Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Dane wyjazdu:
6.66 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Szatański dystans po Kozanowie

Wtorek, 13 maja 2008 · dodano: 13.05.2008 | Komentarze 3

Szatański dystans po Kozanowie :)
Uciekałam trochę przed Hadesem i spacerowałam z Agą :D
A no i jeździłam dziś na sprzęciorze zajefajnym marki EFKA
Nie wiem ile to to miało lat ale fajowskie było Żałuję że nie miałam aparatu :)
Następnym razem cosik pstryknę :)
Pzdr :P

Dane wyjazdu:
34.47 km 15.00 km teren
01:35 h 21.77 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Małe TurDeWały Kozanów

Sobota, 10 maja 2008 · dodano: 10.05.2008 | Komentarze 5

Małe TurDeWały Kozanów - Wojnów - Kozanów z kilkugodzinną nasiadówką w ogrodzie :) Trochę się zasiedziałam i zaliczyłam powrót już po zachodzie słońca w pożyczonej bluzie bo zimno było :) Po drodze mijałam multum grillowiczów i amatorów ognia :) Wzdłuż Odry ciągnął się zapach kiełborki, szaszłyczków i innych specyjałów z grilla :D
Mniam Narobili smaka człowiekowi :D
Pzdr :P



Dane wyjazdu:
85.67 km 20.00 km teren
03:40 h 23.36 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Żeglarska pogoda

Piątek, 9 maja 2008 · dodano: 09.05.2008 | Komentarze 2

Żeglarska pogoda czyli pedałowanie z żaglami w tle :)
Rano jak co piątek na trening - w drodze na trening pobawiłam się w kuriera i dostarczałam paczkę do autobusu - skleroza nie boli :)
Na treningu był wycisk ale nadal miałam ochotę na pedałowanie i trzeba było wykorzystać wolny dzień...
Długo się zbierałam i ostatecznie udało się wyjść z domciu kilka minut po 13-tej
Pogoda jak na wstępie - iście żeglarska - wiaterek dosyć fajny i słoneczko i ciepełko... :) A Odra tak ślicznie się marszczyła :D
Założenie było jedno - do Brzegu Dolnego południową stroną Odry a powrót do domu przez Uraz po stronie północnej... Udało w 100% :)
Chociaż samej te 70 kilosków mi się sprzykrzyło bo ileż można tak samotnie pedałować :P
W Urazie wstąpiłam na małe gadu gadu do tamtejszej mariny... Bardzo ale to bardzo mili ludzie tam są Może nawiążemy jakąś współpracę - wszystko na to wskazuje :)
We Wrocku ścigałam się z TIRem który niestety musiał uznać moją wyższość - dalej jechać nie pozwalały mu korki... :D
Trasa:
Wrocław Kozanów - Maślice - Pracze - Wilkszyn - Pisarzowice - Gosławice - Prężyce - Lenartowice - Warzyna - TurDeWały - Mostem przez Odrę - Brzeg Dolny - Uraz - Raków - Kotowice (popas na śliwki i colę) - Paniowice - Szewce - Szymanów - Psary - Krzyżanowice - Wrocław Karłowice - Różanka - Most Milenijny - Kozanów

Zdjęcia może ze dwa pstryknęłam i może dodam kiedyś
A za chwilkę do pracy :)
Pzdr dla wszystkich :P

Są fotki:)
Miejscowość Wały

Śluza w Brzegu Dolnym




Dane wyjazdu:
14.72 km 3.00 km teren
00:40 h 22.08 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wieczorkiem na trening do Gwardii

Środa, 7 maja 2008 · dodano: 08.05.2008 | Komentarze 0

Wieczorkiem na trening do Gwardii i w kierunku domu lekko zboczyłam na Kosmos - gołe łydki rządzą :) Troszkę mnie wyświechtało po 23-ciej ale się fajowo jeździ - Lato idzie :D

Dane wyjazdu:
18.44 km 3.00 km teren
00:54 h 20.49 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Po Wrocławiu za pierdołkami

Wtorek, 6 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 3

Po Wrocławiu za pierdołkami :) Tu i tam w krótkich gatkach :) Rower po maratonie piszczał jak nie wiem co ... Ale już go opłukałam i posmyrałam :) Chyba wytrzyma i doczeka do wymiany kasety, która jest już w drodze :)
Po południu byłam jeszcze na treningu, gdzie zaliczałam test Coopera a potem uciekałam z Agą przed Hadesem, co by się wybiegał :D
Stuknęło mi dziś 2 tysiączki :) Jest dobrze :)

Dane wyjazdu:
45.42 km 35.00 km teren
02:57 h 15.40 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Bike Maraton w Zdzieszowicach

Niedziela, 4 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 7

Bike Maraton w Zdzieszowicach czyli nie taki kac straszny jak go malują :)
Więcej szczegółów jak mnie wena nawiedzi :)
Pozdrawiam

Po koncertowej imprezie na Wyspie Słodowej ciężko było trafić do domu Choć wróciłam o całkiem przyzwoitej porze - jeszcze tramwajem i dziennym autobusem (ostatnim :)) to rano ciężko oj bardzo ciężko było mi postawić się do pionu :D
Żołądek odmawiał posłuszeństwa a chaos w głowie powodował, że nie wiedziałam za co się zabrać - i tak biegałam między kuchnią, pokojem, łazienką i pokojem i znów kuchnią... A czas uciekał... :)
W zasadzie to udało mi się nie zapomnieć niczego ale gdy wsiadałam do samochodu czułam się dosyć słabo, oj słabo...
Ekipą maratonową - z Dawidem, Arnoldem i Błażejem ruszyliśmy na A-4 w kierunku Opola... Dojechaliśmy do Zdzieszowic koło 9:30
Pogoda marudziła - trochę słońca, trochę chmur... Ale nic to...
Siadam na rower Arniego, żeby jak najszybciej załatwić opłaty i rejestrację a chłopaki w tym czasie składają rowery i przebierają majtki :) I już na samym parkingu zaliczyłabym glebę bo się wpięłam w pedały, które Arnold ma dosyć twardo skręcone i byłaby buba :) Ale udało mi się wypiąć w ostatniej chwili...
Rejestracja pomimo dłuuuugiej kolejki przebiegła dość sprawnie:)
Przyjeżdżają chłopaki i nagle dowiaduję się, że mój Flecik popadł w śpiączkę i nie wiadomo czy pojedzie - zerwała się linka tylnej przerzutki... Ale buba :)
Całe szczęście Arnold przetransportował Flecika do serwisu, gdzie sprawne ręce mechanika przywróciły Flecika do żywych i mogliśmy wystartować :)
Na starcie stanęłam jakoś 10:45... Usilnie próbowałam się skoncentrować na czymś innym nie tylko na złym samopoczuciu :)
Te 15 minut dłużyło mi się straszliwie Ale wyruszyliśmy nareszcie... :)
Początkowo asfaltowe podjazdy, które okazały się dosyć przyjemne...
Potem gdzieś w lesie Potem znów podjazdy i podjazdy i w dół szerokim szuterkiem... I tak kilka razy Suuuper :) Vmax 50,56 km/h :D
Trasa była superaśna Bardzo mi się podobała Widoki miłe dla oka - amfiteatr w środku lasu - mijany dwukrotnie, jakiś poniemiecki bunkier/baszta z niemieckim orłem wykutym w murze... i pola, dużo żółtych pól rzepaku :)
Nie zabrakło też błotka i ciastoliny na podjazdach i na zjazdach i czasem musialam zejść z roweru bo brakowało sił Na pierwszym bufecie krótki postój na banana, pomarańczkę i suszone gruszki popite gato Odpoczęłam sobie troszkę
Na drugim i trzecim bufecie już nie stawałam... Było znacznie lepiej
Jakieś 10-15 km przed metą dostałam kopa Obiecałam już nie odpuszczać I po ostatnim bufecie kiedy było już dosyć płasko zaczęłam cisnąć :)
Jeszcze kilku faciów i kobitek przed metą dorwałam więc jestem zadowolona :)
Wynik :
Dystans mega
Czasy: 03:02:39,68 brutto; 03:01:29 netto
Strata do pierwszej dziołchy i do pierwszej w K2 to: 0:44:43,07 buu :)
Miejsce: 387 / 487 startujących w open, 14 / 18 startujących w K2
Punkty, które zdobyłam dla timu Bikestats.pl 377 :D

Spoksik :) Więc jak napisałam na wstępie - Nie taki kac straszny...
P.S. Muszę w tym miejscu pochwalić Dawida, który stanął na wysokości zadania i nie dał mi się objechać na tę okazję zafundował sobie bojową fryzurę i przybrał wojenne barwy :) Panie Dawidzie to tylko 0:23:30,55 straty i jest do nadrobienia :)
Arnolda i Błażeja też pochwalę za to że pojechali swoje :)
Pzdr, Asica

Jedyne jak na razie zdjęcie na jakim udało mi się znaleźć w galerii ... Zakup nowych rękawiczek :)

A oto i Dawid :) Co prawda już po maratonie - ale nadal z bojowym nastawieniem i jaki szczęśliwy :)

Rozważania na parkingu czyli jak zmieścić dwa rowery do bagażnika Peugeota 206 :)










Dane wyjazdu:
50.27 km 25.00 km teren
02:29 h 20.24 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Majowy weekend I

Sobota, 3 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 3

Miało być 20 km ale że pierwsza 10-tka stuknęła na Wyspie Opatowickiej i żal było wracać pojechałam w kierunku Siechnic - przez Trestno i Blizanowice :)
Trochę wałami i trochę asfaltem - pogoda dopisała choć w drodze powrotnej wiało w twarz :D
W Siechnicach zakupiłam żarełko dla mojego ptaszka - jakie było moje zdziwienie kiedy ujrzałam w długi majowy weekend otwarty sklep zoologiczny - a w zasadzie zoologiczno - wędkarski :D
W drodze powrotnej musiałam się spieszyć bo czas gonił a koncert na wyspie już się prawie zaczynał :) Prawie zdążyłam :)
Zdjęcia dodam niedługo :)
Proszę bardzo :)

A na Wyspie Słodowej...
Coma

T.Love !!!


A wieczorem... Jaki ten Wrocław piękny :)

Na Wyspie działo się do późnych godzin wieczornych - a potem jeszcze rynek... A nazajutrz maraton... :D
Ale co tam - raz się żyje - a maraton jeszcze niejeden przede mną :)
Pzdr :P

Dane wyjazdu:
13.55 km 2.00 km teren
00:38 h 21.39 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Jazda za sprawami po mieście

Poniedziałek, 28 kwietnia 2008 · dodano: 28.04.2008 | Komentarze 10

Jazda za sprawami po mieście
Mam nowy śliczny telefonik - Nokię 6120 :)
Miałam też jechać do Czercza po gifta ale zapomniał więc mi się deczko trasa skróciła :P
W mieście nad wyraz dobrze mi się jechało Wreszcie na krótkie gacie i krótki rękaw Mogę się chwalić moimi łydkami jak u rzymskiego legionisty hłe hłe hłe :D
Wieje dziś wiaterek - czasem nawet dosyć mocno Ale za to jak szybko się jechało z powrotem :)
I skorzystałam znów z wody oferowanej na stacji BP przy Legnickiej Chyba będę wpadać tam częściej :) Jestem nie lada atrakcją dla czekających w kolejce do McDrive-a Dziwią się że Asica rower myje Jacyś rowerowi laicy normalnie :D
Tylko Wy mnie rozumiecie!!! No i moja mama, która jak widzi obłoconego Flecika włosy sobie z głowy rwie (dobrze że nie mnie :P) :)))
Pzdr :P

Dane wyjazdu:
100.08 km 15.00 km teren
05:55 h 16.91 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ślęża nasza!!!

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · dodano: 27.04.2008 | Komentarze 26

Ślęża nasza!!! czyli niedzielna jazda na kacu :)

Opis i parę fotek jak się uda będzie w poniedziałek bo padam na pyszczek :D

Mamy już maj a więc czas uzupełnić zaległości - specjalnie dla Was wszystkich którzy na to czekali :)

7-mej, ale za to mile przywitał nas zapach świeżej jajeczniczki przyrządzonej przez Roberta :)
Towarzystwo o dziwo zebrało się dość raźnie Wyjrzeliśmy za okno - piękne słońce, kilkanaście stopni ciepła - jedziemy na krótko :D
O 8:15 byliśmy już w drodze na dworzec, gdzie spotkaliśmy się z Łysym i Focusem
O 9:10 siedzieliśmy/staliśmy w pociągu - 5 bikerów, 2 bikerki i 7 cudownych i fantastycznych rumaków na łączeniu dwóch wagonów :D
W Mietkowie wysiedliśmy jakoś koło 10:30 i udaliśmy się na tamę nad zalewem - fajne miejsce :)
U niektórych kac zaczął dawać się we znaki ale jechaliśmy dalej :D
Przez okoliczne wioski dojechaliśmy do wyrobiska czy też kamieniołomów :) Superaśne malownicze miejsce - Ślęża majaczyła już dosyć blisko :D
W Sobótce mały rozłam :) Czercz z Martą (wodzireje wczorajszej imprezy:)) wyrwali pod Wieżycę i cierpliwie czekali podczas gdy cała reszta głodna i strudzona pojechała na jakieś małe co nieco do centrum (lody, kawa, napoje chłodzące, banany, słodycze etc... :P)
Potem krótki acz dość wymagający podjazd pod Wieżycę
Dalej już całą paczką czarnym szlakiem na szczyt :P
Droga leśna z porozrzucanymi gdzieniegdzie kamieniami była całkiem sympatyczna Trochę wodnista i błotnista ale jechało się całkiem fajnie
Na drodze spotkaliśmy kilku bikerów Dwóch nawet przyfisiowało jacy to nie są zdolni :P Pozdro dla nich :P
Dojechaliśmy do zbiegu szlaków czarnego i żółtego i spróbowaliśmy swoich sił po kamienistym stromym podjeździe Ja nie dałam rady (oczywiście nie tylko ja :P) Uskakujące spod kół kamulce, stromizna i tłum piechurów z dziećmi i psami na szlaku okazały się wystarczającym argumentem, żeby zdjąć cztery litery z siodełka i podprowadzić rower na tyle daleko aż zrobi się łagodniej No i trochę prowadziliśmy Każdy jechał/szedł swoim tempem omijając slalomem ludzi i inne przeszkody :)
Ostatni odcinek wydawał się do podjechania - tak też uczyniłam :D Nie miałam pulsometru i ciężko mi powiedzieć ile zawałów zaliczyłam ale pewnie nie jeden :) Ostatni był na pewno już na szczycie kiedy ujrzałam ten dziki tłum, rowery, grille, ogniska, kiełborki :)))) No i spotkałam znajomą ze studiów - świat jest bardzo mały :)
Na szczycie troszkę wylegiwania się, podpijania i podjadania czego się da np. lodzików, redsików, słonia w karmelu, bananów etc... Niestety nasze szeregi opuścił Focus, który powiedział, że musi trochę pomieszkać w domu i chwała mu za to :)
Około 15-tej zjazd/zejście czerwono-żółto-niebieskorowerowo-czarnym szlakiem Zupełnie nie wiem dlaczego i kto to wymyślił żeby zjechać/zejść akurat tamtędy i to w takiej kolejności :)
Więc kto zdolny (Czercz i Łukasz) zjechał slalomem między piechurami, którzy wcale nie ustępowali pierwszeństwa i kamieniami, wróć,głazami wielkości telewizorów i to nie plazmowych :P
Trochę się nawkurzaliśmy - bo człowiek wjechał z takim trudem a teraz nawet nie może zjechać :((( Mając dosyć takiego szlaku pod wezwaniem RTV :) razem z Martą i Pawłem zboczyliśmy na niebieski szlak rowerowy Ja rozumiem że byle jacy amatorzy na Ślężę się nie targną, ale ten szlak z rowerem to nie miał nic wspólnego:) Blas pewnie by zjechał :P
Wreszcie dorwaliśmy się do czarnego, którym wcześniej jechaliśmy pod górkę Zjazd był - trwał może z 5 minut po kałużach i błotku za to prania na cały dzień :D
Ehh i tak było fajnie :D
Po chwili odpoczynku uderzyliśmy z Sobótki na Jordanów... I prowadzeni na pamięć przez Łukasza szczęśliwie wyjechaliśmy w Tyńcu Małym na ruchliwą drogę nr 35, którą dobrnęliśmy do Bielan Wr. i dalej bocznymi uliczkami do pętli na Krzykach Krótka przerwa w Parku Południowym - kolejny tłum - zmówili się czy jak? :)
Dalej z myślą o odgrzewanej jajecznicy i wczorajszym spaghetti sunęliśmy przez miasto jak "jeźdźcy burzy" :):
U Marty kawusia, i co tam jeszcze było niewypitego i niezjedzonego:) Koło 21 zebraliśmy się i podziękowaliśmy Marcie za gościnę :)
Odprowadziłam Łukasza i jego makaron pod blok:) - i pojechałam dokręcić małą i dużą pętelkę wokół Kozanowa :)
Zdjęcia dodam za niedługo - muszę coś wybrać i obrobić :)
Pzdr,
Asica :P

Są zdjęcia:)
Nasze rumaki na dworcu głównym

Jeźdźcy burzy na dworcu głównym - na niektórych twarzach widać jeszcze kaca :)

Zalew i kawałek tamy w Mietkowie W oddali Mietków

Asica z wlepką BS na tle zalewu :)

Jedziemy sobie aż tu nagle ni stąd ni zowąd Ślęża wyrosła :)


W kamieniołomach


Na Ślęży
Nadajnik RTV :) Ktoś tam lubił takie rzeczy na BS :)

Rzut oka na zalew w Mietkowie - widoczność pozostawia wiele do życzenia :P

I na kościółek na szczycie...

Asica i Flecik po zjeździe ze Ślęży - nie piłam, żeby nie było wątpliwości :D

Jak już wspomniałam prania troszkę było :)

U Marty też :D A po kacu ani śladu :P

To by było na tyle :) Pzdr
Asica

Dane wyjazdu:
43.09 km 4.00 km teren
01:49 h 23.72 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Zalew Prężycki reaktywacja :)

Sobota, 26 kwietnia 2008 · dodano: 27.04.2008 | Komentarze 0

Zalew Prężycki reaktywacja :)

opis pojawi się może w poniedziałek bo Asica pada z nóg :D

Jest już czwartek a więc możemy zaczynać:)

W sobotę po pracy o 16:30 umówiliśmy się z Łukaszem na niedługi wypad po okolicy ot taki niezobowiązujący na rozruszanie Łukasza przed Ślężą :)
Na miejsce zbiórki przybyli także Marta SPD i Czercz :)
Długo nie myśląc poprowadziłam wycieczkę nad Zalewik - jeszcze go nie widzieli - więc zaliczyliśmy wycieczkę krajoznawczą
W trakcie jazdy oczywiście prowadziliśmy luźne rozmowy, które ni stąd ni zowąd przyniosły miłe rezultaty - spontaniczna impreza u Marty !!!
Droga powrotna zleciała nam w zawrotnym tempie - hmm ciekawe dlaczego :D
Rozjechaliśmy się do domów żeby się spakować na jutrzejszy wypad i za 1,5 godzinki spotkać się u Marty :)
Impreza była udana - i pozostawię resztę bez komentarza :D Asica zna oczywiście umiar i nazajutrz czuła się całkiem nieźle - nie to co inni :)
Kilka fotek dodam rano :)

Co prawda już wieczór dnia następnego, ale lepiej późno niż później...
Prężyckie klimaty :)

Takie o to dziwolągi spotkaliśmy po drodze :)