody - mamy marzec więc za dużego wyboru nie było :)
Po małej konsumpcji i uzupełnieniu bidonów, bukłaków i brzuszków ruszyliśmy dalej w kierunku Lubiąża drogą nr 341 przez Pogalewo Małe i Wielkie, gdzie wbiliśmy się na szlak archeologiczny żeby troszkę pokręcić się po lesie - przypomniała mi się Fraszka jak tak jechaliśmy bez celu po leśnych dróżkach wśród trzasku gałązek :)
No ale cicho sza :) W lesie znów opierdziel, że za szybkie tempo więc mówię: Spoko na liczniku pyknęła 50-tka to już mogę odpuścić i jechać na lajcie :) Jak pomyślałam tak zrobiłam... Ale nieee Reszta ekipy nagle zaczęła zasuwać i nawet się nie obejrzeli jak z Martą zostałyśmy w tyle :) hehe Ehh ta męska ambicja :)
Dojechaliśmy do Lubiąża bez większych przygód ale ze śmiechem na ustach Wszystko z powodu Roberta i jego nadopiekuńczości lub też niewiary w swojego młodszego brata Adama Chwilkę z Adamem i Martą odpoczywaliśmy gdy reszta pogoniła do przodu I tak sobie żartujemy że za chwilę zadzwoni Robert i zapyta gdzie jesteśmy i co się nam stało :) Nie zdążyłam dokończyć tego zdania gdy zadzwonił telefon :D Naściemniałam że skręciliśmy w jakąś polną dróżkę i się zgubiliśmy i nadrobiliśmy ze 3 km :D Oczywiście łyknął jak dzieciak :)
W Lubiążu wszyscy marzyli o wrzuceniu czegoś pożywnego na ruszt - cokolwiek to miało oznaczać - Marta np. od Brzegu Dolnego wiozła w plecaku 2 puszki po 500 ml złota celem wspólnej konsumpcji z Asicą :) Więc nie muszę wspominać że jej to złoto mocno ciążyło :)) Nie dałam jednak się omotać tym wszystkim głodomorom i wyciągnęłam ich na krótką wycieczkę po Lubiążu - czyli szpital (kazali mi wrócić jak wyzdrowieję :)) i kościółek Do tego nawrotka do spożywczego i dopiero pod klasztor :)
Po jedzeniu w karczmie (ja idąc za przykładem Czercza zjadłam pyszną kiełborkę na zimno zakupioną w sklepiku) objechaliśmy olbrzymi klasztor żeby zalegnąć w trawie - a raczej na trawce - bo nie powiem żeby była bujna :)
- godz. 16:05 Obżarstwo i pijaństwo potrwało pewnie ze 40 minut i chwilę po 16-tej ruszyliśmy w kierunku chałupy :D
W drodze do Lubiąża wiaterek nam sprzyjał, ale widziałam prognozy i wiedziałam że w drodze powrotnej może być ciężej Niestety przewidywania ICM-u się sprawdziły i wiało nam prosto w twarzunie-niunie żeby nie napisać brzydko w pyski lub w mordy :D
Poprowadziłam wycieczkę południową stroną Odry - większego sprzeciwu nie było :)
Czerczil zakazał przekraczać 23 km/h ale się nie dało i to wcale nie z mojej winy :)
Z Lubiąża do Malczyc, dalej przez kolejne wioseczki Chomiążę, Lipnicę, Szczepanów, Kobylniki i Lubiatów aż do Głoski
Od Głoski powrót tą samą drogą na Kozanów ze zwiększoną częstotliwością postojów na łyka, gryza lub macha :) A ja czułam się nad wyraz dobrze - chciałabym mieć takiego pałera na maratonie :)
Jestem w dobrej dyspozycji i nie będę tego ukrywać :D

- godz. 20:10 Zajeżdżamy na Kozanów - na liczniku 125 km Przecież nie będe świnia - moich gości trzeba odwieźć do domu :D Pożegnaliśmy się z Fokusem, który walnął w sumie ze 155 km i ruszyliśmy na Popowicką
- godz. 20:18 Na Popowickiej Czerczilowi zepsuło się kolano - tym razem na dobre - chwila odpoczynku i jedziemy dalej - ja z Czerczem na holu i gra muzyka :D
- godz. 20:25 Żegnamy się z Martą i zaraz potem z Adamem i Robertem
- godz. 20:35 Odstawiam Czercza pod blok i 2 minuty później Łysego :) Cisnę z wiatrem w plecy do domu - mam zieloną falę i jaaadę :)
- godz. 20:55 Dojeżdżam do Kozanowa - na liczniku 135,50 km - myślę sobie ni huhu i strzelam dwie pętelki wokół osiedla raz z wiatrem raz pod wiatr :)
- godz. 21:05 Wlokę Flecika do windy - jesteśmy zmęczeni ale baaardzo zadowoleni Spędziliśmy ze sobą cały dzień, na świeżym powietrzu, wśród łąk i lasów... eee tam będe się rozpisywać Było ZAJEBIASZCZO :D

Kilka fotek - jak zwykle zajęłam się jazdą a nie pstrykaniem :)
Pierwszy postój na papierocha :) To tutaj obmyślaliśmy co zrobilibyśmy gościowi z grafitowego golfa DW ????? gdyby wpadł w nasze ręce :D

Drugi krótki przystanek na kilka fotek - jak widać nie dałam rady usadzić na siodełku tego aparatu i uciął pałacyk w Prężycach :) Za to ekipa w pełnym składzie :)

Kolejna kandydatka do fotela Miss BikeStats :)

Urząd Miasta w Brzegu Dolnym

Popasik i lody na ryneczku w Brzegu Dolnym :)

Wszędzie walają się rowery:)

Ekipa wariatów przed bramą wjazdową do Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Lubiążu :)

Niektórym udzieliła się tamtejsza atmosfera :)


Kościółek w Lubiążu

Po długo wyczekiwanym popasiku przypomniało mi się że warto ustrzelić jakąś fotkę Klasztoru Cystersów ale jest tak wielgachny że nie da się objąć - widać tu mniej więcej 1/4 całości Żeby się zmieścił w kadrze trzeba by daleeko daleeeko stanąć :) A mnie się nie chciało - i nie bardzo było jak - ot co :)

W drodze powrotnej było wiele przystanków - oto jeden z nich :) Rozciąganie Adamowej łydki przez wysoce wykwalifikowany personel Młynarz! jak pojedziesz z nami to ją poznasz :)

Ciężki powrót - śmiech przez łzy :D

To by było na tyle
Pozdrowienia dla czytelników :)
Asica

Dane wyjazdu:
26.73 km 10.00 km teren
01:18 h 20.56 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Z samego rańca na trening

Piątek, 28 marca 2008 · dodano: 29.03.2008 | Komentarze 2

Z samego rańca na trening do Gwardii - niecałe 15 minut mi to zajęło - chyba rekord :)
Po treningu nie mogłam się nagadać z Olsonem, która raz na jakiś czas zawita z Polkowic do Wrocka :) I tak stałyśmy i gadałyśmy... :)
Potem pojechałam na Marmurową odebrać kupioną niechcący na Allegro płytkę Perkoza (ale nie żałuję!!!) a potem stwierdziłam, że kierując się do domu pojadę trochę krajoznawczo i przypomnę sobie dawno nieodwiedzane ścieżki
Koszycką wzdłuż nasypu klejowego mijając kolejno Borowską, Ślężną i Karkonoską żeby zajrzeć na Małą Sobótkę
Potem po Grabiszynku - parkowymi ścieżkami - odwiedziłam znów Cmentarz Żołnierzy Polskich i na koniec Kwaterę Wojsk Włoskich z wojny 1915-1918
Potem jeszcze się pokręciłam i Grabiszyńską, Klecińską i Ostatnim Groszem dojechałam do domciu :) Pogoda płata figle i jest zdradliwa Raz było mi za ciepło a raz za chłodno ale poprzestałam na zdjęciu rękawic i podciągnięciu rękawów :P
Cała wycieczka z gadaniną zajęła mi ze 3 h Odebrałam parę telefonów, podumałam i pocykałam trochę zdjęć - niestety tylko telefonem - ale czasem mam wrażenie że wychodzą lepiej niż Kodakiem :) A słońce tak ostro świeciło, że nie widziałam nawet co mi wyszło - dopiero w domciu :)
Mała Sobótka widziana od ul. Racławickiej = Sobóteczka :)

I troszkę bliżej

Wieża obok Sobóteczki - Nie mam pojęcia co to za budowla i do czego służy Może następnym razem to ustalę bo w sieci nic nie znalazłam :P
Ktoś na BS lubił takie bajery ale nie pamiętam już kto :)

Widok z Sobóteczki na ul. Racławicką

I widok na drugą mańkę - tym razem się Flecik załapał :)

A potem ziuu w dół - krótko ale fajnie :) Vmax 42,61 km/h

Pomnik Żołnierza Polskiego (po raz kolejny w tym sezonie :))

Kwatera Wojsk Włoskich



Pogoda fajowa się zrobiła
Byle do niedzieli - nie mogę się doczekać - bo sobota spędzona w pracy
Pzdr :)

Dane wyjazdu:
42.19 km 25.00 km teren
02:03 h 20.58 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

NAGłY ATAK ZIMY vol. 8

Środa, 26 marca 2008 · dodano: 27.03.2008 | Komentarze 20

NAGłY ATAK ZIMY vol. 8 czyli TurDeWały i zmodyfikowana Czerczilowa Pętla :)

Po obiedzie mimo silnego wiatru i zapowiedzi opadów śniegu wybrałam się z Flecikiem na spacer, musiałam jakoś odreagować !!! :)
Na Most Milenijny i nawrotka na Kozanów (pilny telefon!!!) I kolejny nawrót na most :) Najpierw zahaczyłam o Osobowice, potem wałami Wybrzeżem Korzeniowskiego i Pasterską, gdzie zauważyłam, że po browarze zostało już tylko kilka betonowych płyt... :(
Potem skontrolowałam prace nad nowymi Mostami Warszawskimi - uwijają się jak mróweczki :)

Dalej wałem aż do Mostu Szczytnickiego, który też jest rozbabrany - jak połowa Wrocławia :)
Przebiłam się przez Akademię Rolniczą, wróć przez Uniwersytet Przyrodniczy i Mostem Zwierzynieckim dalej wałami aż do jazu i Opatowic. Na Bierdzanach odkryłam, że zrujnowany parę lat temu (za czasów szkoły średniej - to będzie z 10 lat temu :)) pałacyk jest właśnie w remoncie i nie mogłam się nadziwić że ktoś tak się nim zajął - superaśnie wygląda - ale jeszcze dużo pracy trzeba tam włożyć:)

Taki psiur ala agenciarowy Basco mnie obszczekiwał jak robiłam zdjęcia pałacyku więc stwierdziłam, że na pewno chce być na zdjęciu na BS - no to jest :)

Przez Lasek Rakowiecki i Kładkę Siedlecką, gdzie widziałam czaplę - wybaczcie tę jakość - stała naprawdę baaardzo daleko :)

No i wyjechałam na Armii Krajowej...
A tego to już zupełnie nie rozumiem :) Skrzyżowanie Armii Krajowej i Tarnogajskiej - jakiś wybitny inteligent musiał przy tym majstrować :)

Szybciorem na Bardzką gdzie obejrzałam hałdę - swoją drogą ciekawi mnie czy Młynarz już ją odpowiednio spenetrował - ma rzut kamieniem z domu :)
Zdjęć hałdy nie ma, bo zapomniałam zrobić :P
Jechałam sobie dalej i miałam w planach znów na Małą Sobótkę zajrzeć ale jak zobaczyłam na niebie to co nadciągało z naprzeciwka stwierdziłam, że Mała Sobótka nie ucieknie i będzie okazja jeszcze ją odwiedzić :)
No i mnie dorwało na Hallera :) Wiatr w pysk, śnieg po oczach ale jadę dalej :) O wiele przyjemniejsze uczucie niż zacinający deszcz:P Chyba każdy się ze mną zgodzi:) A poza tym to w tym roku po śniegu i w śniegu jeszcze nie jeździłam :) Oblepiło mnie jak bałwanka - ale przynajmniej nie stałam w blachosmrodowym korku na Hallera jak wszyscy inni hehe - zemsta jest słodka :)
No i już po wszystkiemu w parku na Kozanowie - cała i zdrowa i nawet sucha :)





Hasło na dziś: "Nic to!!!" :) Mimo śniegu i szczypania w policzki było wyśmienicie :)
Pozdrawiam wszystkich :)

Dane wyjazdu:
63.30 km 30.00 km teren
03:08 h 20.20 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Świątecznie, jajecznie ale bez kiełborki :)

Sobota, 22 marca 2008 · dodano: 23.03.2008 | Komentarze 16

Świątecznie, jajecznie ale bez kiełborki :)
Korzystając z pogody - nie pada śnieg, grad ani deszcz, jest trochę słoneczka i dosyć ciepło czyli ok 8 st. - wybrałam się na rowerek przed 13-tą żeby zdążyć przed zapowiadanymi opadami - cholera wie czego :) Do tej pory czyli o godz. 23:22 nie pada:)
Było trochę wiaterku ale nawet był znośny
Najpierw na Osobowice - potem małe TurDeWały a na wysokości ZOO dostałam SMS-a że zbiórka tam gdzie zwykle o 16 :)
I już po chwili śmigałam z Czerczem znów wałami i zatoczyliśmy niewielką pętelkę
Wyspa Słodowa-Ostrów Tumski-pl. Grunwaldzki-Opatowice-Wilczy Kąt-Armii Krajowej-Park Skowroni-Ślężna-Park Południowy-Krzycka i dalej wzdłuż nasypu kolejowego-Mała Sobótka przy Racławickiej (154 m n.p.m. :))-Park Grabiszyński-Cmentarz Żołnierzy Polskich z pomnikiem-Park Grabiszyński-Hallera-Powstańców Śl.-Świdnicka-Rynek (tak tak Rynek :))-Kuźnicza-Most Uniwersytecki-Chrobrego-Trzebnicka, gdzie odstawiłam Czercza pod dom i samotnie w dobrym humorze Długą i wałem na Kozanów Rundka wokół bloku co by stuknęło 63 i do wanny :)
Zdjęcia:)
Pierwszy raz widziałam jak działają nowe fontanny przy Grunwaldzkim:)

Pomnik Żołnierza Polskiego


Czercz w blaksu zachodzącego słońca (wersja bez papierocha :))

Nasza kochana Radunia (573 m n.p.m.) i Ślęża (718 m n.p.m.)

Pozdrowienia i oczywiście życzenia WESOŁYCH ŚWIĄT, Mokrego Dyngusa, smacznego jajka i mam nadzieję, że NIE zielonej kiełbasy :)))
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą


Dane wyjazdu:
72.48 km 5.00 km teren
03:10 h 22.89 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wzgórza Trzebnickie szosą

Niedziela, 16 marca 2008 · dodano: 16.03.2008 | Komentarze 17

Wzgórza Trzebnickie szosą czyli Zawonia nareszcie zdobyta :)
Choć prognozy pogody były mało optymistyczne, zmusiłam się by po wczorajszych "pogodzinach" do 3 rano, wstać i cieszyć się tym co za oknem :)

Z ekipą w składzie: Łysy, Fokus i Robert zbiórka tradycyjnie pod sklepem na Dibuła o 10:30 (+/- 15 minut) :)

Wro-Krzyżanowice-Raków-Cienin-Pasikurowice-Siedlec-Godzieszowa-Skarszyn-Głuchów Górny-Czachowo-Sędzice-Sucha Mała-Tarnowiec-ZAWONIA-Tarnowiec-Skotniki-Piersno-Boleścin-Skarszyn-Godzieszowa-Siedlec-Pasikurowice-Cienin-Raków-
Krzyżanowice-Wro

Pokręciliśmy się po Wzgórzach Trzebnickich - w zasadzie asfaltem - ale zasmakowaliśmy też niewielkiego odcineczka mtb :)
Było bardzo ale to bardzo miło Bez szczególnych przygód Szkoda że w takiej małej grupce
Udało się dotrzeć wreszcie do Zawonii, na którą miałam chrapkę od grudnia Tylko zawsze jakoś nie po drodze było :) Ot takie małe miasteczko Wpadliśmy jak burza, zrobiliśmy szybkie zakupy i wypadliśmy może nie jak burza, ale bez zbędnego ociągania się, żeby kilometr dalej w przydrożnych krzakach wszamać i wsiorbać to, co zakupiliśmy w sklepie :)
Gdy wyjeżdżaliśmy z Zawonii zaczęło coś lekutko mżyć I tak około 13tej, dokładnie jak zapowiadał ICM, zaczęło padać Początkowo delikatnie Przesiedzieliśmy mżawkę w tych krzaczkach i jak już się zebraliśmy padało :) I oczywiście było mokro, bardziej mokro i jeszcze bardziej mokro, a potem zimno, zimniej i jeszcze zimniej :) W butach ciapa, twarz zachlapana, w oczach i ustach to, co wypadało spod kół jadącego przede mną Ale cisnęliśmy ostro - w deszczu i pod wiatr nawet 30km/h Gdybym była sama - dowlokłabym się do domu pewnie dopiero pod wieczór :)
Dziś pełen pozytyw :)


Hmm no to gdzie dziś pojedziemy? :)

Wzgórza, wzgórza, wzgórza :)


Paweł ps. Łysy:)

Robert:)

Flecik:)

Pałacyk w Czachowie - widać że ktoś się za niego zabrał Odwiedzę go za jakiś czas i zobaczymy jakie robią postępy :)

Asica i Fokus:)

Robert, Łysy i Fokus :)

Pozdrowienia :)

Dane wyjazdu:
30.31 km 20.00 km teren
01:23 h 21.91 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Tur de Wały & troszku po mieście :)

Sobota, 15 marca 2008 · dodano: 15.03.2008 | Komentarze 25

Tur de Wały & troszku po mieście :)
Pogoda fajna - dziś bez rękawic i czapki - myślałam o krótkich gatkach nawet ale ostatecznie wstydze się tych pofraszkowych siniaków:)
Zdążyłam pokręcic przed pracą ale zdjęcia dodam juz po :)
Kilku śmiałków z gołymi łydkami widziałam - na próżno szukałam wsrod nich Mlynarza :) ale moze nastepnym razem
pzdr:)

Zdjęcia:)

Kilimandżaro i wariaci na rowerach:)





Prawie jak London Eye :)

I specjalnie dla Agenciary i Młynarza - Żeby nie było że same starocie jeżdżą :)

Na Ostrowie



I to by było na tyle Over
:P

Dane wyjazdu:
40.00 km 2.00 km teren
01:50 h 21.82 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Deszczowo i wietrznie - ale co

Piątek, 14 marca 2008 · dodano: 14.03.2008 | Komentarze 12

Deszczowo i wietrznie - ale co tam - raz się żyje :P
Tradycyjnie jak w każdy piątek o 7 rano do Gwardii na trening i nawrotka do domu :)
Po pracy po południu na ND na kawusię i na małe zakupy rowerowe :)
Nowa koszulka, nowe spodenki i skarpety Wszytko oczywiście z myślą o Fleciku, żeby się nie wstydził wozić swojej kochanej partnerki Asicy:)
Z ND przed 20-tą jeszcze rundka na Gaj i nawrotka znów na Kozanów - niedaleko domu stwierdziłam, że trzeba dobić do 40-tki i przejechałam się na drugi koniec Kozanowa tj. na pętle MPK:)
W bramie ujrzałam zadowalający widok - równe 40 km:)
I do tego pierwszy Tysiączek tego roku stuknął - na cześć Tysiączka - hip hip hurraa :)
Poczyniłam dziś także kilka małych obserwacji :)
1. Jak to fajnie mieć amortyzator - sprawny amortyzator Po przeglądzie okazało się że znów go mam - wszystkie krawężniki były dziś moje :)
2. Jak to fajnie mieć takie opony - normalnie jadą same :)
3. Jak to fajnie mieć Flecika - maszyna jak malina :)

Dziś bez fotek, bo nocą i tak słabe są Poza tym w taką pogodę nie ma czego sfocić nawet - chyba że kałuże :)
I miałam dziś dwa starcia pt. "Pieszy z psem na rozwiniętej smyczy na ścieżce rowerowej" - ehh szkoda gadać :)
Pozdrowienia dla wszystkich
Asica


Dane wyjazdu:
4.78 km 1.00 km teren
00:20 h 14.34 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Kwiatuszki :)

Wtorek, 11 marca 2008 · dodano: 11.03.2008 | Komentarze 16

Kwiatuszki :)
Spacerek pod wiaterek do serwisu
Biedny Flecik został sam jak palec na noc w serwisie :( Jak ja przeżyję noc bez niego :)
Ostatnio było na żółto, dziś na fioletowo :)
Pozdrowienia, Asica







Dane wyjazdu:
73.39 km 55.00 km teren
04:37 h 15.90 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Fraszka by Blas & Asica

Niedziela, 9 marca 2008 · dodano: 09.03.2008 | Komentarze 17

Fraszka by Blas & Asica

Pobudka o 5:31 Szybka kawa i owsianka, dwa bidony, garść rodzynek, orzechów i suszonych śliwek, jabłko, banan, porcja suchej owsianki i w drogę tj. na stację PKP Kuźniki
W ciapągu spotkanko z Blasem:) Gadu-gadu i wysiadka po godzinie w Orzeszkowie
Niebieskim szlakiem w kierunku bazy Fraszki w Tarchalicach - na odcinku 4,5 km też można się zgubić :)
Dojechaliśmy do bazy, gdzie dokonaliśmy rejestracji i zmarudziliśmy do czasu odprawy o 9:40, rozdania map o 9:50 i startu o 10:00
Spotkaliśmy Tomalosa, Pyszarda i resztę ich wesołej ekipy, która zaczęła się rozpakowywać z auta, gdy z Błażejem byliśmy juz w drodze :)
Punkty kontrolne zaczęliśmy zaliczać kierując się na południowy wschód i w Wołowie zawróciliśmy na północny zachód w kolejności: 1, 11, 12, 14, 13, 2, 15, 19, 17, 18, 20, 21, 16, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 :) Nie muszę mówić, że oczywiście zaliczyliśmy WSZYSTKIE :)
Było kilka przygód po drodze
- Zaliczyłam dwie gleby
Jedna to wiadomo - za późny odruch wypinający pod górkę - druga tuż przed Wołowem na asfalcie - tak się z Błażejem zapatrzyliśmy w mapy, że jadąc zbyt blisko siebie zaczepiliśmy się kierownicami - ja rogiem :) Błażejowi udało się utrzymać równowagę a Asica przejechała się po asfalcie - niewielkie otarcie i opuchlizna i kupa siniaków na nogach, Flecik ma zdarty róg :) Ale jedziemy dalej:)
- Trochę wcześniej w trakcie błądzenia i szukania ambony z punktem kontrolnym 18 Błażej złapał gumę - zmiana dętki w pobliżu mrowiska zajęła mu około 13 minut :)
W Wołowie pomiędzy 21 a 16 mały popas na uzupełnienie paliwka i krótkie pogaduchy z ekipą Tomalosa i Pyszarda, której raz uciekaliśmy a raz ją goniliśmy :)
Zdążyliśmy zmarznąć pod tym sklepikiem, więc na rozgrzewkę szybki asfalcik I znów na przemian zimno i gorąco - nie wiadomo czy się porozpinać czy doubierać :)
Przy wieży widokowej znów spotkanie z chłopakami a my z Błażejem musieliśmy zrzucić balast w postaci szklanych zielonych butelek i ponapawać się świeżym powietrzem i fajnymi widoczkami :) Po opróżnieniu butelek pojechaliśmy dalej znajdując i zaliczając bez większych problemów kolejne punkty kontrolne, ku zdziwieniu chłopaków, że tak nam to sprawnie idzie :)
Ostatnie dwa punkty już w szybkim tempie, bo trzeba było się spieszyć na ciapąg do domu
Okazało się że z naszego ostatniego punktu tj. 10 ktoś się nie bał i zaje... kasownik i nie mogliśmy skasować swoich bilecików :) Wpadliśmy do bazy o 16:52 Krótka wymiana zdań z organizatorem Marcinem Drewniakiem i w zabójczym tempie znowu przez las, żeby zdążyć na pociąg... Wreszcie jakaś szczypta rywalizacji - walka z czasem Poczułam wiatr we włosach - zupełnie jak na maratonie :) Sama się dziwiłam skąd tej siły jeszcze tyle mam :)
Szkoda, że nie mogliśmy dłużej zostać i nie było dziś kiełborki z ogniska ale sobie to z Błażejem odbijemy kiedyś :)
Oczywiście na stacji się wymarzliśmy bo ciapąg sie spóźnił ze 20 minut!!!
Podsumowanie:)
Bardzo mi się podobało, mój pierwszy raz w jeździe na orientację można zaliczyć do udanych :) Fajna zabawa, super tereny, dobra pogoda, ciekawe trasy i cała reszta na 5+ Opony spisują się bardzo dobrze, a po szuterku i asfalcie idą jak strzały:)
Ze 2 zdjęcia które zrobiłam dodam już jutro bo trzeba iść polulać troszku :)
Pozdrawiam
Asica :P

Zdjęcia:)

W oczekiwaniu na ciapąg :)

Flecik już się nie mógł doczekać:)

Tomalosy i reszta przy PK13 i połobgryzanym przez bobruchy drzewku :) Długo go szukaliśmy :)

Ekspresowa zmiana dętki połobgryzanej przez wstrętne i złośliwe mrówy :)

Miejsce zrzucania zielonego balastu :)

I to by było na tyle :) Pozdrawiam wszystkich

Dodano: 2008-03-13 22:58:02 :) - za zgodą autora oczywiście, za co dziękuję :)


Dane wyjazdu:
32.48 km 3.00 km teren
01:35 h 20.51 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

TESTOWANIE OPON:)

Sobota, 8 marca 2008 · dodano: 08.03.2008 | Komentarze 7

TESTOWANIE OPON:)
Rano we mgle przez chwilkę na trening - ok. 1,2 km bo nie mogłam się doczekać tych opon:)))
Późnym popołudniem rundka na Osobowice i nawrót przez Most Milenijny skąd rozciągał się taki oto widok :)

Potem zahaczając o '"ścianę płaczu" pod Astrą obwodnicą przez Gądowiankę jedną i Kleciniankę drugą, zadymioną i śmierdzącą - krety wyszły robić porządki na działkach i palą co popadnie :)
Na BP przy Grabiszyńskiej zatankowałam powietrze do oponek - uuu jakie twarde :)))
I teraz to można jeździć Na te wszystkie miejskie krawężniki zdecydowanie są za twarde ale na asfalcie to same jadą :)))
Dotarłam na Gaj - chwilkę ta zmarudziłam i delikatnie ostygłam Następnie chłodny powrót do domku To był trening przed niedzielną Fraszką :)
Wpadłam do domu głodna jak wilczyca :) Uff ale już po jedzonku
Czas się szykować na jutrzejszy wyjazd żebym znów czegoś nie zapomniała
I zapomniałabym :) Ocena - opony po suchym mieście na 5+ :)
Pozdrowienia Asica