Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Dane wyjazdu:
140.35 km 30.00 km teren
06:44 h 20.84 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Lubiąż zdobyty :)

Niedziela, 30 marca 2008 · dodano: 30.03.2008 | Komentarze 18

Lubiąż zdobyty :)
czyli odwiedziny u czubków i u Cystersów :)
Ehh to był faaajny dzień - nie mam już sił pisać więc relacja będzie jutro jak sie juz solidnie wyśpię i wrócę od dentysty :)

Nadejszła wiekopomna chwila... :D Więc zaczynamy :)

Niedziela
- godz. 10:00 jeszcze byłam w rozsypce - gdzie moje czapka, gdzie popka, gdzie te klucze i aparat :)
- godz. 10:12 czekam na ferajnę na pętli autobusowej na Kozanowie - nikogo nie ma - czyżby pojechali beze mnie? Przecież spóźniłam się tylko 12 minut - zawsze czekamy o wiele dłużej :)
- godz. 10:28 na horyzoncie pojawia się czołówka ferajny i już widzę całą resztę tj. Martę SPD, Łysego, Czerczila, Fokusa i Roberta z Adamem :)
Jesteśmy w pełnym składzie - możemy ruszać :)
Kozanów - Maślice - Stabłowice - Wilkszyn - Pisarzowice - Gosławice - Prężyce - Lenartowice - Księginice - Gąsiorów - Głoska
Tempo było zajebiaszcze - średnią miałam powyżej 27 km/h Część ekipy krzyczała, że za szybko i żeby zostawić trochę sił na powrót ale co ja poradzę że tak szybko jechałam - nawet się nie starałam za mocno :)
W Gosławicach jakiś baran wieśniak cymbał idiota szopenfeldziarz mający siano zamiast mózgu... (nie znam więcej słów tak grzecznych) jadąc z naprzeciwka wykonał manewr skrętu na naszą połowę drogi udając że chce nas potrącić Z tego wszystkiego nie spojrzałam na tablice - bo miałby ciepło!!!!!!!!
- godz. 11:45 W Głosce nie chciało nam się czekać na prom do Brzegu Dolnego więc przeprawiliśmy się przez Odrę mostem kolejowym - ale jazda była :)
Po drugiej stronie po kilku fotkach przy UM i nagiej parce pojechaliśmy do ryneczku na lody - mamy marzec więc za dużego wyboru nie było :)
Po małej konsumpcji i uzupełnieniu bidonów, bukłaków i brzuszków ruszyliśmy dalej w kierunku Lubiąża drogą nr 341 przez Pogalewo Małe i Wielkie, gdzie wbiliśmy się na szlak archeologiczny żeby troszkę pokręcić się po lesie - przypomniała mi się Fraszka jak tak jechaliśmy bez celu po leśnych dróżkach wśród trzasku gałązek :)
No ale cicho sza :) W lesie znów opierdziel, że za szybkie tempo więc mówię: Spoko na liczniku pyknęła 50-tka to już mogę odpuścić i jechać na lajcie :) Jak pomyślałam tak zrobiłam... Ale nieee Reszta ekipy nagle zaczęła zasuwać i nawet się nie obejrzeli jak z Martą zostałyśmy w tyle :) hehe Ehh ta męska ambicja :)
Dojechaliśmy do Lubiąża bez większych przygód ale ze śmiechem na ustach Wszystko z powodu Roberta i jego nadopiekuńczości lub też niewiary w swojego młodszego brata Adama Chwilkę z Adamem i Martą odpoczywaliśmy gdy reszta pogoniła do przodu I tak sobie żartujemy że za chwilę zadzwoni Robert i zapyta gdzie jesteśmy i co się nam stało :) Nie zdążyłam dokończyć tego zdania gdy zadzwonił telefon :D Naściemniałam że skręciliśmy w jakąś polną dróżkę i się zgubiliśmy i nadrobiliśmy ze 3 km :D Oczywiście łyknął jak dzieciak :)
W Lubiążu wszyscy marzyli o wrzuceniu czegoś pożywnego na ruszt - cokolwiek to miało oznaczać - Marta np. od Brzegu Dolnego wiozła w plecaku 2 puszki po 500 ml złota celem wspólnej konsumpcji z Asicą :) Więc nie muszę wspominać że jej to złoto mocno ciążyło :)) Nie dałam jednak się omotać tym wszystkim głodomorom i wyciągnęłam ich na krótką wycieczkę po Lubiążu - czyli szpital (kazali mi wrócić jak wyzdrowieję :)) i kościółek Do tego nawrotka do spożywczego i dopiero pod klasztor :)
Po jedzeniu w karczmie (ja idąc za przykładem Czercza zjadłam pyszną kiełborkę na zimno zakupioną w sklepiku) objechaliśmy olbrzymi klasztor żeby zalegnąć w trawie - a raczej na trawce - bo nie powiem żeby była bujna :)
- godz. 16:05 Obżarstwo i pijaństwo potrwało pewnie ze 40 minut i chwilę po 16-tej ruszyliśmy w kierunku chałupy :D
W drodze do Lubiąża wiaterek nam sprzyjał, ale widziałam prognozy i wiedziałam że w drodze powrotnej może być ciężej Niestety przewidywania ICM-u się sprawdziły i wiało nam prosto w twarzunie-niunie żeby nie napisać brzydko w pyski lub w mordy :D
Poprowadziłam wycieczkę południową stroną Odry - większego sprzeciwu nie było :)
Czerczil zakazał przekraczać 23 km/h ale się nie dało i to wcale nie z mojej winy :)
Z Lubiąża do Malczyc, dalej przez kolejne wioseczki Chomiążę, Lipnicę, Szczepanów, Kobylniki i Lubiatów aż do Głoski
Od Głoski powrót tą samą drogą na Kozanów ze zwiększoną częstotliwością postojów na łyka, gryza lub macha :) A ja czułam się nad wyraz dobrze - chciałabym mieć takiego pałera na maratonie :)
Jestem w dobrej dyspozycji i nie będę tego ukrywać :D

- godz. 20:10 Zajeżdżamy na Kozanów - na liczniku 125 km Przecież nie będe świnia - moich gości trzeba odwieźć do domu :D Pożegnaliśmy się z Fokusem, który walnął w sumie ze 155 km i ruszyliśmy na Popowicką
- godz. 20:18 Na Popowickiej Czerczilowi zepsuło się kolano - tym razem na dobre - chwila odpoczynku i jedziemy dalej - ja z Czerczem na holu i gra muzyka :D
- godz. 20:25 Żegnamy się z Martą i zaraz potem z Adamem i Robertem
- godz. 20:35 Odstawiam Czercza pod blok i 2 minuty później Łysego :) Cisnę z wiatrem w plecy do domu - mam zieloną falę i jaaadę :)
- godz. 20:55 Dojeżdżam do Kozanowa - na liczniku 135,50 km - myślę sobie ni huhu i strzelam dwie pętelki wokół osiedla raz z wiatrem raz pod wiatr :)
- godz. 21:05 Wlokę Flecika do windy - jesteśmy zmęczeni ale baaardzo zadowoleni Spędziliśmy ze sobą cały dzień, na świeżym powietrzu, wśród łąk i lasów... eee tam będe się rozpisywać Było ZAJEBIASZCZO :D

Kilka fotek - jak zwykle zajęłam się jazdą a nie pstrykaniem :)
Pierwszy postój na papierocha :) To tutaj obmyślaliśmy co zrobilibyśmy gościowi z grafitowego golfa DW ????? gdyby wpadł w nasze ręce :D

Drugi krótki przystanek na kilka fotek - jak widać nie dałam rady usadzić na siodełku tego aparatu i uciął pałacyk w Prężycach :) Za to ekipa w pełnym składzie :)

Kolejna kandydatka do fotela Miss BikeStats :)

Urząd Miasta w Brzegu Dolnym

Popasik i lody na ryneczku w Brzegu Dolnym :)

Wszędzie walają się rowery:)

Ekipa wariatów przed bramą wjazdową do Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Lubiążu :)

Niektórym udzieliła się tamtejsza atmosfera :)


Kościółek w Lubiążu

Po długo wyczekiwanym popasiku przypomniało mi się że warto ustrzelić jakąś fotkę Klasztoru Cystersów ale jest tak wielgachny że nie da się objąć - widać tu mniej więcej 1/4 całości Żeby się zmieścił w kadrze trzeba by daleeko daleeeko stanąć :) A mnie się nie chciało - i nie bardzo było jak - ot co :)

W drodze powrotnej było wiele przystanków - oto jeden z nich :) Rozciąganie Adamowej łydki przez wysoce wykwalifikowany personel Młynarz! jak pojedziesz z nami to ją poznasz :)

Ciężki powrót - śmiech przez łzy :D

To by było na tyle
Pozdrowienia dla czytelników :)
Asica


Komentarze
katane
| 17:21 piątek, 4 kwietnia 2008 | linkuj no przeczytałam :)

piękne kemy, ładna średnia, super ekipa i wycieczka
a najfajniejsze w tym wszystkim to Twój zapał! :)
powodzenia na planowanych maratonach z pewnością będziesz wymiatać (ja tylko będę trzymać za Ciebie kciuki)

pozdrawiam
mavic
| 19:36 środa, 2 kwietnia 2008 | linkuj Super wycieczka. Najlepsze, że macie zgrany zespół.
Debilnych kierowców nie brakuje ;/
jahoo81
| 16:05 środa, 2 kwietnia 2008 | linkuj Jak zawsze skromna :D
Aga
| 08:16 środa, 2 kwietnia 2008 | linkuj Yhy... :D Wymiękłabyś po 20 km mojego jęczenia i błagania o jeden bieg niżej :D
jahoo81
| 22:50 wtorek, 1 kwietnia 2008 | linkuj No i Aga - ja przy Tobie bym wymiękła :)
jahoo81
| 22:46 wtorek, 1 kwietnia 2008 | linkuj Blas Jest czego żałować, ale z drugiej strony wiemy, że czeka nas jeszcze niejedna taka rowerowa impreza :) Wiosna już zawitała na dobre i dzień jest dłuższy i cieplej i dłużej i więcej i szybciej i ... :D
Aga Dzięki:) A numer i inne informacje możesz znaleźć tutaj :)
Nie wiem co jest wynikiem tego mojego pałera Czuję go i mam nadzieję że będzie rósł w siłę i starczy na maratony bo zamierzam spróbować na mega No i w sierpniu ten mój najważnieszy w Krakowie :)
Pozdrowienia:)
Aga
| 21:35 wtorek, 1 kwietnia 2008 | linkuj hehehe no dosłownie obłędna wycieczka :D Tak trzymaj, nie dawaj się chłopom i daj im porządnie w kośc :D
Ja przy Tobie to.. ukhmmmmmm nie zrobiłabym połowy tej trasy w takim tempie :D :D Też bym skomlała o litośc :D:D:D
Na takiego kierowcę bombowca to najlepsza byłaby metoda zainstalowania kamerki na kierownicy, ale to już jest niestety kosztowne :( Debil do potęgi n'tej wrrr mam nadzieję, że kilometr dalej trzasnął w drzewo i skasował tą piękną bryczkę :P
Ja tam nawet nie zauwazylam ze brakuje kawałka pałacyku - gdybyś nie napisała uszłoby bokiem;))
Kurcze, a wzielas nr do tego szpitala, bo bede musiała się umówic z Wami na odwiedziny a telefony pewnie Wam odebrali ;))))))

Pozdrawiam kilometrożerczynie:D
blase
| 19:24 wtorek, 1 kwietnia 2008 | linkuj o kurcze! faktycznie mieliście zajebiaszczo!
uśmiałem sie przy opisach zdjęć, grrr żałuję ze nie pojechałem. pewnie się domyślasz dlaczego, ale następnym razem rower wygrywa;)
jahoo81
| 00:38 wtorek, 1 kwietnia 2008 | linkuj hehe Aga! dopiero się skapnęłam, że mi zaśpiewałaś :)
jahoo81
| 00:34 wtorek, 1 kwietnia 2008 | linkuj Gotowe uff :)
Aga i Anonimowy Van smacznego:)
Pozdrawiam i dobranoc <ziewa> :D
Aga
| 21:23 poniedziałek, 31 marca 2008 | linkuj jest już ciemno, ale,
relacji nie ma...
mam nadzieję, ale ...
głupia nie jestem że ją mam ;))))))
Asia, jak już odpoczniesz i coś przyskrobiesz to daj znac w komentarzu tutaj :)
Pewnie jest co opowiadac tyle kilometrów, aż pewnie nie wiadomo od czego zaczac :D
czercz | 13:40 poniedziałek, 31 marca 2008 | linkuj bylo mega wypas czasami przeginalismy z predkoscia na prostych:))) grubo bylo pozdro dla wszystkich co dali rade jechac w tym tepie:)))))....
FOCUS | 12:37 poniedziałek, 31 marca 2008 | linkuj Było super fajnie ,ten kto kupił sobie rowerek i nie pojechał z nami niech zmieni środek lokomocji na trampki made in china i pobiega sobie w koło swojej posesj z pieskiem jorgiem tylko uważajcie żeby się nie spocił - jorg
Anonimowy van | 12:27 poniedziałek, 31 marca 2008 | linkuj Ha! Wiedziałem, że będzie coś mega :D Czekam na fotki i opis ;D Gratuluję dystansu ;)
jahoo81
| 11:52 poniedziałek, 31 marca 2008 | linkuj yyy to może uzupełnie wpis wieczorkiem :)
Galen
| 09:00 poniedziałek, 31 marca 2008 | linkuj Omg... A Ty się pytasz czemu nie pojechaliśmy z Aga... W sumie, to chyba dobrze, bo znowu robił bym za marudera :]
Aga
| 07:28 poniedziałek, 31 marca 2008 | linkuj ożesz w mordę jeża ale poszalałaś sobie wczoraj :D
Czekam na relacje :>
pyszard
| 23:43 niedziela, 30 marca 2008 | linkuj dużo, dużo km
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]