Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Wpisy archiwalne w kategorii

Ekipą

Dystans całkowity:7022.31 km (w terenie 1326.50 km; 18.89%)
Czas w ruchu:335:03
Średnia prędkość:19.53 km/h
Maksymalna prędkość:59.45 km/h
Liczba aktywności:108
Średnio na aktywność:65.02 km i 3h 23m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
25.00 km 8.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Zapomniałam o tym wpisie - dopiero

Czwartek, 5 czerwca 2008 · dodano: 10.06.2008 | Komentarze 0

Najpierw na PKP po bilet do Wa-wy
Las Pilczycki/Jaz Rędziński


To by było na tyle
Pzdr :P
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą


Dane wyjazdu:
51.42 km 5.00 km teren
02:15 h 22.85 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Zalew Prężycki again & again

Wtorek, 3 czerwca 2008 · dodano: 04.06.2008 | Komentarze 6

Zalew Prężycki again & again

W Prężycach pewien osobnik gatunku Ciconia ciconia o nieustalonej płci wykazywał dość duże zainteresowanie tym co w trawie piszczy kilka metrów ode mnie :)
Zdjęcia robione telefonem - wyglądają jak pastele :)



Po koszu jeszcze trochę po Kozanowie z Kiełbaską, Kukłą i Barutkiem :D
Pogoda fantastyczna Warto było czekać prawie rok na takie ciepłe wieczory i noce :P
Czułam się dziś jakbym miała znowu te 20 lat i była na studiach... :D
Pzdr :P
P.S. Rowerowy czerwiec rozpoczęty :)

Dane wyjazdu:
85.00 km 12.00 km teren
04:15 h 20.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ślęża zdobyta po raz drugi

Sobota, 31 maja 2008 · dodano: 01.06.2008 | Komentarze 8

Ślęża zdobyta po raz drugi czyli samotne drapanie sie na szczyt :)
Więcej info za jakiś czas, gdy fotencje dołączą :)
Pogoda i towarzycho dopisało :)
Vmax 56,67 km/h z Przełęczy Tąpadła
Udało mi się wreszcie zjechać ze Ślęży na calej długości Ale fajowsko :D


Sielanka na szczycie A gdzie te wszystkie tłumy, które były tu ostatnio ??? :)



Dane wyjazdu:
42.47 km 25.00 km teren
02:12 h 19.30 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Mini Tur De Wały

Środa, 28 maja 2008 · dodano: 28.05.2008 | Komentarze 4

[big]Mini Tur De Wały {/big] czyli odkrywanie nowych miejsc...


Przejazd przez centrum miasta gdzie nie ma ścieżek rowerowych jest KOSZMARNY

Pokręciłam się po Bierdzanach i Niskich Łąkach Potem przez Wyspę Opatowicką i dalej wałami do Mostów Swojczyckiego, Jagiellońskich i nowego Warszawskiego (otworzyli już jedną nitkę i jest szeroki chodnik i chyba będzie tam też ścieżka - jupiii ) Potem znów w ulicznym zgiełku ulicą Wyszyńskiego i przez Ostrów Tumski i Rynek - niech się dzieje co chce :P
Potem wróciłam na Kozanów, gdzie w parku spotkałam się jeszcze z Agnieszką i jej Foczką :)
Zdjęcia będą jutro :) Mam taką nadzieję !!!
Pzdr :P

P.S. Zapomniałam napisać! Na placu Nankiera spotkałam gościa na rowerze z numerem startowym BM - 1745 Sprawdziłam w wynikach Nie ma się czym chwalić :) Ale lans to lans nie?
Pzdr :P
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą


Dane wyjazdu:
48.43 km 35.00 km teren
02:22 h 20.46 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Bajkał & Tur De Wały :)

Poniedziałek, 26 maja 2008 · dodano: 27.05.2008 | Komentarze 3

Bajkał & Tur De Wały :)
Popołudniowy trip za Wrocław Najpierw męczarnia po zakorkowany Wrocławiu ale jak wyjechałam na wał już było super
Przed Bajkałem oczywiście wyboista droga - dała popalić a jeździłam bez pampersa :)
Pocykałam kilka fotek ale dodam później
Wracałam do domu przed 23-cią Ciepluśko było i przyjemnie :)
Po tygodniu niejeżdżenia, ciężkiej pracy w pocie czoła, zabawy weselnej i grillowania miło było znów dosiąść Flecika i pośmigać :)
Pzdr

Dodałam zdjęcia :)
Asica ogania się od owadów i farfocli topoli:)

Łabądek - samotny - jeszcze nie znalazł swojej drugiej połówki :)

Bajkał...



Zamyślona Asica :)

Drzewko :)

Nowa Flecikowa kaseta :)

I nadal nienaprawiony Flecikowy licznik :)

Czapla siwa nad Bajkałem :)


Dane wyjazdu:
57.07 km 50.00 km teren
04:04 h 14.03 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Boguszów Gorce

Sobota, 17 maja 2008 · dodano: 17.05.2008 | Komentarze 12

Boguszów Gorce czyli Bike Maraton 2008 odsłona trzecia :)
Faaajnie byłooo :)

Po tak długim czasie opis może być trochę lakoniczny :)
1. Ekipa
Tradycyjnie 1xM2 czyli Błażej, 2xM3 czyli Arnold i Dawid i 1xK2 czyli ja Asica vel Ajuto :D
2. Trasa
Dystans maratonu mega - wyszedł jakieś 52 km Trasa superaśna Bardzo fajne podjazdy - podobno dwa z nich miały po 10 km długości I jak faaajnie się zjeżdżało :) Chyba zwariowałam skoro piszę, że podjazdy są fajne - ale mam nadzieję że tak już zostanie :) Było trochę błota i tzw. ciastoliny, która utrudniała podjazdy ale Michelinka na tylnym kole dała radę :) W jednym miejscu trasa biegła przez rzeczkę Dobrze że na dnie były betonowe płyty:) Udało się przejechać bez poważniejszych defektów Nie licząc tego przed samym startem - licznik mi się urwał a dokładnie uchwyt licznika Kilka węzłów i trochę taśmy i do mety dojechałam razem z licznikiem ale wyglądał jak paczka na poczcie... :)
Na pierwszych kilku kilometrach jechałam w jakimś dziwny lęku i miałam wrażenie że mi się Flecik zaraz rozleci... Coś mi tu dzwoniło, tam rzęziło i jeszcze gdzieś indziej stukało Zatrzymałam się nawet żeby sprawdzić czy przypadkiem znowu nie zapomniałam docisnąć zapinek na kołach :) Zdawało mi się też że mam flaka z tyłu Ale dojechałam do mety i tył był tak samo nabity jak przed startem :) Ten mój lęk powodował, że jakoś do połowy maratonu większość tych, których łyknęłam na podjazdach, łykali mnie na zjazdach... Dziwne bo zawsze raczej było odwrotnie :)
I jak zwykle pałer przyszedł dopiero w połowie trasy... :) Na końcówce źle rozłożyłam siły, bo byłam pewna że czeka mnie (wzorem trasy z ubiegłego roku) podjazd na stadion po płytach betonowych... Okazało się że po pionowym podejściu był już stadion i meta :) Końcówka trawiasta - ale że to boisko piłkarskie - to jechało się nawet dobrze - nie to co po cholernych krakowskich Błoniach :)
Trzeba było trochę podchodzić - słabą formę tłumaczę sobie dolegliwościami żołądkowymi w tygodniu przed startem :) hihi :)
3. Wynik i statystyki
Czas: 3:49:33,56
295. miejsce w open (387 startujących) - średnio :)
18. miejsce w open kobiet (32 startujących) - słabizna :)
9. miejsce w K2 (11 startujących) - mega słabizna :)
Strata do pierwszej dziołchy 53:22,10 - przepaść :)
Strata do Arnolda 18:51,52 Dawida 8:46,05 - do nadrobienia :D
384 punkty zdobyte dla naszego BS-owego timu - BEZCENNE :D

Jestem zadowolniona :)
4. Fotki
Fotki - aż dwie :P
Dawid czyści rower, Błażej sie rozbraja :)

Dawid nadal czyści rower, Błażej prezentuje swoje fantastyczne opalone ciało a wydawałoby się że koszulkę :P

Więcej zdjęć w bikelogu Błażeja
Mam kilka mniej lub bardziej twarzowych zdjęć na sportografie - trochę drogie - niech się wypchają :)

Dane wyjazdu:
50.05 km 5.00 km teren
02:24 h 20.85 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Popołudniowo-wieczorno-nocna przejażdżka po Wrocku

Środa, 14 maja 2008 · dodano: 15.05.2008 | Komentarze 5

Popołudniowo-wieczorno-nocna przejażdżka po Wrocku na nowej kasecie SRAM PG-970 i z wymienionymi linkami przerzutek i pancerzami :D
A więc od początku...
Przed 17-tą wyruszyłam do Czercza, gdzie umówiona byłam z Jackiem i gdzie czekał na niego przygotowany Kelly's Saphix Po szybkich regulacjach - szybki zakup i w drogę :)
Więc z Jackiem zahaczając o TGG pojechaliśmy na Maślice nad gliniankę i posiedzieliśmy chwilę Musiałam wracać do domku bo jeszcze parę rzeczy miałam do zrobienia... Jacek był niepocieszony bo na nowym bajku chciał cisnąć i cisnąć... :D
Przed 20-tą jeszcze na Gaj...
Potem na trening w Gwardii
A przed 23-cią jeszcze na Kosmos bo Aga miała urodziny :)
Do domu dotarłam chwilę przed północą Ale mnie zmroziło brr... Nawet polar nie dawał rady a siodełko taaakie ziiimneee :)
Pzdr


Dane wyjazdu:
45.42 km 35.00 km teren
02:57 h 15.40 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Bike Maraton w Zdzieszowicach

Niedziela, 4 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 7

Bike Maraton w Zdzieszowicach czyli nie taki kac straszny jak go malują :)
Więcej szczegółów jak mnie wena nawiedzi :)
Pozdrawiam

Po koncertowej imprezie na Wyspie Słodowej ciężko było trafić do domu Choć wróciłam o całkiem przyzwoitej porze - jeszcze tramwajem i dziennym autobusem (ostatnim :)) to rano ciężko oj bardzo ciężko było mi postawić się do pionu :D
Żołądek odmawiał posłuszeństwa a chaos w głowie powodował, że nie wiedziałam za co się zabrać - i tak biegałam między kuchnią, pokojem, łazienką i pokojem i znów kuchnią... A czas uciekał... :)
W zasadzie to udało mi się nie zapomnieć niczego ale gdy wsiadałam do samochodu czułam się dosyć słabo, oj słabo...
Ekipą maratonową - z Dawidem, Arnoldem i Błażejem ruszyliśmy na A-4 w kierunku Opola... Dojechaliśmy do Zdzieszowic koło 9:30
Pogoda marudziła - trochę słońca, trochę chmur... Ale nic to...
Siadam na rower Arniego, żeby jak najszybciej załatwić opłaty i rejestrację a chłopaki w tym czasie składają rowery i przebierają majtki :) I już na samym parkingu zaliczyłabym glebę bo się wpięłam w pedały, które Arnold ma dosyć twardo skręcone i byłaby buba :) Ale udało mi się wypiąć w ostatniej chwili...
Rejestracja pomimo dłuuuugiej kolejki przebiegła dość sprawnie:)
Przyjeżdżają chłopaki i nagle dowiaduję się, że mój Flecik popadł w śpiączkę i nie wiadomo czy pojedzie - zerwała się linka tylnej przerzutki... Ale buba :)
Całe szczęście Arnold przetransportował Flecika do serwisu, gdzie sprawne ręce mechanika przywróciły Flecika do żywych i mogliśmy wystartować :)
Na starcie stanęłam jakoś 10:45... Usilnie próbowałam się skoncentrować na czymś innym nie tylko na złym samopoczuciu :)
Te 15 minut dłużyło mi się straszliwie Ale wyruszyliśmy nareszcie... :)
Początkowo asfaltowe podjazdy, które okazały się dosyć przyjemne...
Potem gdzieś w lesie Potem znów podjazdy i podjazdy i w dół szerokim szuterkiem... I tak kilka razy Suuuper :) Vmax 50,56 km/h :D
Trasa była superaśna Bardzo mi się podobała Widoki miłe dla oka - amfiteatr w środku lasu - mijany dwukrotnie, jakiś poniemiecki bunkier/baszta z niemieckim orłem wykutym w murze... i pola, dużo żółtych pól rzepaku :)
Nie zabrakło też błotka i ciastoliny na podjazdach i na zjazdach i czasem musialam zejść z roweru bo brakowało sił Na pierwszym bufecie krótki postój na banana, pomarańczkę i suszone gruszki popite gato Odpoczęłam sobie troszkę
Na drugim i trzecim bufecie już nie stawałam... Było znacznie lepiej
Jakieś 10-15 km przed metą dostałam kopa Obiecałam już nie odpuszczać I po ostatnim bufecie kiedy było już dosyć płasko zaczęłam cisnąć :)
Jeszcze kilku faciów i kobitek przed metą dorwałam więc jestem zadowolona :)
Wynik :
Dystans mega
Czasy: 03:02:39,68 brutto; 03:01:29 netto
Strata do pierwszej dziołchy i do pierwszej w K2 to: 0:44:43,07 buu :)
Miejsce: 387 / 487 startujących w open, 14 / 18 startujących w K2
Punkty, które zdobyłam dla timu Bikestats.pl 377 :D

Spoksik :) Więc jak napisałam na wstępie - Nie taki kac straszny...
P.S. Muszę w tym miejscu pochwalić Dawida, który stanął na wysokości zadania i nie dał mi się objechać na tę okazję zafundował sobie bojową fryzurę i przybrał wojenne barwy :) Panie Dawidzie to tylko 0:23:30,55 straty i jest do nadrobienia :)
Arnolda i Błażeja też pochwalę za to że pojechali swoje :)
Pzdr, Asica

Jedyne jak na razie zdjęcie na jakim udało mi się znaleźć w galerii ... Zakup nowych rękawiczek :)

A oto i Dawid :) Co prawda już po maratonie - ale nadal z bojowym nastawieniem i jaki szczęśliwy :)

Rozważania na parkingu czyli jak zmieścić dwa rowery do bagażnika Peugeota 206 :)










Dane wyjazdu:
50.27 km 25.00 km teren
02:29 h 20.24 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Majowy weekend I

Sobota, 3 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 3

Miało być 20 km ale że pierwsza 10-tka stuknęła na Wyspie Opatowickiej i żal było wracać pojechałam w kierunku Siechnic - przez Trestno i Blizanowice :)
Trochę wałami i trochę asfaltem - pogoda dopisała choć w drodze powrotnej wiało w twarz :D
W Siechnicach zakupiłam żarełko dla mojego ptaszka - jakie było moje zdziwienie kiedy ujrzałam w długi majowy weekend otwarty sklep zoologiczny - a w zasadzie zoologiczno - wędkarski :D
W drodze powrotnej musiałam się spieszyć bo czas gonił a koncert na wyspie już się prawie zaczynał :) Prawie zdążyłam :)
Zdjęcia dodam niedługo :)
Proszę bardzo :)

A na Wyspie Słodowej...
Coma

T.Love !!!


A wieczorem... Jaki ten Wrocław piękny :)

Na Wyspie działo się do późnych godzin wieczornych - a potem jeszcze rynek... A nazajutrz maraton... :D
Ale co tam - raz się żyje - a maraton jeszcze niejeden przede mną :)
Pzdr :P

Dane wyjazdu:
100.08 km 15.00 km teren
05:55 h 16.91 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ślęża nasza!!!

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · dodano: 27.04.2008 | Komentarze 26

Ślęża nasza!!! czyli niedzielna jazda na kacu :)

Opis i parę fotek jak się uda będzie w poniedziałek bo padam na pyszczek :D

Mamy już maj a więc czas uzupełnić zaległości - specjalnie dla Was wszystkich którzy na to czekali :)

7-mej, ale za to mile przywitał nas zapach świeżej jajeczniczki przyrządzonej przez Roberta :)
Towarzystwo o dziwo zebrało się dość raźnie Wyjrzeliśmy za okno - piękne słońce, kilkanaście stopni ciepła - jedziemy na krótko :D
O 8:15 byliśmy już w drodze na dworzec, gdzie spotkaliśmy się z Łysym i Focusem
O 9:10 siedzieliśmy/staliśmy w pociągu - 5 bikerów, 2 bikerki i 7 cudownych i fantastycznych rumaków na łączeniu dwóch wagonów :D
W Mietkowie wysiedliśmy jakoś koło 10:30 i udaliśmy się na tamę nad zalewem - fajne miejsce :)
U niektórych kac zaczął dawać się we znaki ale jechaliśmy dalej :D
Przez okoliczne wioski dojechaliśmy do wyrobiska czy też kamieniołomów :) Superaśne malownicze miejsce - Ślęża majaczyła już dosyć blisko :D
W Sobótce mały rozłam :) Czercz z Martą (wodzireje wczorajszej imprezy:)) wyrwali pod Wieżycę i cierpliwie czekali podczas gdy cała reszta głodna i strudzona pojechała na jakieś małe co nieco do centrum (lody, kawa, napoje chłodzące, banany, słodycze etc... :P)
Potem krótki acz dość wymagający podjazd pod Wieżycę
Dalej już całą paczką czarnym szlakiem na szczyt :P
Droga leśna z porozrzucanymi gdzieniegdzie kamieniami była całkiem sympatyczna Trochę wodnista i błotnista ale jechało się całkiem fajnie
Na drodze spotkaliśmy kilku bikerów Dwóch nawet przyfisiowało jacy to nie są zdolni :P Pozdro dla nich :P
Dojechaliśmy do zbiegu szlaków czarnego i żółtego i spróbowaliśmy swoich sił po kamienistym stromym podjeździe Ja nie dałam rady (oczywiście nie tylko ja :P) Uskakujące spod kół kamulce, stromizna i tłum piechurów z dziećmi i psami na szlaku okazały się wystarczającym argumentem, żeby zdjąć cztery litery z siodełka i podprowadzić rower na tyle daleko aż zrobi się łagodniej No i trochę prowadziliśmy Każdy jechał/szedł swoim tempem omijając slalomem ludzi i inne przeszkody :)
Ostatni odcinek wydawał się do podjechania - tak też uczyniłam :D Nie miałam pulsometru i ciężko mi powiedzieć ile zawałów zaliczyłam ale pewnie nie jeden :) Ostatni był na pewno już na szczycie kiedy ujrzałam ten dziki tłum, rowery, grille, ogniska, kiełborki :)))) No i spotkałam znajomą ze studiów - świat jest bardzo mały :)
Na szczycie troszkę wylegiwania się, podpijania i podjadania czego się da np. lodzików, redsików, słonia w karmelu, bananów etc... Niestety nasze szeregi opuścił Focus, który powiedział, że musi trochę pomieszkać w domu i chwała mu za to :)
Około 15-tej zjazd/zejście czerwono-żółto-niebieskorowerowo-czarnym szlakiem Zupełnie nie wiem dlaczego i kto to wymyślił żeby zjechać/zejść akurat tamtędy i to w takiej kolejności :)
Więc kto zdolny (Czercz i Łukasz) zjechał slalomem między piechurami, którzy wcale nie ustępowali pierwszeństwa i kamieniami, wróć,głazami wielkości telewizorów i to nie plazmowych :P
Trochę się nawkurzaliśmy - bo człowiek wjechał z takim trudem a teraz nawet nie może zjechać :((( Mając dosyć takiego szlaku pod wezwaniem RTV :) razem z Martą i Pawłem zboczyliśmy na niebieski szlak rowerowy Ja rozumiem że byle jacy amatorzy na Ślężę się nie targną, ale ten szlak z rowerem to nie miał nic wspólnego:) Blas pewnie by zjechał :P
Wreszcie dorwaliśmy się do czarnego, którym wcześniej jechaliśmy pod górkę Zjazd był - trwał może z 5 minut po kałużach i błotku za to prania na cały dzień :D
Ehh i tak było fajnie :D
Po chwili odpoczynku uderzyliśmy z Sobótki na Jordanów... I prowadzeni na pamięć przez Łukasza szczęśliwie wyjechaliśmy w Tyńcu Małym na ruchliwą drogę nr 35, którą dobrnęliśmy do Bielan Wr. i dalej bocznymi uliczkami do pętli na Krzykach Krótka przerwa w Parku Południowym - kolejny tłum - zmówili się czy jak? :)
Dalej z myślą o odgrzewanej jajecznicy i wczorajszym spaghetti sunęliśmy przez miasto jak "jeźdźcy burzy" :):
U Marty kawusia, i co tam jeszcze było niewypitego i niezjedzonego:) Koło 21 zebraliśmy się i podziękowaliśmy Marcie za gościnę :)
Odprowadziłam Łukasza i jego makaron pod blok:) - i pojechałam dokręcić małą i dużą pętelkę wokół Kozanowa :)
Zdjęcia dodam za niedługo - muszę coś wybrać i obrobić :)
Pzdr,
Asica :P

Są zdjęcia:)
Nasze rumaki na dworcu głównym

Jeźdźcy burzy na dworcu głównym - na niektórych twarzach widać jeszcze kaca :)

Zalew i kawałek tamy w Mietkowie W oddali Mietków

Asica z wlepką BS na tle zalewu :)

Jedziemy sobie aż tu nagle ni stąd ni zowąd Ślęża wyrosła :)


W kamieniołomach


Na Ślęży
Nadajnik RTV :) Ktoś tam lubił takie rzeczy na BS :)

Rzut oka na zalew w Mietkowie - widoczność pozostawia wiele do życzenia :P

I na kościółek na szczycie...

Asica i Flecik po zjeździe ze Ślęży - nie piłam, żeby nie było wątpliwości :D

Jak już wspomniałam prania troszkę było :)

U Marty też :D A po kacu ani śladu :P

To by było na tyle :) Pzdr
Asica