Info

Więcej o mnie.




Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Sierpień1 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 12
- 2013, Sierpień1 - 6
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Wrzesień1 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec4 - 34
- 2011, Wrzesień2 - 6
- 2011, Sierpień1 - 3
- 2011, Lipiec2 - 15
- 2011, Czerwiec1 - 1
- 2011, Kwiecień4 - 5
- 2010, Sierpień1 - 15
- 2010, Lipiec1 - 19
- 2010, Kwiecień2 - 9
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty1 - 4
- 2010, Styczeń12 - 28
- 2009, Grudzień15 - 51
- 2009, Listopad14 - 9
- 2009, Październik17 - 0
- 2009, Wrzesień19 - 26
- 2009, Sierpień23 - 86
- 2009, Lipiec22 - 13
- 2009, Czerwiec17 - 56
- 2009, Maj21 - 37
- 2009, Kwiecień25 - 72
- 2009, Marzec20 - 72
- 2009, Luty2 - 4
- 2009, Styczeń8 - 66
- 2008, Grudzień19 - 182
- 2008, Listopad30 - 263
- 2008, Październik6 - 61
- 2008, Wrzesień14 - 83
- 2008, Sierpień17 - 136
- 2008, Lipiec14 - 108
- 2008, Czerwiec16 - 76
- 2008, Maj16 - 71
- 2008, Kwiecień15 - 178
- 2008, Marzec13 - 215
- 2008, Luty13 - 154
- 2008, Styczeń15 - 71
- 2007, Grudzień8 - 55
- 2007, Listopad3 - 16
- 2007, Październik9 - 139
- 2007, Wrzesień15 - 93
- 2007, Sierpień8 - 35
- 2007, Lipiec4 - 29
- 2007, Czerwiec3 - 16
- 2007, Maj4 - 18
- 2007, Kwiecień2 - 7
- 2006, Maj2 - 6
- 2006, Kwiecień2 - 2
- 2004, Lipiec6 - 35
- 2004, Czerwiec2 - 16
- 2004, Maj2 - 20
- 2004, Kwiecień1 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 7145.11 km (w terenie 1237.60 km; 17.32%) |
Czas w ruchu: | 325:03 |
Średnia prędkość: | 21.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.23 km/h |
Liczba aktywności: | 254 |
Średnio na aktywność: | 28.13 km i 1h 20m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
28.58 km
0.00 km teren
01:14 h
23.17 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Nie włączyłam budzika
Piątek, 7 listopada 2008 · dodano: 08.11.2008 | Komentarze 2
Nie włączyłam budzika = zaspałam na trening :)Hmm To może chociaż na zakupy do Decathlonu?
Wyszłam na rower nie spojrzawszy przez okno - kropiło Ale stwierdziłam że nie będę się już do domu wracać i przesiadać do Srebrnej Strzały :)
Pojechałam na Bielany
I tutaj zdziwko - Galen wspominał mi, że można tam wejść z rowerem - baa nawet można z rowerem chodzić po sklepie Nic bardziej mylnego Ochroniarz, który nie grzeszył inteligencją powiedział tak: "Absolutnie, nie ma mowy".
Uratował mnie chłopak z serwisu rowerowo-narciarskiego, który pozwolił wprowadzić rower na teren sklepu i schować go w serwisowej kanciapie Dziwnie na mnie patrzył Dopiero w przymierzalni zauważyłam piegi błota na policzkach :)
Pochodziłam po sklepie coś tam wybrałam i poszłam się stroić, kiedy zadzwonił Młynarz...
I przez niego nie zjadłam obiadu... :)
A były same pyszności m.in. pstrąg :)
Ale spoksik - zjadłam po pracy :)
Pzdr,
Asica:P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
153.02 km
5.00 km teren
06:11 h
24.75 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Żeby się wyleczyć i zapomnieć czyli rower jest dobry na wszystko :)
Środa, 5 listopada 2008 · dodano: 05.11.2008 | Komentarze 23
Żeby się wyleczyć i zapomnieć czyli rower jest dobry na wszystko :)Plan był ambitny - wstać o 7, szybko się doprowadzić do stanu używalności i o 8 wyruszyć... Owszem prawie się udało tyle tylko, że z 1,5h poślizgiem :)
Ale to nieważne :P
Ważne, że udało się zrealizować to, co w planie było najważniejsze - obrócić w dwie strony (tym bardziej, że udało się po raz pierwszy!!!) :D
Musiałam się wracać po 1 km - bo nie wzięłam pompki Po ostatnim myciu po prostu jej nie zamocowałam :) Dobrze, że tak wcześnie zauważyłam jej brak...
Standardowo do Świebodzic do babci, cioci i kuzynostwa ale dziś głównym celem podróży był cmentarz i odwiedziny u Dziadka, Wujka, Prababci i Kuzyna...
Pogoda, choć z samego rana dość nieciekawa, w ciągu dnia bardzo się poprawiła Przykryte wcześniej chmurami niebo oświetliło mi twarz ciepłymi promieniami słoneczka i wreszcie udało się znaleźć na niebie niebieski kolor :)
Pierwszy pit-stop w Mietkowie - mniej więcej w połowie drogi tam
Potem chwilunia na zdjęcia w Mrowinach :P
Na miejscu byłam przed 13 czyli kolejny rekord pobity - kiedyś dawno temu ta sama trasa zajmowała mi 4h (dziś tylko 3:05)
Obiadek i kawusia u cioci były pycha Potem szybko skoczyłam do babci, żeby o 15:55 być już w drodze powrotnej Chciałam być w połowie drogi kiedy się całkowicie ściemni - udało się :)
Pit-stop nr 2 w tym samym miejscu - upatrzyłam sobie fajną piekarnię w Mietkowie i już któryś raz w tym roku właśnie tam robiłam popas :)
Droga powrotna jakoś szybciej poszła - może ten lekki wiaterek pomagał :) Trochę dłużyła mi się końcówka bo zmęczyli mnie kierowcy jadący na długich do ostatniej chwili Gdyby nie czapka z daszkiem wpadłabym pewnie do rowu :)
Trochę zmieniłam końcowy odcinek żeby mnie TIR-y jadące z autobany nie rozjechały :)
Podsumowując:
- odpoczęłam
- odprężyłam się
- odżyłam
- przemyślałam wszystko jeszcze raz
- nie warto, po prostu nie warto
- jutro będzie lepiej :)
Kilka fotek:)
Dziś odkryłam ten obiekt Ładnie się prezentuje choć zrujnowany Pewnie w lecie zasłaniają go drzewa...


Nie mogłam sobie darować :D

W drodze powrotnej przy wyjeździe ze Świebodzic żegnała mnie wielka różowa pyza :)

Gdzieś w pędzie...

Wro - Smolec - Pietrzykowice - Sadków - Sośnica - Kąty Wrocławskie - Kilianów - Piława - Milin - Mietków - Borzygniew - Imbramowice - Tarnawa - Mrowiny - Żarów - Piotrowice Świdnickie - Jaworzyna Śląska - Nowy Jaworów - Stary Jaworów - Witków - Milikowice - Świebodzice Ciernie - Świebodzice - Świebodzice Ciernie - Milikowice - Witków - Stary Jaworów - Nowy Jaworów - Jaworzyna Śląska - Piotrowice Świdnickie - Żarów - Mrowiny - Tarnawa - Imbramowice - Borzygniew - Mietków - Milin - Piława - Kilianów - Kąty Wrocławskie - Wszemiłowice - Stoszyce - Skałka - Samotwór - Wro Jerzmanów - Żerniki - Kuźniki - Pilczyce - Kozanów
Kategoria Po Wrocławiu, Daleko od domu, Samotnie, Wokół Wrocławia, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
32.80 km
3.00 km teren
01:28 h
22.36 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Czuję znowu się jak szmata
Czuję znowu się jak śmieć
W pełni sił i niepotrzebna
Pełna wiary a tu stres
Znów ukradz
Wtorek, 4 listopada 2008 · dodano: 05.11.2008 | Komentarze 4
Czuję znowu się jak szmataCzuję znowu się jak śmieć
W pełni sił i niepotrzebna
Pełna wiary a tu stres
Znów ukradziono mi
Kolejny rok
Znów oszukano mnie
Kolejny raz
Kogo oskarżać mam
Siebie czy los
Komu zaufać mam
Gdy wokół mrok
Na dnie szklanki mętne piwo
W popielniczce pety dwa
Ktoś się bawi w eksperyment
A rachunek płacę ja
Czuję znowu się jak ślepiec
Ktoś mi w oczy sypnął piach
Niby wolna ale wiezień
Niby swój a obcy świat
Za bufetem w równym rzędzie
Stoi wódka, szczerzy kły
Żółć podchodzi mi do gardła
Gniew narasta, kogo bić...
Na kawuchy-pogaduchy do Magduchy na Zakrzów...
Dziś wiele zrozumiałam... Niby to wszystko wiedziałam, ale do tej pory jakbym była ślepcem...
Dobrze, że ją mam - Magdę! Tak! Jej dedykuję ten wpis... Dzięki, że jesteś :)
Wieczorem z Zakrzowa we mgle do Alibi po bilet na T.Love - miło wraca się na stare śmieci - poprawił mi się humor - to dzięki Adasiowi - jak ja mu się odwdzięczę :D
Potem przez Grunwald na Ostrów Tumski - we mgle też wygląda pięknie i dosyć klimatycznie Kilka osób snuło się jak cienie Cicho Mroczno Mokro... Jednym słowem FAJOWSKO :)
Dalej przez Wyspy Piaskową i Słodową, gdzie czekał na mnie zupełnie inny klimat - Tłumy Kobiety Wino i Śpiew czyli impreza na całego :)
Dalej do domciu już na spokojnie Przed Mostem Mieszczańskim zonk - most w przebudowie i musiałam się przeprawiać przez mokrą trawę i barierki i wracać na ulicę, która przy tej mgle była średnio bezpieczna Ale jak widać dojechałam cała i zdrowa :P
16 listopada już niedługo - czego chcieć więcej? :)
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
16.43 km
3.00 km teren
00:48 h
20.54 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
When routine bites hard,
And ambitions are low,
And resentment rides high,
But emotions won't grow,
And we're
Poniedziałek, 3 listopada 2008 · dodano: 03.11.2008 | Komentarze 5
When routine bites hard,
And ambitions are low,
And resentment rides high,
But emotions won't grow,
And we're changing our ways,
Taking different roads.
Then love, love will tear us apart again.
Love, love will tear us apart again.
Why is the bedroom so cold?
You've turned away on your side.
Is my timing that flawed?
Our respect runs so dry.
Yet there's still this appeal
That we've kept through our lives.
But love, love will tear us apart again.
Love, love will tear us apart again.
You cry out in your sleep,
All my failings exposed.
And there's a taste in my mouth,
As desperation takes hold.
Just that something so good
Just can't function no more.
But love, love will tear us apart again.
Love, love will tear us apart again.
Love, love will tear us apart again.
Love, love will tear us apart again.
Idąc śladami Darka
...Nie rozładowałam emocji tak jakbym chciała. Nie łudziłam się nawet. Nie da się tak prosto i szybko.
Wielu rzeczy się nie da...
Kategoria Do/z pracy :), Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
8.07 km
3.00 km teren
00:26 h
18.62 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Listopadowe jeżdżenie rozpoczęte
Sobota, 1 listopada 2008 · dodano: 01.11.2008 | Komentarze 4
Listopadowe jeżdżenie rozpoczęte :)Dziś skromnie, niedaleko a nawet bardzo blisko z uwagi na Święto...
Koło 11 na Osobowice przez Most Milenijny... tłumy ludzi na ścieżce, jedni stoją na przystanku - to jestem im w stanie wybaczyć - inni stoją pod cmentarzem w kolejce do gofrów - żenua - i jeszcze psioczą jak się przepycham z rowerem...
Zero szacunku dla Asicy i Flecika :D
Poza tym na początku Milenijnego auta poparkowane na ścieżce rowerowej - dałam upust swojej złości - meluś na przednią szybę poszedł :D
Z cmentarza tą samą trasą... Na Milenijnym tłok Ale piesi dosyć pokorni - idą swoim chodnikiem :D Jednak i tłum można czegoś nauczyć :)
A teraz już do pracy :( Szkoda bo taka pogoda może się już w listopadzie nie powtórzyć Ale może jutro coś pojeżdżę przed pracą :)
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
1.67 km
0.00 km teren
00:05 h
20.04 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
KOMPU KOMPU czyli z Flecikiem na myjnię... :D
Wtorek, 21 października 2008 · dodano: 21.10.2008 | Komentarze 15
KOMPU KOMPU czyli z Flecikiem na myjnię... :DPo pracy i po obiadku leniwie zabrałam mego Ukochanego na małe kompu kompu:) które w rzeczywistości było porządną kąpielą (bez bąbelków oczywiście) :)
Flecik błyszczy teraz i uśmiecha się do mnie od rogu do rogu :)
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
70.85 km
45.00 km teren
03:20 h
21.25 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
W TWOICH OCZACH NIE MA CIEPŁA
SWOICH MYŚLI SIĘ WSTYDZĘ
TWOJE CIAŁO JEST TAK ZIMNE
JA MAM MARTWĄ DŁOŃ
NASZE TWARZE TAKIE
Niedziela, 12 października 2008 · dodano: 12.10.2008 | Komentarze 7
W TWOICH OCZACH NIE MA CIEPŁASWOICH MYŚLI SIĘ WSTYDZĘ
TWOJE CIAŁO JEST TAK ZIMNE
JA MAM MARTWĄ DŁOŃ
NASZE TWARZE TAKIE OBCE
ZIEJĄ NIENAWIŚCIĄ
SŁOWA-NOŻE TNĄ NA OŚLEP
RANY BROCZĄ KRWIĄ
OGIEŃ SPALA NAS
CZARNĄ NIENAWIŚCIĄ
KAŻDE Z NAS TO WRÓG
I CHCE ZABIJAĆ
OGIEŃ SPALA NAS
CZARNĄ NIENAWIŚCIĄ
KAŻDE Z NAS TO WRÓG
I CHCE ZAPOMNIEĆ
W BŁĘDNYM KRĘGU NIENAWIŚCI
ZAGMATWALIŚMY ŻYCIE
NIKT JUŻ NIE WIE KTO Z NAS ZACZĄŁ
O CO TOCZY SIĘ SPÓR
CO ZOSTAŁO OPRÓCZ WOJNY
KTÓRA JEST SENSEM ŻYCIA
CZY TO JEST OSTATNI PRETEKST
ABY RAZEM TRWAĆ
OGIEŃ SPALA NAS
CZARNĄ NIENAWIŚCIĄ
KAŻDE Z NAS TO WRÓG
I CHCE ZABIJAĆ
OGIEŃ SPALA NAS
CZARNĄ NIENAWIŚCIĄ
KAŻDE Z NAS TO WRÓG
I CHCE ZAPOMNIEĆ
Złota polska jesień terenowo czyli niedzielna telepawka na dziko raz :D
Trochę mi zeszło zanim wymyśliłam kierunek swojej kolejnej rowerowej podróży... Wszystko dlatego, że słaby dzień dziś miałam...
Gdyby nie to, że rozmawiałam z Agnieszką o jej niedzielnych nierowerowych planach (tj. szkolenie z pół foką-pół psem Semteksem w WOPRze :)) to do wieczora bym się głowiła gdzie by tu pojechać :) Aga nasunęła mi dobry pomysł - TurDeWały i nawet o tym nie wiedziała :)
No i zawiozłam tatkowi do pracy obiadek po drodze - zupełnie jak Czerwony Kapturek tyle że w torbie reklamowej na kierownicy zamiast w koszyczku hihihi :)
Dziś, żeby nie było że nie dbam o swoje kolana:), ubrałam pod spodenki bawełniane getry za kolano i podkoszulek z długim rękawem Początkowo było mi za ciepło ale jak wracałam to wcale nie żałowałam bo temperatura szybko spadała jak tylko słoneczko zaczęło chylić się ku zachodowi :)
No ale do rzeczy...
Z Kozanowa przez Popowice na Wyspę Słodową i Ostrów Tumski gdzie były dzikie tłumy :) A przed samą wyspą jakiś baran o mało mnie nie rozjechał Ja skręcałam w lewo z Dubois w Drobnera na zielonym a ten nie wiedzieć skąd się nagle wziął z mojej prawej!!! Tylko mi mignął za tylnym kołem Gdyby mnie zahaczył z taką prędkością - nie miałabym szans Na pohybel takim baranom! Mam nadzieję że szybko się na jakimś drzewie zawinie...
Mijając bokiem pl. Grunwaldzki, Mostem Zwierzynieckim dotarłam wreszcie na wały A tam tłumy bardziej dzikie niż na wyspie i na Ostrowie :) Ale miło się jechało takim slalomem Póki KSU w uchu gra jest jazdaaa :)
Przez Most Bartoszowicki po wertepach nad sam Bajkał Ehh jak mnie tam wytrzęsło ale ważne że było sucho :) Chwilkę nad wodą posiedziałam i ruszyłam dalej...
Z Bajkału do Kamieńca Wrocławskiego potem przez Gajków i Jeszkowice do Czernicy i znowu w teren przez mosty kolejowe do Kotowic i trochę po tamtejszym lasku w kierunku Siechnic (było troszkę błotka - yeah :)), wałami do Trestna i jeszcze dalej wałami do ul. Na Grobli gdzie miała być Aga z Semteksem ale ich nie znalazłam... Bo pływali po Odrze :)
Potem przez pl. Wróblewskiego, pl. Dominikański, Kazimierza Wielkiego, Św. Mikołaja (w korku pomiędzy autami :D - dziwne że w niedzielę mogą się korki robić! ), pl. JPII, Legnicką, Most Milenijny na cmentarz na Osobowice i nawrotka na Kozanów :)
Było eligancko :D Odreagowałam troszku i już mi lepiej :)
W drodze nad Bajkał...

W Lasku Kotowickim...

Miss Bikestats czyli pani z dużymi... KOLANAMI :)

Żaglówki na Odrze... Jak widać nie za bardzo wiało... :)

Pzdr,
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie, Wokół Wrocławia
Dane wyjazdu:
61.90 km
1.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Nierowerowy weekend w Górach Stołowych :)
Czwartek, 2 października 2008 · dodano: 06.10.2008 | Komentarze 9
Nierowerowy weekend w Górach Stołowych :)Po ciężkiej nocce w pracy o 12:01 budzik nie dał już spać Kazał wstać i pakować się na wyjazd... O 13:45 wytarabaniłam się wreszcie z domu z plecakiem pełnym rowerowych ciuchów na pociąg do Kłodzka o 14:35
W Kłodzku byłam o 16:35 (14 minut spóźnienia) Pogoda była ok choć wiatr nie był przyjemnym towarzyszem podróży - wolałabym żeby wiał dokładnie w przeciwnym kierunku :)
Ważne że słonko świeciło i pomimo wiatru było nie najgorzej Wystarczyła jedna góreczka żeby zrobiło się cieplej :D
Ruszam więc z Kłodzka w kierunku Nowej Rudy bo celem mojej dzisiejszej wycieczki jest Karłów, który leży u stóp Szczelińca w samym sercu Gór Stołowych Tam miała już czekać część weekendowej ekipy... :)
Troszkę błądziłam Pytałam miejscowych o drogę ale udało mi się wreszcie wyjechać z Kłodzka w dobrym kierunku :)
Niestety pomimo niewielkiego ruchu nie zabrakło bezmózgowych kierowców, którzy bezpieczeństwo na drodze, moje zdrowie i życie mieli głęboko gdzieś...
Jechało mi się średnio Zmęczenie po nocce i silny wiatr trochę przeszkadzały Całe szczęście nie był mi potrzebny blat (oczywiście manetek jeszcze nie zrobiłam:)) bo cały czas było raczej pod górkę mniej lub bardziej :) Dzięki temu nie marzłam Podjazdy rozgrzewały wyśmienicie :)
W Ratnie, gdy zobaczyłam znak Wambierzyce - 2 km nie mogłam nie zboczyć z trasy żeby obejrzeć tamtejsze Sanktuarium Nie miałam za dużo czasu bo wiedziałam że niedługo słońce zajdzie i wtedy... będzie ciężko
Kilka fotek Krótka rozmowa z panią ze sklepu z pamiątkami i ruszam dalej Jestem bardzo bardzo zadowolona bo zakupiłam u tej pani dwie nowe mapy których jeszcze nie miałam w swoim mapkozbiorze czyli Góry Stołowe i Ziemia Kłodzka :)
Jedziemy dalej :) W Ratnie zakładam rękawice bo słońce coraz niżej i robi się chłodno Jem banana i nagle spotyka mnie kolejny miły akcent dnia - Starszy pan (ok. 60-70 lat) widząc jak wciągam w pośpiechu banana robiąc w międzyczasie fotki zamku, mija mnie ze słowami "Smacznego. Dzień Dobry" :) Czyż to nie wspaniałe? :D Są jeszcze mili ludzie w tym kraju :)
Po tej krótkiej przerwie jedzie mi się o wiele lepiej
Szkoda tylko ze po bananie zaczynam odczuwać wilczy głód!!! :) Jadę jednak dalej bo chcę zdążyć przed zmrokiem
Jestem w Radkowie i zaczyna się podjazd - 10 km :)... Całkiem miły i przyjemny Szkoda że wraz z wysokością jest coraz ciemniej i coraz więcej dziur w asfalcie...
A plecak robi się coraz cięższy :) Dziś ten podjazd wydaje mi się śmieszny Ale w ciemnościach, w głodzie, w zmęczeniu marzyłam żeby już być na górze w ciepłej i suchej chatce w Karłowie i pić zimne piwko :)
Dojechałam do Karłowa już po ciemku Potem jeszcze zjazd po omacku prawie do samej Ostrej Góry, gdzie po drodze spotykam ekipę Mimo to błądzę do godziny 21-szej bo podjeżdżam po ciemku znów do Karłowa mijając miejsce naszego noclegu Piesza ekipa zostaje z tyłu Nie ma zasięgu Więc czekam w zajeździe gdzie dojeżdża po mnie kolejna część ekipy z Wrocławia :)
Jestem przemarznięta ale młynek na Fleciku szybko mnie rozgrzewa :) Gdy jesteśmy juz u celu stwierdzam że po ciemku nigdy nie znalazłabym tej miejscówki Nawet jadąc samochodem na długich światłach :)
Niestety po trzech dniach pobytu dowiaduję się że jakiś miły człowiek skasowal mi licznik - więc dystans taki jaki pamiętam - na czas nie spojrzałam bo nie sądziłam ze ktoś wyzeruje mi dane... Niech go szlag...
Wambierzyce...


Most kolejowy - specjalnie dla Kosmacza :)

Ruiny zamku w Ratnie Dolnym

Radków wita :)

Ekipa na Szczelińcu ale już w piątek :)

To by było na tyle
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Daleko od domu, Samotnie
Dane wyjazdu:
114.07 km
5.00 km teren
05:01 h
22.74 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Z Młynarczykiem w krótkich
Poniedziałek, 29 września 2008 · dodano: 29.09.2008 | Komentarze 15
Z Młynarczykiem w krótkich galotachTrochę zmarzłam ale mam nadzieję że kolana to przeżyją :) To już pewnie ostatni raz w tym roku :)
Kategoria Ekipą, Po Wrocławiu, Samotnie, Wokół Wrocławia, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
91.79 km
5.00 km teren
03:48 h
24.16 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
KIEDY DO MNIE MÓWISZ NIENAWIŚĆ,PIEKŁO,ZŁO ZMIENIAJĄ TYLKO BARWY Z PRĘDKOŚCIĄ ŚWIATŁA TNĄ GDY NIE MA CIĘ TAK PODŁY J
Niedziela, 28 września 2008 · dodano: 29.09.2008 | Komentarze 2
Ciepło - wiosna wróciła czy jak? Krótkie gacie rządzą :)Wkrótce łopiszę :)
EDIT 01.10.2008 g. 13:44 :)
KIEDY DO MNIE MÓWISZ
NIENAWIŚĆ,PIEKŁO,ZŁO
ZMIENIAJĄ TYLKO BARWY
Z PRĘDKOŚCIĄ ŚWIATŁA TNĄ
GDY NIE MA CIĘ
TAK PODŁY JEST ŚWIAT
A KAŻDA CHWILA ZBYT DŁUGO TRWA
I LICZĘ DNI BEZWŁADNE TAK
I CZEKAM CIĄGLE SAM
WOJNA,WOJNA-WOJNA-NIEWOJNA
NA MOJĄ GŁOWĘ-WALI SIĘ ŚWIAT
WOJNA,WOJNA-WOJNA-NIEWOJNA
WOJNA NA SŁOWA TRWA
TY I JA TAK OBCY
RZUCAMY SŁOWA POD WIATR
RANIMY SIĘ TAK CHĘTNIE
I TWARZE PEŁNE ZŁA
I ŻADNE Z NAS NIE MÓWI STOP
LAWINA OBELG PŁYNIE Z UST
I TY I JA NIE MAMY DOŚĆ
TEJ NASZEJ WOJNY I GRÓŹB
W ten piękny, pogodny, słoneczny i ciepły dzionek (popołudnie raczej:) ) po ciężkiej nocy (o jedno piwo za dużo :) ) udało mi się pozbierać dość wcześnie i po godzinnym szykowanku o 13:08 byłam już na siodle :)
Cel - odwiedzić babcię w Świebodzicach Dawno już tam nie byłam A urlop dobiega już końca i się wcześniej nie złożyło
Wczoraj mój plan wyglądał trochę inaczej - miałam wstać rano, pojechać do babci na obiadek i wrócić na kolację do domu... Ale jak już wspomniałam wieczorem wlałam w siebie o jedno piwo za dużo... :P
Powrót autem
No ale od początku Gdy zobaczyłam to przepiękne słoneczko za oknem i wyszłam na balkon po pranie - m.in. ciuchy rowerowe - natychmiast stwierdziłam, że takiej okazji nie mogę odpuścić ICM zapowiadał taką pogodę o końca dnia na całej trasie do Świebodzic więc pojechałam na półkrótko tj. podkoszulek z długim rękawem, koszulka z krótkim i oczywiście luźne krótkie gatki :D Yeah... :)
O 13:08 siedziałam już na siodle Oczywiście manetki nadal leżą w kącie i czekają na wymianę a zatem do dyspozycji miałam z przodu tylko średnią tarczę :)
Wyjazd z Wrocławia poszedł dość sprawnie a to dlatego, że ruch był niewielki - przede wszystkim ten ciężarowy :)
A więc z Kozanowa przez Kuźniki, Nowy Dwór i Muchobór Wielki dotarłam do ul. Avicenny skąd przez Mokronos skierowałam się na Kąty Wrocławskie...
Pech chciał, że w Pietrzykowicach się zamyśliłam i zamiast skręcić na Kąty pojechałam z przyzwyczajenia prosto na Wierzbice Dopiero gdy przejechałam nad A4 w trakcie rozmowy z Młynarzem pokapowałam że jadę w kierunku Ślęży zamiast do Świebodzic :) Ale wracać już mi się nie chciało Jechałam przed siebie czekając na rozwój sytuacji :) Dojechałam do Małuszowa i do ruchliwej 35-tki prowadzącej do Świdnicy z nadzieją, że po drodze odbiję z powrotem na Kąty bo droga ta nie sprzyja rowerowaniu...
Długo nie czekałam bo po kilkunastu minutach dojechałam do Gniechowic skąd już dotarłam prosto do Kątów Jak taka przebiegła Asica :)
Na chwilkę przystanęłam za Krobielowicami, przy Grobowcu i mauzoleum feldmarszałka Gebharda Leberechta Blüchera księcia von Wahlstatt...
Mijam sobie Katy Wrocławskie Kieruję się na Mietków Przejeżdżam ponownie nad A4 a tu nagle jakiś przechodzień coś pyta - zatrzymuję się i nasza rozmowa wygląda mniej więcej tak:
- Jak tam Staszek Wrona?
- Kto? Nie znam!
- Nie znasz? Myślałem że jesteś kolarką i że go znasz... Kiedyś trenowałem kolarstwo i właśnie Staszek Wrona mnie trenował Mieszka tu niedaleko w Sobótce Myślałem że ciebie tez trenuje...
- Nie nie, ja cywil jestem Jeżdżę dla siebie...
- Aha, no bo ja właśnie tutaj zostawiłem auto i idę coś zjeść do miasta Dawno tu nie byłem Nie wiesz gdzie tu można coś zjeść?
- Za wiaduktem, jakieś 300 - 500 metrów stąd jest knajpa - pachniało kiełbaska z grilla...
- Dzięki wielkie. Połamania szprych i szerokiej drogi
- Dzięki!
Ot taki miły akcent dzisiejszego popołudnia :)
W Mietkowie postój na małe poju poju i amciu amciu Tym razem na lodzika nie miałam ochoty jakoś :)
Jadę dalej dobrze znaną trasą (nie mam mapy oczywiście) a w prawym uchu Siczka się wydziera i tak sobie pociskam z wielką przyjemnością... :)
Słonko sobie świeci, wiaterek jakiś tam wieje ale się tym zupełnie nie przejmuję :) Jest fantastycznie :D
A tu nagle w Imbramowicach pada bateria Więc sięgam do tylnej kieszonki po następną Ta okazuje się rozładowana Biorę kolejną - podobnie
Załamana - jak ja będę bez KSU pociskać - Biorę ostatnią baterię - Udało się!!! Yeah Jedziemy dalej :) W międzyczasie tracę jakieś 7 minut na szukanie jednaj baterii która wypadła mi w trakcie jazdy Znajduje jadę dalej zaaferowana chowaniem i robieniem porządków po kieszonkach :)
No i przegapiam z tego wszystkiego rozjazd - znany mi doskonale!!! Jadę jadę i coś mi nie pasuje Jakiś podjazd dziwny którego nie pamiętam Wjechałam - widać zalew w Mietkowie - dziwna sprawa - takiego widoku na bank nie było nigdy na tej trasie!!! :D
Wracam, błądzę, nie kojarzę... Wróciłam dopiero jakieś 2 kilosy i znajduję ten rozjazd, który mi wcześniej umknął... Yeah wiem gdzie jestem! W Mrowinach! A tam mój ulubiony stadion Myślałam że zdążyli zmienić ten napis na bramie - ale nie - nadal widnieje tam LUDOWY STADION SPORTOWY W MROWINACH !!! Ładne klocki :D
Na stadionie dożynki gminne :) Robię fotki napisu - który akurat jest nie bardzo widoczny - ale obiecałam kiedyś że dodam te fotki :) Jadę dalej przebijając się przez tłum :)
Potem jeszcze tylko Żarów i Jaworzyna Śląska i wypadam na drogę 382, którą jadę ze 3 km i skręcam na Milikowice
Cel podróży coraz bliżej... Wiatr wieje ale jadę coraz szybciej bo chcę już być na miejscu Niewiele będę miała czasu dla babci więc trzeba się pospieszyć
Na miejscu stawiam się o 17:26 - nie zdążyłam na teleexpress a zakładałam że dojadę Gdyby nie te baterie i to błądzenie byłoby oko no ale tak to już bywa :)
Trasa:
Wro - Mokronos Dolny - Cesarzowice - Jaszkotle - Pietrzykowice - Biskupice Podgórne - Małuszów - Gniechowice - Krobielowice - Kąty Wrocławskie - Kilianów - Piława - Milin - Mietków - Borzygniew - Imbramowice - Domanice - Imbramowice - Tarnawa - Mrowiny - Żarów - Piotrowice Świdnickie - Jaworzyna Śląska - Nowy Jaworów - Stary Jaworów - Witków - Milikowice - Świebodzice Ciernie - Świebodzice
Wspomniane wczesniej mauzoleum...

Warto było pomylić trasę, żeby napawać się takim widokiem - nie jest to co prawda Jons Kapel ale... :)


Nad bramą stadionu w Mrowinach... Zdjęcie słabe ale lepszego nie udało się zrobić :) Musicie wierzyć mi na słowo :P


No i mój kochany Flecik :D

over
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Samotnie, Wokół Wrocławia