Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2009

Dystans całkowity:850.04 km (w terenie 229.00 km; 26.94%)
Czas w ruchu:43:04
Średnia prędkość:19.74 km/h
Maksymalna prędkość:44.19 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:50.00 km i 2h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
134.20 km 80.00 km teren
07:41 h 17.47 km/h
Max prędkość:42.95 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Bike Orient - Ręczno 2009 :)

Sobota, 27 czerwca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 14

Po zbyt krótkiej nocy spędzonej u boku Kosmy :) wstaję po 7-mej na śniadanie.
Do jedzenia jest makaron z sosem pomidorowym lub gulaszowym do wyboru. Bardzo smaczny! Do tego herbata. Rozpaczam z powodu braku mojego ulubionego trunku – kawy. No nic jakoś trzeba będzie jechać :)

Aura nie nastraja do jazdy. Kto to widział w taką pogodę jeździć na rowerze !?
Zapomniałam kompasu. Martwię się jak sobie dam radę... Odrysowuję naprędce na mojej karcie startowej podziałkę z kompasu Damiana. Damian pożycza mi swój kompas w GPS-ie. Może nie będzie potrzebny...
Dostajemy mapy. Na starcie jest mały poślizg i ruszamy dopiero o 9:10. Całe szczęście pada trochę mniej niż z samego rana. Myślę sobie – jak mi się nie chce jechać!!! Dziwne uczucie, bo mam tak prawie przed każdym startem :D Czy ja sobie sama dam radę? Chyba dam! Przecież tyle się nauczyłam przez ostatnie starty w Harpaganie, Dymnie i Grassorze... lecz będzie ciężko przywyknąć do tego, że jadę bez Mojego Kochania...

Spoglądam na mapę. Jadę na PK 9. Nie będę sama – bo dużo osób też tam podąża. Nie patrzę nawet na mapę – jadę w tłumie. Wjeżdżamy do lasu. Trochę piachu i pomyłek. Gleba SPD na jakiejś gałęzi. Miękkie lądowanie na ściółce. PK 9 zaliczony!

Dalej postanawiam już jechać sama. Bez pomocy innych. Wracam więc do asfaltu. Cudowne szpryce spod kół zachlapują mi okulary. Plecy i tyłek już mokre. :)
Jadę przez Reducz i Dorszyn i we wsi Ślepietnica skręcam znów do lasu. Tu spotykam towarzyszy niedoli i wspołnie jedziemy na PK 4. W pewnym momencie odłączam się od grupy, bo mi cos nie gra z mapą. Przez tą moją głupotę tracę w błocie jakieś 15 minut. Gdyby nie tłum ludzi w pobliżu ukrytego w krzakach punktu, straciłabym pewnie z godzinę, o ile w ogóle, bym go znalazła :) PK 4 zaliczony!

Nie wiem co dalej. Wszyscy się rozjechali :) Jadę przed siebie – ta droga powinna mnie zaprowadzić do Stobnicy. Ku memu zdziwieniu wyjeżdża trochę gdzie indziej :) We wsi uciekam przed wściekłym kundlem mającym ochotę na moją łydkę :D

Dojeżdżam do drogi nr 742. Mierzę za pomocą karty startowej odległość do interesującej mnie krzyżówki. Jadę i nagle coś mi nie pasuje. Licznik mówi mi , że jeszcze ok. 500 m. W terenie jednak wszystko mówi mi, że to ta krzyżówka! Pewnie nieuważnie spojrzałam na licznik. Odmierzam kolejne odległości. Jadę lasem. Mijam przecinki. Jestem nadal przekonana, że to jeszcze nie te. Nagle droga się kończy. Patrze na mapę i stwierdzam, że jestem za daleko. Kształt skrzyżowania ewidentnie wskazuje mój błąd. Tylko jak to możliwe. Ja rozumiem, że mogłam się pomylić o 50-100 metrów ale nie aż tak! Wyciągam z mapnika i rozkładam mapę. Czytam opis punktu. Zerkam na skalę i nagle mam ochotę udusić Pawła :) Wczoraj przy piwie sprzedał mi niezły dowcip, a ja durna się dałam nabrać, że mapa jest w skali 1:65 000, bo inaczej by się nie zmieściła! Oj ja głupia! :D Przecież wystarczyło spojrzeć na starcie! Miałam z siebie niezły ubaw!!! Zmierzyłam, wyjechałam prosto na punkt. PK 2 zaliczony!

Teraz powinno już być lepiej. Jadę na PK 6. Szeroką drogą leśną. Nie mam siły depnąć. To nie jest mój dzień. W lesie na skrzyżowaniu spotykam miejscowych. Jadę na pewniaka w lewo. Oni krzyczą, że wszyscy pojechali w przeciwnym kierunku. Okazuje się, że ci wszyscy już z szóstki wracali :D
Na szóstce bród. Niechętnie, ale jednak wchodzę do Pilicy. Jest całkiem przyjemnie :) Mam teraz czyste spodnie i buty :D PK 6 zaliczony!
Na przeciwnym brzegu jest też punkt żywieniowy. Wcinam kilka ciastek i połówke banana. Wracam do roweru. Woda jest cieplutka. :)
Jadę na PK 5 tym samym szerokim leśnym duktem. Po drodze dołączam do innego bikera i chcąc nie chcąc jedziemy razem do piątki – kępa drzew w kształcie okręgu. No cóż, z lotu ptaka pewnie go przypomina :) PK 5 zaliczony!
Mijamy pasące się mućki (ależ one są słodkie!) i docieramy do kładki na Pilicy. Tam spotykam Flasha i postanawiamy, że pojedziemy kawałek razem. Odpuszczamy (zupełnie nie wiem dlaczego) PK 10!!! i jedziemy na ósemkę. Błądzimy po lesie wybierając ścieżki przyjazne dla Flasha. W tym miejscu chciałabym dodać, że Flash jedzie na ostrym kole. Jakże na mnie działał demotywująco, gdy w terenie pod górkę mnie wyprzedzał! :) Kozak z niego! Przed ósemką spotykamy grupki innych uczestników i w takim mini peletonie docieramy na szczyt górki. PK 8 zaliczony!
Z ósemki udajemy się na trójeczkę, gdzie na Diablej Górze oczekuje sławny Wiki. PK 3 zaliczony!
Z trójeczki asfaltami w kierunku jedynki z krótkim pit stopem w Starej na picie i loda – jakoś zapomnieliśmy o tym, że za chwilę baza, a w bazie jedzenie i picie :)
Jedziemy dalej ale jak dla Flasha trochę zamulam, więc rozdzielamy się. Do jedynki dojeżdżam sama. Po drodze w lesie wyprzedza mnie Kinga – zwyciężczyni trasy krótkiej – razem z kolegą.
Kolejny bród na Pilicy był trochę głębszy a przejście bardziej wymagające, bo z rowerem na plecach. W wodzie spotykam znów Flasha, który jednak był za mną :) PK 1 zaliczony!
Dojeżdżam do bazy z 8 punktami. Biorę drugą mapę, wcinam ciastko. Rozmawiam z Kosmą, Anetką i Tomalosem. Nie chce mi się już jechać dalej. Jak pomyślę, że inni już wykąpani i pachnący sączą piwko i myją rowery... To szczerze odechciewa się.
Zmieniam skarpety na suche. Niby niewiele to dało, ale przynajmniej nie mam już kilograma piachu w butach :)
Spoglądając na mapę myślę „Nie jest źle. Zaliczę cztery najbliższe punkty i wracam do bazy na piwo” :) Ruszam znów z Flashem na szesnastkę. PK 16 zaliczony!
Od tej chwili jadę już samotnie. Drogą 742 i dalej lasem do czternastki. Trafiam idealnie. Podziałka na karcie startowej się przydała. PK 14 zaliczony! W lesie dwukrotnie biegnie za mną niewyżyty pies. Za drugim razem już się miałam zatrzymać ale właścicielce rozpaczliwym krzykiem udało się go zatrzymać.
Znów drogą 742. Łatwy dojazd do dwunastki. To było bardzo urokliwe miejsce. PK 12 zaliczony!Zatrzymuję tam na chwilę, przysiadam na trawie i patrzę na mapę. Może coś jeszcze z niej wyskrobię. Nie ma jeszcze 17-tej. Postanawiam pocisnąć na siedemnastkę, a stamtąd mam już blisko na jedenastkę, więc jak będzie czas to ją też zaliczę. Ujechałam kilometr po lesie po to tylko, żeby stwierdzić że nie mam okularów. Pewnie zostały na trawie. Są! Całe szczęście w porę się pokapowałam!
Czuję się dobrze. Martwię się jednak, że będę wracać pod wiatr.
W Przedborzu pewna inteligentna pani w toyocie yaris najpierw wyprzedza mnie tuż przed rondem, potem zajeżdża mi drogę, żeby ostatecznie zepchnąć mnie do krawężnika i z zamachem zaparkować po lewej stronie jezdni. Pewnie całe życie jeździła tirami. Brawo!!!
Na kładkę trafiam nie bez problemów, bo droga dojazdowa zamknięta drewnianym szlabanem. PK 17 zaliczony! Wyjeżdżając z siedemnastki znów spotykam Flasha. Ależ on krąży! :) Znów się rozdzielamy a ja kombinując z mapą i piaszczystymi drogami zmuszona jestem przechodzić przez krzaki a potem trawę byle tylko dojść do drogi. Szybko odnajduję jedenastkę, ale podjazd na górkę daje mi w kość. PK 11 zaliczony! Zaczynam już tracić siły i co gorsze – motywację.
Wracając z Przedborza postanawiam, że jeśli dojadę do 19-tej do wioski Zbyłowice to atakuję jeszcze dziewiętnastkę. Udaje się, choć mam na trasie kryzys. Wyprzedzają mnie inni zawodnicy i widzę jak giną za pagórkami. Przy tym punkcie błądzę i tracę dużo czasu. Łatwiej było go odnaleźć jadąc z drugiej strony. Znów moczę buty. PK 19 zaliczony!
Teraz tylko dojechać do mety przed 20:10. Mobilizuję się żeby zdążyć na 20-tą. Dotarłam na metę o 19:59, z czasem 10h49' :D
Zmęczona ale bardzo zadowolona opowiadam pozostałym BS-owiczom, co też spotkało mnie na trasie :D
I przyjechał Młynarz – Moje Kochanie, które dziś nie mogło towarzyszyć mi na trasie. :)
Wieczorem ogłoszenie wyników i rozdanie super nagród. Jako najliczniejszy team – ekipa BikeStats otrzymała od Orgów fajowskie mapy.
W losowaniu nagród zgarnęłam 4GB pen-drive !!! Super, co nie? :D

Podsumowując Bike Orient 2009:
Zdobyłam 16 punktów kontrolnych!
Bawiłam się przednio przed, w trakcie i już po maratonie!
Trasa była świetna!
Organizacja była wypasiona! Dzięki chłopaki i dziewczyny! Jesteście fantastyczni!
Towarzystwo wyśmienite!
Żyć nie umierać!


Jednym słowem „ale czaaaaaaaaaaaaaad!!!”


A na koniec kilka fotek ze stronki Bike Orientu :)

Bród na Pilicy przy PK 6


Przy kładce niedaleko PK 5


W bazie na mecie :)


Nagrody, nagrody, nagrody!!! :)


P.S. Nie wiem jakim cudem udało mi się sklecić wreszcie ten wpis :D

O MAMUSIU! Całkiem zapomniałam o ognisku! Przy ognichu fajno jest bo są pyszne KIEŁBORKI i wspaniałe towarzystwo! :D

Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
44.17 km 4.00 km teren
02:08 h 20.70 km/h
Max prędkość:38.85 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Dojazd na Bike Orient

Piątek, 26 czerwca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 3

To był ciężki dzień. Na PKP odwiozło mnie Moje Kochanie. W drodze na PKP stwierdziłam, że nie wzięłam lampek na rower. W pociągu stwierdziłam, że nie mam też kompasu.
Wysiadłam w Częstochowie. Do kolejnego pociągu około 40 minut. Trzeba coś zjeść. Jechać nie jechać, oto jest pytanie. Zdążę przed burzami do Ręczna? Zdążę zanim ogarną mnie ciemności? 85 km było w zasięgu - nic strasznego, ale wyjeżdżając z Częstochowy pod wiatr i męcząc się na podjeździe 8 km/h żałowałam
Pociąg do Piotrkowa już dawno odjechał więc nie było po co wracać na dworzec. Zatrzymałam się żeby przebrać się w rowerowe ciuchy bo w bojówkach nie dało się jechać. Plecak mi ciążył. Zadzwonił Tomalos. Zdziwił się że jadę z Częstochowy. Zadzwoniła Kosma. Byłam podłamana. Mapki z googli okazały się za mało dokładne i wyjechałam gdzieś w lesie. Kierowca MPK nie wiedział co jest za lasem. Wróciłam do ostatniej krzyżówki. Wjechałam do Siedlca - przynajmniej wiedziałam gdzie jestem. Wiało mi prosto w pysk. Zamiast cieszyć oczy ładnymi widokami męczyłam się odliczając ile to jeszcze mi zostało. Wiedziałam że na pewno nie zdążę przez zmrokiem. Zatrzymałam się na picie w wiejskim sklepiku.
Ruszyłam dalej z nadzieją, że mój los się odwróci. Odwrócił się - wiatr wiał z boku. Niestety mapa znów mnie źle nakierowała - co ja bym zrobiła bez pomocy tubylców.
Los znów się do mnie uśmiechnął. A właściwie uśmiechnęła się Poczciwa Kosma i jej brat, którzy zabrali mnie z trasy w Gidlach. Fajnie było zobaczyć znów tę uśmiechniętą mordkę. Chwila (30 minut) i byliśmy w bazie :D
Co ja bym bez niej zrobiła? :D Kosmaczu dzięki! Uratowałaś mi życie!


A w bazie rajdu ujrzałam pozostałe uśmiechnięte pyszczki - Ulubionej Rodzinki z Helenki i z Marianowa, Ekipę z Bydzi, Tomalosa, Hose i pozostałych, których nie jestem w stanie wymienić.
Reszta EKIPY BIKESTATS dojechała rano przed startem
Wieczorem działo się! Szkoda że na drugi dzień trzeba było wcześnie wstać


Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
30.09 km 2.00 km teren
01:20 h 22.57 km/h
Max prędkość:36.36 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

PO(a)RNO I DUSZNO!

Czwartek, 25 czerwca 2009 · dodano: 26.06.2009 | Komentarze 2

Z domku do mojego cudownego Młynarzyka!
Po drodze załatwianie spraw na mieście - dopinanie ostatniego guziczka przed wyprawą.

Było porno i duszno - ciężko się jechało ale dałam radę. Jednak jak się ma jakiś cel, na przykład zobaczyć cudownego Młynarzyka, to motywacja do jazdy jest ponadprzeciętna.

Miejska dżungla została dziś przeze mnie pokonana! :D


Pzdr,
Asica

Dane wyjazdu:
230.03 km 90.00 km teren
12:46 h 18.02 km/h
Max prędkość:44.19 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Grassor 2009

Sobota, 20 czerwca 2009 · dodano: 23.06.2009 | Komentarze 1

Szczegóły wkrótce


Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
8.64 km 2.00 km teren
00:23 h 22.54 km/h
Max prędkość:30.68 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Lenistwo po raz wtóry

Czwartek, 18 czerwca 2009 · dodano: 23.06.2009 | Komentarze 0

Trochę padało a mnie się znów nie chciało
Zmusiłam się do wyjścia koło 19 i pojechałam na Osobowice bo dawno mnie tam nie było
Leń, leń, ogarnął mnie leń....


Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
12.65 km 2.00 km teren
00:34 h 22.32 km/h
Max prędkość:39.65 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Lenistwo

Środa, 17 czerwca 2009 · dodano: 23.06.2009 | Komentarze 0

Cały dzień nie miałam motywacji wybrać się na przejażdżkę Trochę miałam zajęć ale gdybym chciała to znalazłabym czas na rower
Nie udało się

Ale wieczorem wyjechałam po Młynarczyka i choć tyle pojeździłam :)


Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
47.18 km 15.00 km teren
02:11 h 21.61 km/h
Max prędkość:38.54 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Młynarzowo - Ryszardzikowo - Platonowo

Wtorek, 16 czerwca 2009 · dodano: 23.06.2009 | Komentarze 0

Przejażdżka po mieście - najpierw samotna, potem z Moim Kochanym Młynarzem, a następnie z Ryśkiem i Tomkiem :)


Było bardzo fajnie i miło

Szczegóły w późniejszym terminie :)

Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
17.56 km 2.00 km teren
00:51 h 20.66 km/h
Max prędkość:38.06 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Wymiar sprawiedliwości i kosiara :D

Poniedziałek, 15 czerwca 2009 · dodano: 23.06.2009 | Komentarze 0

Rano Moje Kochanie odprowadziło mnie na Podwale do Sądu na sprawę

Później samotna wędrówka po mieście
Odkryłam, że otworzyli już jedną nitkę Grabiszyńskiej od Pereca do Oporowskiej Ciekawe jak długo nie będzie dziurawa Niestety na tym odcinku ścieżka rowerowa jeszcze nie odżyła :)

Po drodze odebrałam wreszcie szczepionkę...

I pojechałam na działkę jeździć spalinową kosiarą po trawie Ale czadersko :) Podjadłam poziomek i innych mniej dojrzałych owoców :)

A po południu jeszcze do pracy i z powrotem

To było miłe przedpołudnie :)



Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
70.54 km 15.00 km teren
04:09 h 17.00 km/h
Max prędkość:40.27 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Święto Wrocławskiego Rowerzysty :D

Niedziela, 14 czerwca 2009 · dodano: 23.06.2009 | Komentarze 0

Było czadersko

Szczegóły później :)



Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
82.42 km 7.00 km teren
03:34 h 23.11 km/h
Max prędkość:38.62 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Huraganowa pętelka i wieczorne śmiganie

Sobota, 13 czerwca 2009 · dodano: 13.06.2009 | Komentarze 3

Dziś przed 13-tą wybrałam się wreszcie na przejażdżkę Po kilkukrotnym wczoraj i jeszcze dzisiaj rozkręcaniu i skręcaniu suportu okazało się że jednak nie trzeszczy :)
Pogoda choć słoneczna nie rozpieszczała Silny porywisty wicher momentami spychał mnie z drogi Ale był na tyle ciepły i przyjemny (o ile można go tak nazwać :)) że jechało mi się bardzo fajnie
Słuchałam sobie muzyczki i kręciłam nie zważając na PrzeCiwności losu (wiatru)
Ciwność poczułam gdy wreszcie odwróciłam się w kierunku domciu :) Faaaaajnie jak tak zawiało w plecki czasem :)

Standardową pętelkę brzezińską przedłużyłam z początku jadąc przez Pracze, potem do Mrozowa i Miękini a wracając pojechałam jeszcze na Leśnicę by maksymalnie wykorzystać dzisiejszy czas przed pracą i słoneczną pogodę :)

Troszkę potaplałam się z Flecikiem w błotku w lesie koło Wojnowic bo deszcz nas przecież ostatnio nie oszczędzał :)

Fajna sobotnia przejażdżka Byle pogoda dopisywała to będzie też ochota do jazdy :)

A wieczorkiem jeszcze wyjechałam na przeciw Mojemu Młynarczykowi :) A że wyjecha z opóźnieniem doszło mi z dokręcania 20 km :)
Później już razem na Kozanów
Ostro cisnął :) Wariat jakiś czy co?


Pzdr,
Asica :P