Info
Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Sierpień1 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 12
- 2013, Sierpień1 - 6
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Wrzesień1 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec4 - 34
- 2011, Wrzesień2 - 6
- 2011, Sierpień1 - 3
- 2011, Lipiec2 - 15
- 2011, Czerwiec1 - 1
- 2011, Kwiecień4 - 5
- 2010, Sierpień1 - 15
- 2010, Lipiec1 - 19
- 2010, Kwiecień2 - 9
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty1 - 4
- 2010, Styczeń12 - 28
- 2009, Grudzień15 - 51
- 2009, Listopad14 - 9
- 2009, Październik17 - 0
- 2009, Wrzesień19 - 26
- 2009, Sierpień23 - 86
- 2009, Lipiec22 - 13
- 2009, Czerwiec17 - 56
- 2009, Maj21 - 37
- 2009, Kwiecień25 - 72
- 2009, Marzec20 - 72
- 2009, Luty2 - 4
- 2009, Styczeń8 - 66
- 2008, Grudzień19 - 182
- 2008, Listopad30 - 263
- 2008, Październik6 - 61
- 2008, Wrzesień14 - 83
- 2008, Sierpień17 - 136
- 2008, Lipiec14 - 108
- 2008, Czerwiec16 - 76
- 2008, Maj16 - 71
- 2008, Kwiecień15 - 178
- 2008, Marzec13 - 215
- 2008, Luty13 - 154
- 2008, Styczeń15 - 71
- 2007, Grudzień8 - 55
- 2007, Listopad3 - 16
- 2007, Październik9 - 139
- 2007, Wrzesień15 - 93
- 2007, Sierpień8 - 35
- 2007, Lipiec4 - 29
- 2007, Czerwiec3 - 16
- 2007, Maj4 - 18
- 2007, Kwiecień2 - 7
- 2006, Maj2 - 6
- 2006, Kwiecień2 - 2
- 2004, Lipiec6 - 35
- 2004, Czerwiec2 - 16
- 2004, Maj2 - 20
- 2004, Kwiecień1 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
Daleko od domu
Dystans całkowity: | 9028.17 km (w terenie 1335.50 km; 14.79%) |
Czas w ruchu: | 457:54 |
Średnia prędkość: | 18.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.85 km/h |
Liczba aktywności: | 100 |
Średnio na aktywność: | 90.28 km i 4h 58m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
55.68 km
0.00 km teren
03:38 h
15.32 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
7 DZIEŃ - BESKIDZKI ODPOCZYNEK
Niedziela, 19 lipca 2009 · dodano: 21.07.2009 | Komentarze 0
Dzisiaj odespaliśmy ostatnie ciężkie dni.Ciężko było się nam zebrać ponieważ za oknem straszyły chmury.
Na szczęście ten pochmurny poranek przerwała wizyta Kosmy, która korzystając z wolnej chwili postanowiła pokonać z nami kilka kilometrów.
Przyjechała specjalnie do Cieszyna.
Niestety kiedy wyruszaliśmy na trasę po raz kolejny zaczeło padać.
Mamy dość deszczu!!!
Dziś niestety nie możemy zdobywać dużej ilości kilometrów.
A wszystko to przez nieprzyjemną pogodę.
Mimo to dzień uważamy za udany.
Bardzo spodobał nam się wjazd na Przełęcz Kubalonkę i Koniakową.
Na pierwszą z tych przełęczy wyjeżdżaliśmy drogą zamkniętą dla samochodów ;)
Dzisiaj musiał nas opuścić niestety Jacek, który po przejechaniu 816 km powrócił do swojej pracy...
Mamy też nowych bikerów na trasie, są nimi: Paweł (mavic) i Piotrek (van).
W tej chwili pędzimy w 6-osobowym składzie.
Jesteśmy w okolicach Koniakowa, gdzie rozbiliśmy namioty, na pięknej beskidzkiej polanie.
Góry są cudowne!
Szczegóły i zdjęcia po powrocie.
<Dzień poprzedni> <Dzień następny>
Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl
Dane wyjazdu:
133.37 km
0.00 km teren
06:39 h
20.06 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
6 DZIEŃ - W STRUGACH DESZCZU
Sobota, 18 lipca 2009 · dodano: 21.07.2009 | Komentarze 0
Rano wylegujemy się na słońcu w Kazimierzu. Po obfitym śniadaniu trochę nie chcę się jechać ale zaraz ruszamy w stronę Kietrza, Raciborza i Cieszyna. :)Z opóźnieniem (około południa) ale jednak ruszamy :)
(Godz. 14:00) Jemy lodziki na Rynku w Głubczycach :)
(Godz. 15:00) Zwiedzamy ruiny kościoła - Nowa Cerekwia :)
Jesteśmy w Raciborzu na kawie u Rodziny Piotrka. Niestety nie mamy dzisiaj szczęścia do pogody :( Już druga burza dzisiaj nas dopadła i ulewa :(
"Znowu deszcz, otwieram swe okno, za oknem deszcz i wszystko zamokło... Jak wyjść spod altanki mam? :) ..."
Jest ciężko. Dziś nad nami przeszły dwie burze. Wciąż pada. Jedziemy do schroniska w Cieszynie. Nie zawsze jest kolorowo ale trzeba iść do przodu :)
Jesteśmy w Jastrzębiu Zdroju (godz. 22:20), do miejsca noclegu pozostało nam 28,1 km... Jedziemy dalej!!!
Trzeci kapeć na trasie w Zebrzydowicach (godz. 23:05), tym razem łata Asiczka :)
W strugach deszczu dojechaliśmy do Cieszyna (00:30). Nocujemy w schronisku. Oby jutro pogoda była lepsza, bo dzisiaj nas nie rozpieściła. Mimo to wykręciliśmy 133 km. :)
Szczegóły i zdjęcia po powrocie.
<Dzień poprzedni> <Dzień następny>
Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl
Dane wyjazdu:
152.58 km
0.00 km teren
08:02 h
18.99 km/h
Max prędkość:47.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
5. DZIEŃ - U BABCI
Piątek, 17 lipca 2009 · dodano: 18.07.2009 | Komentarze 1
Jemy śniadanie w Lądku. Pogoda dopisuje, dziś będzie skwar. Dotarła do nas radosna wiadomość: naszym Przyjaciołom: Marcie i Adusiowi urodziła się córeczka!Jacek ma dynamit w nogach. Chyba nie ma góry, która by go złamała. My staramy się dotrzymać Mu kroku (koła). :)
Jesteśmy w Złotym Stoku i odpoczywamy przy kopalni złota. Szukamy szczęścia - może trafi się nam jakaś sztabka złota :)
W Złotym Stoku spotykamy się z Zielakiem :-)
Z Zielakiem przed kopalnią złota w Złotym Stoku:
Pierwszy kapeć na trasie (po 530 km). Dętkę zmienia Matys :)
Matysek i Jego guma... Patrzcie na rejestracje samochodu!!!! :)
Ale niespodzianka! W Paczkowie czeka na nas Darek (djk71), który przyjechał pociągiem z Zabrza, by z nami pokręcić.
Mamy drugiego kapcia na wyprawie. Dętkę łata... Darek :D
W Otmuchowie
Odwiedziliśmy Głuchołazy - miasto, w którym urodził się Młynarz. Panuje tu świetny klimat, ludzie dookoła uśmiechnięci. Hmm... To tak jak my! :)
Popas w Głuchołazach
Odwiedziliśmy Babcię Marysię w Konradowie (babcię Piotrka). Nocleg u Babci Stefci (to też babcia Piotrka).
Za nami 600 km od początku wyprawy. Wieczorne biesiadowanie przy stole w Kazimierzu u rodziny Piotrka.
Dziś pokonaliśmy 152 km. W Prudniku dołączył do nas Paweł. W Głogówku musiał nas opuścić Darek. Dzień wielce udany! Dużo zobaczyliśmy. Czujemy się bardzo dobrze.
Szczegóły i zdjęcia po powrocie.
<Dzień poprzedni> <Dzień następny>
Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl
Dane wyjazdu:
104.19 km
0.00 km teren
06:42 h
15.55 km/h
Max prędkość:58.75 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
4. DZIEŃ - KOTLINA KŁODZKA
Czwartek, 16 lipca 2009 · dodano: 16.07.2009 | Komentarze 4
Dzisiejsza relacja nie jest na bieżąco, ponieważ serwis blip.pl nie umieszczał smsów wysyłanych przeze mnie :(Góry dają się bardzo we znaki, podjazdy pokonywane z obładowanymi sakwami są bardzo ciężkie. Wspinając się na Czarną Przełęcz Młynarz zerwał łańcuch i to może świadczyć o tym jak jest ciężko.
Na szczęście piękne widoki, krajobrazy, górska przyroda rekompensują wszystkie trudy. I po każdym podjeździe nagrodą jest ekscytujący zjazd serpentynami w dół!
Dziś była Kudowa, Duszniki, Zieleniec, pokonana została Przełęcz Spalona, wspięliśmy się na Czarną Górę. A co najważniejsze - pogoda dopisała :)
W Bystrzycy Kłodzkiej zjedliśmy ciepły posiłek w towarzystwie Tubylców i kierowców TIRów ze Śląska - było bardzo sympatycznie :)
Pękła mi dzisiaj "piątka" z przodu :) Zjeżdżałam z prędkością ponad 50 km/h!
Nie dość, że wesołych chwil podczas jazdy nie brakuje to dodatkowym zastrzykiem była radosna nowina - dostałam awans w pracy :)
Dzisiaj przejechaliśmy 104 km, nocujemy na stoku narciarskim w Lądku Zdroju. Nad nami piękne, gwiaździste niebo. Czujemy się bardzo dobrze :-) Idziemy spać.
Zieleniec – Lasówka. Niektóre zabawy mogą się źle skończyć :)
Widok z Przełęczy Spalonej
Jacek
Młynarz zjeżdża z Przełęczy Spalonej
Matys zjeżdża z Przełęczy Spalonej
Drewniany kościółek przed Bystrzycą Kłodzką
Szczegóły i zdjęcia po powrocie.
<Dzień poprzedni> <Dzień następny>
Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl
Kategoria Daleko od domu, Dookoła Polski, Ekipa BikeStats :D, Powyżej 100 km, woj. śląskie, Z moim Kochaniem :*
Dane wyjazdu:
119.22 km
0.00 km teren
06:51 h
17.40 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
3. DZIEŃ - GÓRY STOŁOWE
Środa, 15 lipca 2009 · dodano: 16.07.2009 | Komentarze 2
Zwinęliśmy obozowisko. Dzień zaczął się pięknie. Teraz kierunek Kamienna Góra. Dziś niestety opuszcza nas Kosma, która musi wracać do pracy.Jesteśmy w Krzeszowie. Podziwiamy wspaniale opactwo Cystersów. Kilka chwil wcześniej rozstaliśmy się z Kosma, która już musi wracać do Dąbrowy Górniczej. :(
Pierwsza ulewa. Czekamy na przystanku. Oby szybko przeszła. )
Już po deszczu ale chmury straszą.
Rozpadało się na dobre. :/
W deszczu tez da się jechać. :D
Wyszło slońce!
Objadlismy się barszczem z uszkami, nie wiem czy wstaniemy od stołu. ) Teraz ruszamy do Wambierzyc, potem podjazd do Karlowa i zjazd do Kudowej na nocleg. :)
Wspinamy się na Przełęcz Lisią.
Odpoczywamy sobie w kwaterze agroturystycznej w Ostrej Gorze. Góry Stołowe są piękne. Dzień pożegnał nas pięknym zachodem słońca. Jest pięknie.
Nad Wambierzycami przeszła potężna burza z ulewą ale już sobie poszła i jedziemy dalej. :D
Dziś naszym łupem padło 119 kilometrów. Dzień trzeci wyprawy był tym, w którym Kinga z Łukaszem pojechali w swoją stronę - nie jedziemy już razem.
Bedąc w Wambierzycach spotkaliśmy się z Wojtkiem Mochockim z Lubska, który przygotowuje się w górach do swojej wielkiej wyprawy. Było bardzo sympatycznie. :)
Jutro przemierzymy całą Kotlinę Kłodzką. Jacek zaciera ręce myśląc o kolejnych podjazdach. :) Oby pogoda dopisała. Za chwile kładziemy się spać...
Szczegóły i zdjęcia po powrocie.
<Dzień poprzedni> <Dzień następny>
Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl
Z Młynarzem.
Pożegnanie z Kosmą.
Kategoria Daleko od domu, Dookoła Polski, Ekipa BikeStats :D, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
10.00 km
7.00 km teren
00:53 h
11.32 km/h
Max prędkość:25.38 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
Młynarz Orient 2009 AFTER PARTY :D
Niedziela, 12 lipca 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 0
Dziś po wczorajszej zabawie na orientację, a wieczorem nie tylko na orientację Młynarz zabrał nas - swoich gości - na objazd po okolicy.W doborowym towarzystwie Kosmy i Anetki, Igorka i Wiktora, Jacka, Darka i Mojego Kochanego Młynarza pokręciłam po Jasieńskich Lasach :)
Widziałam też piaszczyste akrobacje Młynarza, Kosmy, Igorka i Wiktora. Dziwiłam się, że nic im się nie stało i wyszli z tego cało - zbyt bezpiecznie to nie wyglądało, ale widać dzieci już tak mają :D Te duże też :D
Pzdr,
Asica :P
Kategoria < 100 km, Daleko od domu, Ekipą, Ekipa BikeStats :D, woj. lubuskie, Z moim Kochaniem :*
Dane wyjazdu:
134.20 km
80.00 km teren
07:41 h
17.47 km/h
Max prędkość:42.95 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
Bike Orient - Ręczno 2009 :)
Sobota, 27 czerwca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 14
Po zbyt krótkiej nocy spędzonej u boku Kosmy :) wstaję po 7-mej na śniadanie.Do jedzenia jest makaron z sosem pomidorowym lub gulaszowym do wyboru. Bardzo smaczny! Do tego herbata. Rozpaczam z powodu braku mojego ulubionego trunku – kawy. No nic jakoś trzeba będzie jechać :)
Aura nie nastraja do jazdy. Kto to widział w taką pogodę jeździć na rowerze !?
Zapomniałam kompasu. Martwię się jak sobie dam radę... Odrysowuję naprędce na mojej karcie startowej podziałkę z kompasu Damiana. Damian pożycza mi swój kompas w GPS-ie. Może nie będzie potrzebny...
Dostajemy mapy. Na starcie jest mały poślizg i ruszamy dopiero o 9:10. Całe szczęście pada trochę mniej niż z samego rana. Myślę sobie – jak mi się nie chce jechać!!! Dziwne uczucie, bo mam tak prawie przed każdym startem :D Czy ja sobie sama dam radę? Chyba dam! Przecież tyle się nauczyłam przez ostatnie starty w Harpaganie, Dymnie i Grassorze... lecz będzie ciężko przywyknąć do tego, że jadę bez Mojego Kochania...
Spoglądam na mapę. Jadę na PK 9. Nie będę sama – bo dużo osób też tam podąża. Nie patrzę nawet na mapę – jadę w tłumie. Wjeżdżamy do lasu. Trochę piachu i pomyłek. Gleba SPD na jakiejś gałęzi. Miękkie lądowanie na ściółce. PK 9 zaliczony!
Dalej postanawiam już jechać sama. Bez pomocy innych. Wracam więc do asfaltu. Cudowne szpryce spod kół zachlapują mi okulary. Plecy i tyłek już mokre. :)
Jadę przez Reducz i Dorszyn i we wsi Ślepietnica skręcam znów do lasu. Tu spotykam towarzyszy niedoli i wspołnie jedziemy na PK 4. W pewnym momencie odłączam się od grupy, bo mi cos nie gra z mapą. Przez tą moją głupotę tracę w błocie jakieś 15 minut. Gdyby nie tłum ludzi w pobliżu ukrytego w krzakach punktu, straciłabym pewnie z godzinę, o ile w ogóle, bym go znalazła :) PK 4 zaliczony!
Nie wiem co dalej. Wszyscy się rozjechali :) Jadę przed siebie – ta droga powinna mnie zaprowadzić do Stobnicy. Ku memu zdziwieniu wyjeżdża trochę gdzie indziej :) We wsi uciekam przed wściekłym kundlem mającym ochotę na moją łydkę :D
Dojeżdżam do drogi nr 742. Mierzę za pomocą karty startowej odległość do interesującej mnie krzyżówki. Jadę i nagle coś mi nie pasuje. Licznik mówi mi , że jeszcze ok. 500 m. W terenie jednak wszystko mówi mi, że to ta krzyżówka! Pewnie nieuważnie spojrzałam na licznik. Odmierzam kolejne odległości. Jadę lasem. Mijam przecinki. Jestem nadal przekonana, że to jeszcze nie te. Nagle droga się kończy. Patrze na mapę i stwierdzam, że jestem za daleko. Kształt skrzyżowania ewidentnie wskazuje mój błąd. Tylko jak to możliwe. Ja rozumiem, że mogłam się pomylić o 50-100 metrów ale nie aż tak! Wyciągam z mapnika i rozkładam mapę. Czytam opis punktu. Zerkam na skalę i nagle mam ochotę udusić Pawła :) Wczoraj przy piwie sprzedał mi niezły dowcip, a ja durna się dałam nabrać, że mapa jest w skali 1:65 000, bo inaczej by się nie zmieściła! Oj ja głupia! :D Przecież wystarczyło spojrzeć na starcie! Miałam z siebie niezły ubaw!!! Zmierzyłam, wyjechałam prosto na punkt. PK 2 zaliczony!
Teraz powinno już być lepiej. Jadę na PK 6. Szeroką drogą leśną. Nie mam siły depnąć. To nie jest mój dzień. W lesie na skrzyżowaniu spotykam miejscowych. Jadę na pewniaka w lewo. Oni krzyczą, że wszyscy pojechali w przeciwnym kierunku. Okazuje się, że ci wszyscy już z szóstki wracali :D
Na szóstce bród. Niechętnie, ale jednak wchodzę do Pilicy. Jest całkiem przyjemnie :) Mam teraz czyste spodnie i buty :D PK 6 zaliczony!
Na przeciwnym brzegu jest też punkt żywieniowy. Wcinam kilka ciastek i połówke banana. Wracam do roweru. Woda jest cieplutka. :)
Jadę na PK 5 tym samym szerokim leśnym duktem. Po drodze dołączam do innego bikera i chcąc nie chcąc jedziemy razem do piątki – kępa drzew w kształcie okręgu. No cóż, z lotu ptaka pewnie go przypomina :) PK 5 zaliczony!
Mijamy pasące się mućki (ależ one są słodkie!) i docieramy do kładki na Pilicy. Tam spotykam Flasha i postanawiamy, że pojedziemy kawałek razem. Odpuszczamy (zupełnie nie wiem dlaczego) PK 10!!! i jedziemy na ósemkę. Błądzimy po lesie wybierając ścieżki przyjazne dla Flasha. W tym miejscu chciałabym dodać, że Flash jedzie na ostrym kole. Jakże na mnie działał demotywująco, gdy w terenie pod górkę mnie wyprzedzał! :) Kozak z niego! Przed ósemką spotykamy grupki innych uczestników i w takim mini peletonie docieramy na szczyt górki. PK 8 zaliczony!
Z ósemki udajemy się na trójeczkę, gdzie na Diablej Górze oczekuje sławny Wiki. PK 3 zaliczony!
Z trójeczki asfaltami w kierunku jedynki z krótkim pit stopem w Starej na picie i loda – jakoś zapomnieliśmy o tym, że za chwilę baza, a w bazie jedzenie i picie :)
Jedziemy dalej ale jak dla Flasha trochę zamulam, więc rozdzielamy się. Do jedynki dojeżdżam sama. Po drodze w lesie wyprzedza mnie Kinga – zwyciężczyni trasy krótkiej – razem z kolegą.
Kolejny bród na Pilicy był trochę głębszy a przejście bardziej wymagające, bo z rowerem na plecach. W wodzie spotykam znów Flasha, który jednak był za mną :) PK 1 zaliczony!
Dojeżdżam do bazy z 8 punktami. Biorę drugą mapę, wcinam ciastko. Rozmawiam z Kosmą, Anetką i Tomalosem. Nie chce mi się już jechać dalej. Jak pomyślę, że inni już wykąpani i pachnący sączą piwko i myją rowery... To szczerze odechciewa się.
Zmieniam skarpety na suche. Niby niewiele to dało, ale przynajmniej nie mam już kilograma piachu w butach :)
Spoglądając na mapę myślę „Nie jest źle. Zaliczę cztery najbliższe punkty i wracam do bazy na piwo” :) Ruszam znów z Flashem na szesnastkę. PK 16 zaliczony!
Od tej chwili jadę już samotnie. Drogą 742 i dalej lasem do czternastki. Trafiam idealnie. Podziałka na karcie startowej się przydała. PK 14 zaliczony! W lesie dwukrotnie biegnie za mną niewyżyty pies. Za drugim razem już się miałam zatrzymać ale właścicielce rozpaczliwym krzykiem udało się go zatrzymać.
Znów drogą 742. Łatwy dojazd do dwunastki. To było bardzo urokliwe miejsce. PK 12 zaliczony!Zatrzymuję tam na chwilę, przysiadam na trawie i patrzę na mapę. Może coś jeszcze z niej wyskrobię. Nie ma jeszcze 17-tej. Postanawiam pocisnąć na siedemnastkę, a stamtąd mam już blisko na jedenastkę, więc jak będzie czas to ją też zaliczę. Ujechałam kilometr po lesie po to tylko, żeby stwierdzić że nie mam okularów. Pewnie zostały na trawie. Są! Całe szczęście w porę się pokapowałam!
Czuję się dobrze. Martwię się jednak, że będę wracać pod wiatr.
W Przedborzu pewna inteligentna pani w toyocie yaris najpierw wyprzedza mnie tuż przed rondem, potem zajeżdża mi drogę, żeby ostatecznie zepchnąć mnie do krawężnika i z zamachem zaparkować po lewej stronie jezdni. Pewnie całe życie jeździła tirami. Brawo!!!
Na kładkę trafiam nie bez problemów, bo droga dojazdowa zamknięta drewnianym szlabanem. PK 17 zaliczony! Wyjeżdżając z siedemnastki znów spotykam Flasha. Ależ on krąży! :) Znów się rozdzielamy a ja kombinując z mapą i piaszczystymi drogami zmuszona jestem przechodzić przez krzaki a potem trawę byle tylko dojść do drogi. Szybko odnajduję jedenastkę, ale podjazd na górkę daje mi w kość. PK 11 zaliczony! Zaczynam już tracić siły i co gorsze – motywację.
Wracając z Przedborza postanawiam, że jeśli dojadę do 19-tej do wioski Zbyłowice to atakuję jeszcze dziewiętnastkę. Udaje się, choć mam na trasie kryzys. Wyprzedzają mnie inni zawodnicy i widzę jak giną za pagórkami. Przy tym punkcie błądzę i tracę dużo czasu. Łatwiej było go odnaleźć jadąc z drugiej strony. Znów moczę buty. PK 19 zaliczony!
Teraz tylko dojechać do mety przed 20:10. Mobilizuję się żeby zdążyć na 20-tą. Dotarłam na metę o 19:59, z czasem 10h49' :D
Zmęczona ale bardzo zadowolona opowiadam pozostałym BS-owiczom, co też spotkało mnie na trasie :D
I przyjechał Młynarz – Moje Kochanie, które dziś nie mogło towarzyszyć mi na trasie. :)
Wieczorem ogłoszenie wyników i rozdanie super nagród. Jako najliczniejszy team – ekipa BikeStats otrzymała od Orgów fajowskie mapy.
W losowaniu nagród zgarnęłam 4GB pen-drive !!! Super, co nie? :D
Podsumowując Bike Orient 2009:
Zdobyłam 16 punktów kontrolnych!
Bawiłam się przednio przed, w trakcie i już po maratonie!
Trasa była świetna!
Organizacja była wypasiona! Dzięki chłopaki i dziewczyny! Jesteście fantastyczni!
Towarzystwo wyśmienite!
Żyć nie umierać!
Jednym słowem „ale czaaaaaaaaaaaaaad!!!”
A na koniec kilka fotek ze stronki Bike Orientu :)
Bród na Pilicy przy PK 6
Przy kładce niedaleko PK 5
W bazie na mecie :)
Nagrody, nagrody, nagrody!!! :)
P.S. Nie wiem jakim cudem udało mi się sklecić wreszcie ten wpis :D
O MAMUSIU! Całkiem zapomniałam o ognisku! Przy ognichu fajno jest bo są pyszne KIEŁBORKI i wspaniałe towarzystwo! :D
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Daleko od domu, Ekipa BikeStats :D, Maratony, Powyżej 100 km, Samotnie
Dane wyjazdu:
44.17 km
4.00 km teren
02:08 h
20.70 km/h
Max prędkość:38.85 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
Dojazd na Bike Orient
Piątek, 26 czerwca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 3
To był ciężki dzień. Na PKP odwiozło mnie Moje Kochanie. W drodze na PKP stwierdziłam, że nie wzięłam lampek na rower. W pociągu stwierdziłam, że nie mam też kompasu.Wysiadłam w Częstochowie. Do kolejnego pociągu około 40 minut. Trzeba coś zjeść. Jechać nie jechać, oto jest pytanie. Zdążę przed burzami do Ręczna? Zdążę zanim ogarną mnie ciemności? 85 km było w zasięgu - nic strasznego, ale wyjeżdżając z Częstochowy pod wiatr i męcząc się na podjeździe 8 km/h żałowałam
Pociąg do Piotrkowa już dawno odjechał więc nie było po co wracać na dworzec. Zatrzymałam się żeby przebrać się w rowerowe ciuchy bo w bojówkach nie dało się jechać. Plecak mi ciążył. Zadzwonił Tomalos. Zdziwił się że jadę z Częstochowy. Zadzwoniła Kosma. Byłam podłamana. Mapki z googli okazały się za mało dokładne i wyjechałam gdzieś w lesie. Kierowca MPK nie wiedział co jest za lasem. Wróciłam do ostatniej krzyżówki. Wjechałam do Siedlca - przynajmniej wiedziałam gdzie jestem. Wiało mi prosto w pysk. Zamiast cieszyć oczy ładnymi widokami męczyłam się odliczając ile to jeszcze mi zostało. Wiedziałam że na pewno nie zdążę przez zmrokiem. Zatrzymałam się na picie w wiejskim sklepiku.
Ruszyłam dalej z nadzieją, że mój los się odwróci. Odwrócił się - wiatr wiał z boku. Niestety mapa znów mnie źle nakierowała - co ja bym zrobiła bez pomocy tubylców.
Los znów się do mnie uśmiechnął. A właściwie uśmiechnęła się Poczciwa Kosma i jej brat, którzy zabrali mnie z trasy w Gidlach. Fajnie było zobaczyć znów tę uśmiechniętą mordkę. Chwila (30 minut) i byliśmy w bazie :D
Co ja bym bez niej zrobiła? :D Kosmaczu dzięki! Uratowałaś mi życie!
A w bazie rajdu ujrzałam pozostałe uśmiechnięte pyszczki - Ulubionej Rodzinki z Helenki i z Marianowa, Ekipę z Bydzi, Tomalosa, Hose i pozostałych, których nie jestem w stanie wymienić.
Reszta EKIPY BIKESTATS dojechała rano przed startem
Wieczorem działo się! Szkoda że na drugi dzień trzeba było wcześnie wstać
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Samotnie, Daleko od domu, < 100 km
Dane wyjazdu:
230.03 km
90.00 km teren
12:46 h
18.02 km/h
Max prędkość:44.19 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
Grassor 2009
Sobota, 20 czerwca 2009 · dodano: 23.06.2009 | Komentarze 1
Szczegóły wkrótcePzdr,
Asica :P
Kategoria < 100 km, Daleko od domu, Maratony, woj. zachodnio-pomorskie, Powyżej 200 km, Z moim Kochaniem :*
Dane wyjazdu:
41.84 km
1.00 km teren
02:10 h
19.31 km/h
Max prędkość:39.30 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D
Na meczyk :)
Niedziela, 24 maja 2009 · dodano: 02.06.2009 | Komentarze 5
Dziś w ten piękny niedzielny poranek razem z Moim Kochaniem zapakowaliśmy się do autka i wyruszyliśmy do JasieniaPogoda naprawdę była cudna
Słonecznie, upalnie, z lekkim chłodzącym wietrzykiem...
Takiej pogody nie można było odpuścić Niestety Moje Kochanie nie mogło mi towarzyszyć na dwóch kółkach gdyż miało inne obowiązki...
Nic to jednak Bo miałam doborowe towarzystwo Lepszego nie mogłam sobie wymarzyć :)
Jeździłam sobie dziś z rodzicami Mojego Kochania - Panią Bernadetą i Panem Adamem :D
Zrobiliśmy sobie miłą przejażdżkę do Brodów aby podziwiać najpiękniejsze i najsmuklejsze i najcudowniejsze łydki świata!!!
Całego meczyku juniorów młodszych pomiędzy Nysą Brody a Faxem Bieniów nie obejrzeliśmy bo czas nas naglił W Brodach jednak zabawiliśmy jeszcze chwilkę przy pałacu - jest fantastyczny to fakt - gdzie zrelaksowaliśmy się przy chłodnych napojach :D
W drodze powrotnej zajechaliśmy do lubskiego marketu po kiełbaski na grilla i na małego lodzika :D Grill był udany - było nawet piwo bezalkoholowe!!! :P
Z ciekawostek na trasie dodam, że koło miejscowości Chełm Żarski zaskoczyły mnie koleiny, które zostawialiśmy rowerami w asfalcie :D
No i nie mogłabym zapomnieć o tym, że ścigałam się z Panem Adamem bo mnie podpuścił :) Nie muszę mówić kto został z tyłu :D
To był udany dzień!
Pzdr,
Asica :P
Kategoria woj. lubuskie, Ekipą, Daleko od domu, < 100 km