Info

Więcej o mnie.




Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Sierpień1 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 12
- 2013, Sierpień1 - 6
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Wrzesień1 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec4 - 34
- 2011, Wrzesień2 - 6
- 2011, Sierpień1 - 3
- 2011, Lipiec2 - 15
- 2011, Czerwiec1 - 1
- 2011, Kwiecień4 - 5
- 2010, Sierpień1 - 15
- 2010, Lipiec1 - 19
- 2010, Kwiecień2 - 9
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty1 - 4
- 2010, Styczeń12 - 28
- 2009, Grudzień15 - 51
- 2009, Listopad14 - 9
- 2009, Październik17 - 0
- 2009, Wrzesień19 - 26
- 2009, Sierpień23 - 86
- 2009, Lipiec22 - 13
- 2009, Czerwiec17 - 56
- 2009, Maj21 - 37
- 2009, Kwiecień25 - 72
- 2009, Marzec20 - 72
- 2009, Luty2 - 4
- 2009, Styczeń8 - 66
- 2008, Grudzień19 - 182
- 2008, Listopad30 - 263
- 2008, Październik6 - 61
- 2008, Wrzesień14 - 83
- 2008, Sierpień17 - 136
- 2008, Lipiec14 - 108
- 2008, Czerwiec16 - 76
- 2008, Maj16 - 71
- 2008, Kwiecień15 - 178
- 2008, Marzec13 - 215
- 2008, Luty13 - 154
- 2008, Styczeń15 - 71
- 2007, Grudzień8 - 55
- 2007, Listopad3 - 16
- 2007, Październik9 - 139
- 2007, Wrzesień15 - 93
- 2007, Sierpień8 - 35
- 2007, Lipiec4 - 29
- 2007, Czerwiec3 - 16
- 2007, Maj4 - 18
- 2007, Kwiecień2 - 7
- 2006, Maj2 - 6
- 2006, Kwiecień2 - 2
- 2004, Lipiec6 - 35
- 2004, Czerwiec2 - 16
- 2004, Maj2 - 20
- 2004, Kwiecień1 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 7145.11 km (w terenie 1237.60 km; 17.32%) |
Czas w ruchu: | 325:03 |
Średnia prędkość: | 21.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.23 km/h |
Liczba aktywności: | 254 |
Średnio na aktywność: | 28.13 km i 1h 20m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
28.53 km
3.00 km teren
01:29 h
19.23 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
KOSMATY NIEWEEKEND :)
W oczekiwaniu na Monię wciągnęliśmy z Młynarzem po lodziku:) Po czułych powitaniach skoczyliśmy jeszcze do
Wtorek, 23 września 2008 · dodano: 24.09.2008 | Komentarze 5
Po 13-tej przez miasto na Księże do Młynarza:)Przejazd wzdłuż Hallera jest jakąś masakrą, pomyłką, tragedią... No ale o tym już wystarczy Swoją frustrację wyładowałam na Bogu ducha winnym Młynarzu... :P Za co szczerze przepraszam... =)
Szybka herbatka malinowa u pani Władzi i wyruszyliśmy całą naprzód ku nowej przygodzie ( Renią Młynarza oczywiście :) ) :D
Ku nowej przygodzie czyli do Dąbrowy Górniczej do KosmySTO :) na nieoficjalny zlocik BS i KOSMATY NIEWEEKEND :)
W oczekiwaniu na Monię wciągnęliśmy z Młynarzem po lodziku:) Po czułych powitaniach skoczyliśmy jeszcze do Tesco po pierogi i inne takie na wieczór :D
Na 19:10 umówieni byliśmy na wspólne kręcenie z Darkiem
Razem pokręciliśmy do Będzina obejrzeć tamtejszy zamek w nocnej scenerii Było nawet ciepło Z nieba leciała mżawka a nad Dąbrową wisiała niemała mgła ale było fajnie... :) Szkoda że Darek spieszył się do swojej LUBEJ o nieznanym imieniu i nie miał więcej czasu żeby z nami więcej pokręcić :)
Potem jeszcze Kosma zabrała nas nad Pogorię III gdzie niechcący wjechałam do wody - ot ciemno było i ścieżka się nagle skończyła... Flecik zamoczył tylko stópkę więc żyjemy :)
A potem zaczęło mżyć bardziej i bardziej i Monia zabrała nas na pizzę gigant Normalnie byłam w szoku - Taaaaaaaka była wieeeeelka :D
Obżarliśmy się jak bączki i uderzyliśmy do pueblo Moni na kolejne piwko gdzie oglądaliśmy wspólnie bmg :D
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Daleko od domu, Ekipą, Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
10.47 km
2.00 km teren
00:28 h
22.44 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Popołudniowo-wieczorne rozruszanie :)
Najpierw
Poniedziałek, 22 września 2008 · dodano: 23.09.2008 | Komentarze 3
Popołudniowo-wieczorne rozruszanie :)Najpierw do rowerowego, tylko po to żeby dowiedzieć się, że manetka do wymiany... :(
Ale nowa już zamówiona więc nie ma się co smucić :D Nie będę dawała zarobić tej hołocie w rowerowym - przebitkę mają prawie 100 % !!! - chyba ich pogięło normalnie... :D
Potem jeszcze w trybie alarmowym do pracy i powrót już po 21-szej do domu
Wiecie co? Chyba się jakoś cieplej zrobiło bo nawet nie zmarzłam :D
Szkoda że jutrzejsza dwusetka do Kosmy nie wypali... :( Ale co się odwlecze to nie uciecze... (Na)Zdrowie Młynarza ważniejsze :)
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
10.05 km
3.00 km teren
00:27 h
22.33 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Rano chwilę po mieście
Czwartek, 18 września 2008 · dodano: 18.09.2008 | Komentarze 4
Rano chwilę po mieście W południe na ND rozkręcać mebelki i załapalam się na znoszenie gratów do auta - siostra się przeprowadza :)Potem Flecik pojechał na pace do Żórawiny a ja autem w SPD do domu z resztą klamotów :) Flecik wrócił cały i zdrowy... tzn nadal ma zepsutą manetkę ale trudno - to już jutro może :D
No i łamie mnie katar... wrrr
Wieczorną jazdę po mieście już odpuściłam i pojechałam Srebrną Strzałą żeby jutro się czuć jako tako :D
Pzdr, Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
12.38 km
4.00 km teren
00:35 h
21.22 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Po mieście
Poniedziałek, 1 września 2008 · dodano: 01.09.2008 | Komentarze 7
Po mieściePzdr,
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
66.13 km
55.00 km teren
03:53 h
17.03 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)
Niedziela, 31 sierpnia 2008 · dodano: 05.09.2008 | Komentarze 7
V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)Ta najważniejsza dla mnie impreza roku odbyła się w Krakowie w ramach kolejnej edycji Powerade MTB Marathon
Nie ukrywam że przez większość sezonu starałam się jakoś do niej przygotować (z mniejszym lub większym zaangażowaniem :P) i myślę że wyszło mi to całkiem nieźle :)
Wynik moich przygotowań jest taki, że poprawiłam swój czas o ponad godzinę :D
Tę samą trasę co dziś w zeszłym roku pokonałam w czasie 05:06:10 Tegoroczny czas brutto to 04:04:38.802 Chyba nic więcej nie muszę dodawać :D
No ale zacznę od początku...
Do Krakowa pojechałam z mamą - wszystko prawie na wariackich papierach Nie miałam innego środka transportu więc zdecydowałam się na jazdę autem Dojechałyśmy wszystkie trzy całe i zdrowe :)
Pobudka o 3:51 Po jednej drzemce trzeba było jednak wstać bo niby biuro zawodów czynne jest tylko do 9 (a start dopiero o 11:30!!!) - jak się jednak okazało na miejscu tak na prawdę dopiero po 9-tej zaczęła się robić kolejka :)
Rano na śniadanie wciągnęłam przygotowany dzień wcześniej makaron razowy z białym serem, śmietaną, cukrem i przepysznym cynamonem :)
Szybka kawa i trzeba było ruszać :) Szybkie rozkładanie Flecika i pakowanko - jaka ta Renata jest pojemna :)
Na autostradzie spokojnie - choć miejscami mgła wisiała jak mleko Poza tym na płatnej co chwilę utrudnienia w ruchu - niby remont - ale nie widziałam żadnego robotnika ani maszyny drogowej... No tak pewnie dlatego że była niedziela :)
Na krakowskich Błoniach meldujemy się dość wcześnie bo jeszcze przed 7:30 Jest więc kupa czasu na drzemkę :) Po godzinnym komarowaniu na rozłożonym siedzeniu rejestruję się, dwa razy ze stresu chyba odwiedzam toaletę, na spokojnie przebieram się, składam rower, wciągam owsiankę :)
Niezmiernie ucieszył mnie mój numer startowy :) Pomyślałam że to na szczęście :)

Do startu coraz bliżej i nie mogę się doczekać bo wolałabym już wystartować Ileż można czekać W sektorze startowym zajmuję nienajgorszą pozycję Gdzieś po środku Obok mnie liderka - czterokrotna mistrzyni (w tej chwili to już pięciokrotna:)) - Ewa Karpienia ze Szczecina - ściga się nie od dziś :) W moim prawym uchu słuchawka z KSU gotowa do użycia :) Jeszcze tylko banan i za chwilę możemy ruszać :)

Pierwszy kilometr po dziurawych Błoniach - szczerze nienawidzę tego odcinka - choć ku mojemu zaskoczeniu nieźle zniosłam tą telepawkę :) Wypadliśmy na jakieś asfalciki Staram się trzymać blisko Ewki Przez pierwsze 5 km nawet mi się to udaje - do momentu pierwszego dłuższego podjazdu Mam ją jednak caly czas w zasięgu wzroku Niestety za chwilę w lesie mocne przewężenie - wszyscy stoją nie wiedzieć czemu i czmychnęła mi Nie widziałam jej już aż do momentu dekoracji :)
Trasa jest świetna!!! Początkowo nie taka ciężka Jednak z biegiem czasu i km-ów na liczniku staje się coraz bardziej wymagająca...
Są zapiaszczone ścieżki polne, dużo kurzawy, kamieniste podjazdy i sypkie zjazdy... Mimo tego, że człowiek się wkurza bo czasem trzeba podejść - i tak mu się podoba... To jest to - myślę sobie - prawdziwe kolarstwo górskie - na to się piszę :D Na spokojnie poza maratonem trasa byłaby wyśmienita Ale jak jedzie się w takim tłoku czasem człowiek nie daje już rady...
Myśląc o tym pokonuję dwa pierwsze z najtrudniejszych i niebezpiecznych sypkich i korzenistych zjazdów Bez wydarzeń Jestem z siebie dumna, że nie zeszlam z roweru i nie wydygałam jak w zeszłym roku :) (wtedy było dosyć mokro) Widać dwa czy trzy udane zjazdy rozkojarzają mnie na tyle, że na kolejnym już lecę Klasyczne OTB :D Koleiny bywają złośliwe :) Zaryłam dyńką i plecami o glebę, ręką o kierownicę a resztą ciała nie wiem w co, bo oczywiście za szybko się to działo :) Upadłam na ściółkę obok ścieżki i dzięki temu nie rozjechali mnie bikerzy jadący za mną Cale szczęście wstałam i okazało się że wszystkie członki mam na miejscu :) Flecik też nie zgłaszał urazów Jedziemy dalej :D
Na 1. bufecie 2 połówki banana
Na 2. bufecie kubek Powerade
Na 3. bufecie jeszcze jeden :)
Nie było czasu na więcej Banana jeszcze chowałam w kieszonce więc nie było źle Musiałam ze 3 razy zsiąść z Flecika i stanąć Nie dało rady nawet iść Puls mi skakał do 193 i musiałam wtedy złapać oddech Bateryjka w mp3 szybko się skończyła i KSU już nie pomagało Trzeba było radzić sobie w pojedynkę :)
Po chwili przerwy samopoczucie było o wiele lepsze i można było dalej pedalić pod górkę:) Gdy zobaczyłam znak "10 km do mety" myślałam że ucałuję gościa który przy nim siedział... Byłam pewna że już będzie z górki... Niestety :/ Ileż ja jeszcze musiałam brzydkich słów wypowiedzieć zanim zrobiło się całkiem płasko... :) Miałam już dość Pary powoli zaczęło brakować i obolała ręka dawała znać o sobie Duchota i gorąc... Dobrze że głowa mnie już przestała ćmić Po uderzeniu o glebę ból minął jak ręką odjął :D Mimo to wszystko jeszcze kilka osób za sobą zostawiłam... Przy końcówce jeszcze jeden udany zjazd - siodełko miałam już wciśnięte w brzuch :) Przekozacko było :P
Końcówka na Błoniach znowu po trawie...Chyba z 1,5 km!!! Za jakie grzechy??? - pytam :) Jednego gościa jeszcze dorwałam... Drugi na końcu przycisnął i już do niego nie doszłam:) Tyle ze startu... Wielkie brawa dla orgów za taką trasę :)
Minifotki są tutaj:)
Moje plecy... :)

Dekoracja...

Było niemałe zamieszanie - stałam nawet na drugim stopniu podium :) Po dekoracji okazało się że tę drugą dziewczynę omyłkowo sklasyfikowali jako faceta i nie było jej na naszej liście Ale wszystko szczęśliwie się skończyło :) Oddałam puchar, dyplom poprawiony i wszyscy szczęśliwi i uśmiechnięci... "Ja tu widzę niezły burdel siostry!!!" :)
V max - 49,81 km/h - nawet nie było się gdzie rozpędzić :)
Pulsometr
Time 3:58:13
Avg 175
Max 193
Kcal 2918
HZ 0%
FZ 1%
PZ 98% !!!!!!!!! Z tego miejsca szczególne pozdrowienia dla Damiana :)
Pzdr,
Ascia vel żelazna kiełborka :P
Kategoria Daleko od domu, Maratony, Samotnie
Dane wyjazdu:
126.61 km
25.00 km teren
05:53 h
21.52 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Ślęża 2008 vol. 3 :D
Czwartek, 28 sierpnia 2008 · dodano: 29.08.2008 | Komentarze 10
Ślęża 2008 vol. 3 :DTym razem samotnie - w ramach treningu przed niedzielnymi mistrzostwami :)
Wyjechałam o 12:10 Wiaterek fantastycznie wiał w pyszczek :) Ale nic to - trasa była na tyle kręta że wiaterek raz przeszkadzał a raz pomagał :D
W Będkowicach mały popasik na lodzika, fantę i snickersa :)
Żeby się bardziej zmęczyć podjeżdżałam przez Przełęcz Tąpadła - siodełko dawało o sobie znać - ale jestem pewna że się przyzwyczaję :D
Tym razem po konsultacji z mapą wybrałam do podjazdu szlak niebieski - który jednak okazał się nie być trafnym wyborem i nagle pionowo skręcał do góry :) Pojechałam dalej szlakiem zielonym - dookoła Ślęży Jadę jadę - droga szeroka - troche kamieni leży, ślady samochodowych opon Myślę sobie - może tym razem się uda... :) Podjazd robił się coraz bardziej stromy i kamienisty i w myślach dudniło mi tylko "Nie zatrzymuj się!!!" :) No i było fajnie... Puls 196 - czyli zawał :) Ale czułam się całkiem dobrze - Ścieżka zmieniła się nagle w błotnistą apokalipsę z kałużami do połowy koła i koleinami od aut - "To musi być ta ścieżka" - myślę sobie...
Jaaasne Nagle przede mną wyrosły głazy i drzewa i ścieżka jak była tak nagle się skończyła :) Pod górę widzę jako takie podejście po kamieniach i w trawie - drzewa wycięte No to biorę Flecika i idę - bo nie będę się znowu wracać - nie mam na to czasu:) Po ok. 15 minutach marszu i postojów wycinka drzew się skończyła I zaczął się regularny las, kamienie, igły, trawa i liście :) Moje ulubione KRZACZORY - w wydaniu górskim i kamienistym :)
Przedzieram się przedzieram Myślę - Byle dotrzeć do szlaku - a w bidonie juz prawie pusto Czas - 15:50 Niedobrze bo na 20 do pracy... A trzeba jeszcze te 60 km wrócić... :) Szlak się odnalazł ale co z tego skoro nim nie podjadę (szlak czerwony od strony Wieżycy) Idę idę idę Mija mnie jakiś szybki piechur ... To cisne za nim ale te kamienie i Flecik skutecznie mnie spowalniają Na Ślęży melduję się o 16:03 Chwila na otarcie potu, schrupanie sezamków i dopicie resztek z bidonu... Na Ślęży prawie pusto Razem ze mną 6 osób :)

I heja w dół żółtym szlakiem Kurcze jakie te kamienie są zdradliwe - ze dwa razy niewiele brakowało do gleby :)
Z Tąpadeł w kierunku Sadów - żeby nie wracać tą samą drogą bo ostatnio tego nie lubię... Objeżdżam masyw Ślęży prawie dookoła i wracam inną drogą :)
Oczywiście droga z mapy skończyła mi się w środku pola - i musiałam się wracać kawałek - ale to dodatkowe km w terenie :D
W Mietkowie kolejny popasik na sprite'a, banana i kiść winogron :) Było już po 17 więc musiałam jeść dość łapczywie Całe szczęście w tę stronę wiaterek raczej pomagał:) Dziurawy asfalt niestety już nie :)
Wpadłam do domu o 19:15 - szybki prysznic, jakieś niewielkie szamanko i do pracy Winda mi uciekła i zbiegłam schodami - taki przynajmniej miałam zamiar - ale nogi jak z ołowiu... :) Jakoś się udało przeżyć tę nockę :D
Trasa:
Wro Kozanów - Kuźniki - Nowy Dwór - Muchobór Wielki - Avicenny - Mokronos Dolny - Jaszkotle - Pietrzykowice - Biskupice Podgórne - Małuszów - Krzyżowice - Bąki - Owsianka - Żurawice - Solna - Ręków - Nasławice - Świątniki - Księginice Mł. - Będkowice - Sulistrowiczki - Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Przełęcz Tąpadła - Sady - Chwałków - Strzelce - zagubienie w czasie i przestrzeni :) - Tworzyjanów - Maniów - Mietków - Milin - Piława - Kilianów - Katy Wrocławskie - Sośnica - Sadkówek - Sadków - Pietrzykowice - Smolec - Wro Muchobór Wielki - Nowy Dwór - Kuźniki - Kozanów - Home sweet home - łazienka - prysznic - kuchnia - praca :D
Time 6:13:13
Avg 160
Max 196
Kcal 3974
HZ 3%
FZ 22%
PZ 74%
Max speed 56,12 - z Przełęczy Tąpadła do Sadów - wiało w twarz Moje nowe okulary dały radę - yeah Lubię czuć wiatr we włosach a nie w oczach :)
Pzdr
Asica :P
Kategoria Wokół Wrocławia, Samotnie, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
9.79 km
2.00 km teren
00:29 h
20.26 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Kocham mojego BIKE'a :D
Środa, 27 sierpnia 2008 · dodano: 28.08.2008 | Komentarze 8
Z Flecikiem do serwisu...Dziś był fantastyczny dzień :D
Pan doktor w Harfie na Robotniczej zlikwidował luz w tylnym kole - zajęło mu to jakieś 5 minut!!! <lol> W innym sklepie facet niechętnie na to koło spojrzał i stwierdził że to luz przy kasecie że to roboty na cały dzień i żebym przyszła kiedy indziej bo dziś nie ma czasu... Bez komentarza...
Za to u niego zakupiłam fantastyczną pompkę dla Flecika - bo ostatnio łapię więcej kapci niż powinnam - a stara plastikowa pompka była do bani i zanim się napompowało jedno koło człowiek byl zajechany jak po setce :D
U tego samego gościa zakupiłam też lampkę na tył - SMART 5-diodową Świeci że hoho :) To było konieczne - stwierdziłam że warto te 30 zł wydać na swoje bezpieczeństwo :) Lampka z Komisarzem Lwem - którą ledwie widać z odległości kilku metrów jest dobra na szwędanie się oświetlonymi ulicami po mieście :)
Ale to oczywiście nie wszystko! :)
W Harfie pan doktor musiał wymienić też linkę i pancerz przerzutki bo po kilku błotno-burzowych eskapadach żeby przerzucić łańcuch musiałam pociągać za linkę na ramie :P
Teraz Flecik jedzie jak marzenie Wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku To jak muzyka dla mojego ucha... :)
W Harfie dokupiłam torebkę podsiodłową BBB Nie za duża jest ale jak się popieści to się wszystko zmieści :D
Najlepszy kąsek jednak zostawiłam Wam na koniec - otóż kupiłam też przefantastyczne i przecudowne okulary!!!
Takie właśnie:) Są przecudowne i prześliczne A najlepszy z tego wszystkiego był RABAT!!! :)
Tak - to był cudowny dzień! :) Kocham mojego BIKE'a :D
Pzdr
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
9.55 km
2.00 km teren
00:29 h
19.76 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Dzień serwisowy :)
Czwartek, 21 sierpnia 2008 · dodano: 21.08.2008 | Komentarze 1
Dzień serwisowy :)Do Harfy na Robotniczą wymienić klocki hamulcowe z tyłu - teraz tną jak żyleta :)
Przy okazji obejrzałam kilka innych potrzebnych rzeczy... i znów wydałam kasę :(
i zakupiłam nowe siodełko bo to stare lekko się zdezelowało...
Nowe jest twarde jak głaz Jak ja na tym będę jeździć :)
Masakra
Pzdr:P
Lecę do pracy
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
5.54 km
1.00 km teren
00:14 h
23.74 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Krótko po mieście - po kwiatki
Piątek, 15 sierpnia 2008 · dodano: 15.08.2008 | Komentarze 0
Krótko po mieście - po kwiatki dla Maminki :)Rynek - pl. Solny - Kozanów
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
11.12 km
1.00 km teren
00:29 h
23.01 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Po pracy małe komarowanie
Czwartek, 14 sierpnia 2008 · dodano: 15.08.2008 | Komentarze 3
Po pracy małe komarowanie :) Potem udałam się z pomocą do taty - bo złapał kapcia... Coś mnie te kapciochy prześladują ostatnio :)Potem na Rynek i pod Halę Stulecia a wieczorem do kina na horror [REC] :) hahaha
Dobra komedia, ale muszę przyznać że ze 2 razy podskoczyłam na fotelu :) Poza tym krew się lała strumieniami :D
Przy okazji oswajałam się z moim hiszpańskim - na który oczywiście nie mam czasu :P Tyle dobrego :)
pzdr Asica :P
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie