Info
Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Sierpień1 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 12
- 2013, Sierpień1 - 6
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Wrzesień1 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec4 - 34
- 2011, Wrzesień2 - 6
- 2011, Sierpień1 - 3
- 2011, Lipiec2 - 15
- 2011, Czerwiec1 - 1
- 2011, Kwiecień4 - 5
- 2010, Sierpień1 - 15
- 2010, Lipiec1 - 19
- 2010, Kwiecień2 - 9
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty1 - 4
- 2010, Styczeń12 - 28
- 2009, Grudzień15 - 51
- 2009, Listopad14 - 9
- 2009, Październik17 - 0
- 2009, Wrzesień19 - 26
- 2009, Sierpień23 - 86
- 2009, Lipiec22 - 13
- 2009, Czerwiec17 - 56
- 2009, Maj21 - 37
- 2009, Kwiecień25 - 72
- 2009, Marzec20 - 72
- 2009, Luty2 - 4
- 2009, Styczeń8 - 66
- 2008, Grudzień19 - 182
- 2008, Listopad30 - 263
- 2008, Październik6 - 61
- 2008, Wrzesień14 - 83
- 2008, Sierpień17 - 136
- 2008, Lipiec14 - 108
- 2008, Czerwiec16 - 76
- 2008, Maj16 - 71
- 2008, Kwiecień15 - 178
- 2008, Marzec13 - 215
- 2008, Luty13 - 154
- 2008, Styczeń15 - 71
- 2007, Grudzień8 - 55
- 2007, Listopad3 - 16
- 2007, Październik9 - 139
- 2007, Wrzesień15 - 93
- 2007, Sierpień8 - 35
- 2007, Lipiec4 - 29
- 2007, Czerwiec3 - 16
- 2007, Maj4 - 18
- 2007, Kwiecień2 - 7
- 2006, Maj2 - 6
- 2006, Kwiecień2 - 2
- 2004, Lipiec6 - 35
- 2004, Czerwiec2 - 16
- 2004, Maj2 - 20
- 2004, Kwiecień1 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
Ekipą
Dystans całkowity: | 7022.31 km (w terenie 1326.50 km; 18.89%) |
Czas w ruchu: | 335:03 |
Średnia prędkość: | 19.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.45 km/h |
Liczba aktywności: | 108 |
Średnio na aktywność: | 65.02 km i 3h 23m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
25.00 km
8.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Zapomniałam o tym wpisie - dopiero
Czwartek, 5 czerwca 2008 · dodano: 10.06.2008 | Komentarze 0
Najpierw na PKP po bilet do Wa-wyLas Pilczycki/Jaz Rędziński
To by było na tyle
Pzdr :P
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą
Dane wyjazdu:
51.42 km
5.00 km teren
02:15 h
22.85 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Zalew Prężycki again & again
Wtorek, 3 czerwca 2008 · dodano: 04.06.2008 | Komentarze 6
Zalew Prężycki again & againW Prężycach pewien osobnik gatunku Ciconia ciconia o nieustalonej płci wykazywał dość duże zainteresowanie tym co w trawie piszczy kilka metrów ode mnie :)
Zdjęcia robione telefonem - wyglądają jak pastele :)
Po koszu jeszcze trochę po Kozanowie z Kiełbaską, Kukłą i Barutkiem :D
Pogoda fantastyczna Warto było czekać prawie rok na takie ciepłe wieczory i noce :P
Czułam się dziś jakbym miała znowu te 20 lat i była na studiach... :D
Pzdr :P
P.S. Rowerowy czerwiec rozpoczęty :)
Kategoria Wokół Wrocławia, Po Wrocławiu, Ekipą
Dane wyjazdu:
85.00 km
12.00 km teren
04:15 h
20.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Ślęża zdobyta po raz drugi
Sobota, 31 maja 2008 · dodano: 01.06.2008 | Komentarze 8
Ślęża zdobyta po raz drugi czyli samotne drapanie sie na szczyt :)Więcej info za jakiś czas, gdy fotencje dołączą :)
Pogoda i towarzycho dopisało :)
Vmax 56,67 km/h z Przełęczy Tąpadła
Udało mi się wreszcie zjechać ze Ślęży na calej długości Ale fajowsko :D
Sielanka na szczycie A gdzie te wszystkie tłumy, które były tu ostatnio ??? :)
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą, Daleko od domu
Dane wyjazdu:
42.47 km
25.00 km teren
02:12 h
19.30 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Mini Tur De Wały
Środa, 28 maja 2008 · dodano: 28.05.2008 | Komentarze 4
[big]Mini Tur De Wały {/big] czyli odkrywanie nowych miejsc...Przejazd przez centrum miasta gdzie nie ma ścieżek rowerowych jest KOSZMARNY
Pokręciłam się po Bierdzanach i Niskich Łąkach Potem przez Wyspę Opatowicką i dalej wałami do Mostów Swojczyckiego, Jagiellońskich i nowego Warszawskiego (otworzyli już jedną nitkę i jest szeroki chodnik i chyba będzie tam też ścieżka - jupiii ) Potem znów w ulicznym zgiełku ulicą Wyszyńskiego i przez Ostrów Tumski i Rynek - niech się dzieje co chce :P
Potem wróciłam na Kozanów, gdzie w parku spotkałam się jeszcze z Agnieszką i jej Foczką :)
Zdjęcia będą jutro :) Mam taką nadzieję !!!
Pzdr :P
P.S. Zapomniałam napisać! Na placu Nankiera spotkałam gościa na rowerze z numerem startowym BM - 1745 Sprawdziłam w wynikach Nie ma się czym chwalić :) Ale lans to lans nie?
Pzdr :P
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą
Dane wyjazdu:
48.43 km
35.00 km teren
02:22 h
20.46 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Bajkał & Tur De Wały :)
Poniedziałek, 26 maja 2008 · dodano: 27.05.2008 | Komentarze 3
Bajkał & Tur De Wały :)Popołudniowy trip za Wrocław Najpierw męczarnia po zakorkowany Wrocławiu ale jak wyjechałam na wał już było super
Przed Bajkałem oczywiście wyboista droga - dała popalić a jeździłam bez pampersa :)
Pocykałam kilka fotek ale dodam później
Wracałam do domu przed 23-cią Ciepluśko było i przyjemnie :)
Po tygodniu niejeżdżenia, ciężkiej pracy w pocie czoła, zabawy weselnej i grillowania miło było znów dosiąść Flecika i pośmigać :)
Pzdr
Dodałam zdjęcia :)
Asica ogania się od owadów i farfocli topoli:)
Łabądek - samotny - jeszcze nie znalazł swojej drugiej połówki :)
Bajkał...
Zamyślona Asica :)
Drzewko :)
Nowa Flecikowa kaseta :)
I nadal nienaprawiony Flecikowy licznik :)
Czapla siwa nad Bajkałem :)
Kategoria Wokół Wrocławia, Po Wrocławiu, Ekipą
Dane wyjazdu:
57.07 km
50.00 km teren
04:04 h
14.03 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Boguszów Gorce
Sobota, 17 maja 2008 · dodano: 17.05.2008 | Komentarze 12
Boguszów Gorce czyli Bike Maraton 2008 odsłona trzecia :)Faaajnie byłooo :)
Po tak długim czasie opis może być trochę lakoniczny :)
1. Ekipa
Tradycyjnie 1xM2 czyli Błażej, 2xM3 czyli Arnold i Dawid i 1xK2 czyli ja Asica vel Ajuto :D
2. Trasa
Dystans maratonu mega - wyszedł jakieś 52 km Trasa superaśna Bardzo fajne podjazdy - podobno dwa z nich miały po 10 km długości I jak faaajnie się zjeżdżało :) Chyba zwariowałam skoro piszę, że podjazdy są fajne - ale mam nadzieję że tak już zostanie :) Było trochę błota i tzw. ciastoliny, która utrudniała podjazdy ale Michelinka na tylnym kole dała radę :) W jednym miejscu trasa biegła przez rzeczkę Dobrze że na dnie były betonowe płyty:) Udało się przejechać bez poważniejszych defektów Nie licząc tego przed samym startem - licznik mi się urwał a dokładnie uchwyt licznika Kilka węzłów i trochę taśmy i do mety dojechałam razem z licznikiem ale wyglądał jak paczka na poczcie... :)
Na pierwszych kilku kilometrach jechałam w jakimś dziwny lęku i miałam wrażenie że mi się Flecik zaraz rozleci... Coś mi tu dzwoniło, tam rzęziło i jeszcze gdzieś indziej stukało Zatrzymałam się nawet żeby sprawdzić czy przypadkiem znowu nie zapomniałam docisnąć zapinek na kołach :) Zdawało mi się też że mam flaka z tyłu Ale dojechałam do mety i tył był tak samo nabity jak przed startem :) Ten mój lęk powodował, że jakoś do połowy maratonu większość tych, których łyknęłam na podjazdach, łykali mnie na zjazdach... Dziwne bo zawsze raczej było odwrotnie :)
I jak zwykle pałer przyszedł dopiero w połowie trasy... :) Na końcówce źle rozłożyłam siły, bo byłam pewna że czeka mnie (wzorem trasy z ubiegłego roku) podjazd na stadion po płytach betonowych... Okazało się że po pionowym podejściu był już stadion i meta :) Końcówka trawiasta - ale że to boisko piłkarskie - to jechało się nawet dobrze - nie to co po cholernych krakowskich Błoniach :)
Trzeba było trochę podchodzić - słabą formę tłumaczę sobie dolegliwościami żołądkowymi w tygodniu przed startem :) hihi :)
3. Wynik i statystyki
Czas: 3:49:33,56
295. miejsce w open (387 startujących) - średnio :)
18. miejsce w open kobiet (32 startujących) - słabizna :)
9. miejsce w K2 (11 startujących) - mega słabizna :)
Strata do pierwszej dziołchy 53:22,10 - przepaść :)
Strata do Arnolda 18:51,52 Dawida 8:46,05 - do nadrobienia :D
384 punkty zdobyte dla naszego BS-owego timu - BEZCENNE :D
Jestem zadowolniona :)
4. Fotki
Fotki - aż dwie :P
Dawid czyści rower, Błażej sie rozbraja :)
Dawid nadal czyści rower, Błażej prezentuje swoje fantastyczne opalone ciało a wydawałoby się że koszulkę :P
Więcej zdjęć w bikelogu Błażeja
Mam kilka mniej lub bardziej twarzowych zdjęć na sportografie - trochę drogie - niech się wypchają :)
Kategoria Maratony, Ekipą, Daleko od domu
Dane wyjazdu:
50.05 km
5.00 km teren
02:24 h
20.85 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Popołudniowo-wieczorno-nocna przejażdżka po Wrocku
Środa, 14 maja 2008 · dodano: 15.05.2008 | Komentarze 5
Popołudniowo-wieczorno-nocna przejażdżka po Wrocku na nowej kasecie SRAM PG-970 i z wymienionymi linkami przerzutek i pancerzami :DA więc od początku...
Przed 17-tą wyruszyłam do Czercza, gdzie umówiona byłam z Jackiem i gdzie czekał na niego przygotowany Kelly's Saphix Po szybkich regulacjach - szybki zakup i w drogę :)
Więc z Jackiem zahaczając o TGG pojechaliśmy na Maślice nad gliniankę i posiedzieliśmy chwilę Musiałam wracać do domku bo jeszcze parę rzeczy miałam do zrobienia... Jacek był niepocieszony bo na nowym bajku chciał cisnąć i cisnąć... :D
Przed 20-tą jeszcze na Gaj...
Potem na trening w Gwardii
A przed 23-cią jeszcze na Kosmos bo Aga miała urodziny :)
Do domu dotarłam chwilę przed północą Ale mnie zmroziło brr... Nawet polar nie dawał rady a siodełko taaakie ziiimneee :)
Pzdr
Kategoria Samotnie, Po Wrocławiu, Ekipą
Dane wyjazdu:
45.42 km
35.00 km teren
02:57 h
15.40 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Bike Maraton w Zdzieszowicach
Niedziela, 4 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 7
Bike Maraton w Zdzieszowicach czyli nie taki kac straszny jak go malują :)Więcej szczegółów jak mnie wena nawiedzi :)
Pozdrawiam
Po koncertowej imprezie na Wyspie Słodowej ciężko było trafić do domu Choć wróciłam o całkiem przyzwoitej porze - jeszcze tramwajem i dziennym autobusem (ostatnim :)) to rano ciężko oj bardzo ciężko było mi postawić się do pionu :D
Żołądek odmawiał posłuszeństwa a chaos w głowie powodował, że nie wiedziałam za co się zabrać - i tak biegałam między kuchnią, pokojem, łazienką i pokojem i znów kuchnią... A czas uciekał... :)
W zasadzie to udało mi się nie zapomnieć niczego ale gdy wsiadałam do samochodu czułam się dosyć słabo, oj słabo...
Ekipą maratonową - z Dawidem, Arnoldem i Błażejem ruszyliśmy na A-4 w kierunku Opola... Dojechaliśmy do Zdzieszowic koło 9:30
Pogoda marudziła - trochę słońca, trochę chmur... Ale nic to...
Siadam na rower Arniego, żeby jak najszybciej załatwić opłaty i rejestrację a chłopaki w tym czasie składają rowery i przebierają majtki :) I już na samym parkingu zaliczyłabym glebę bo się wpięłam w pedały, które Arnold ma dosyć twardo skręcone i byłaby buba :) Ale udało mi się wypiąć w ostatniej chwili...
Rejestracja pomimo dłuuuugiej kolejki przebiegła dość sprawnie:)
Przyjeżdżają chłopaki i nagle dowiaduję się, że mój Flecik popadł w śpiączkę i nie wiadomo czy pojedzie - zerwała się linka tylnej przerzutki... Ale buba :)
Całe szczęście Arnold przetransportował Flecika do serwisu, gdzie sprawne ręce mechanika przywróciły Flecika do żywych i mogliśmy wystartować :)
Na starcie stanęłam jakoś 10:45... Usilnie próbowałam się skoncentrować na czymś innym nie tylko na złym samopoczuciu :)
Te 15 minut dłużyło mi się straszliwie Ale wyruszyliśmy nareszcie... :)
Początkowo asfaltowe podjazdy, które okazały się dosyć przyjemne...
Potem gdzieś w lesie Potem znów podjazdy i podjazdy i w dół szerokim szuterkiem... I tak kilka razy Suuuper :) Vmax 50,56 km/h :D
Trasa była superaśna Bardzo mi się podobała Widoki miłe dla oka - amfiteatr w środku lasu - mijany dwukrotnie, jakiś poniemiecki bunkier/baszta z niemieckim orłem wykutym w murze... i pola, dużo żółtych pól rzepaku :)
Nie zabrakło też błotka i ciastoliny na podjazdach i na zjazdach i czasem musialam zejść z roweru bo brakowało sił Na pierwszym bufecie krótki postój na banana, pomarańczkę i suszone gruszki popite gato Odpoczęłam sobie troszkę
Na drugim i trzecim bufecie już nie stawałam... Było znacznie lepiej
Jakieś 10-15 km przed metą dostałam kopa Obiecałam już nie odpuszczać I po ostatnim bufecie kiedy było już dosyć płasko zaczęłam cisnąć :)
Jeszcze kilku faciów i kobitek przed metą dorwałam więc jestem zadowolona :)
Wynik :
Dystans mega
Czasy: 03:02:39,68 brutto; 03:01:29 netto
Strata do pierwszej dziołchy i do pierwszej w K2 to: 0:44:43,07 buu :)
Miejsce: 387 / 487 startujących w open, 14 / 18 startujących w K2
Punkty, które zdobyłam dla timu Bikestats.pl 377 :D
Spoksik :) Więc jak napisałam na wstępie - Nie taki kac straszny...
P.S. Muszę w tym miejscu pochwalić Dawida, który stanął na wysokości zadania i nie dał mi się objechać na tę okazję zafundował sobie bojową fryzurę i przybrał wojenne barwy :) Panie Dawidzie to tylko 0:23:30,55 straty i jest do nadrobienia :)
Arnolda i Błażeja też pochwalę za to że pojechali swoje :)
Pzdr, Asica
Jedyne jak na razie zdjęcie na jakim udało mi się znaleźć w galerii ... Zakup nowych rękawiczek :)
A oto i Dawid :) Co prawda już po maratonie - ale nadal z bojowym nastawieniem i jaki szczęśliwy :)
Rozważania na parkingu czyli jak zmieścić dwa rowery do bagażnika Peugeota 206 :)
Kategoria Maratony, Ekipą, Daleko od domu
Dane wyjazdu:
50.27 km
25.00 km teren
02:29 h
20.24 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Majowy weekend I
Sobota, 3 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 3
Miało być 20 km ale że pierwsza 10-tka stuknęła na Wyspie Opatowickiej i żal było wracać pojechałam w kierunku Siechnic - przez Trestno i Blizanowice :)Trochę wałami i trochę asfaltem - pogoda dopisała choć w drodze powrotnej wiało w twarz :D
W Siechnicach zakupiłam żarełko dla mojego ptaszka - jakie było moje zdziwienie kiedy ujrzałam w długi majowy weekend otwarty sklep zoologiczny - a w zasadzie zoologiczno - wędkarski :D
W drodze powrotnej musiałam się spieszyć bo czas gonił a koncert na wyspie już się prawie zaczynał :) Prawie zdążyłam :)
Zdjęcia dodam niedługo :)
Proszę bardzo :)
A na Wyspie Słodowej...
Coma
T.Love !!!
A wieczorem... Jaki ten Wrocław piękny :)
Na Wyspie działo się do późnych godzin wieczornych - a potem jeszcze rynek... A nazajutrz maraton... :D
Ale co tam - raz się żyje - a maraton jeszcze niejeden przede mną :)
Pzdr :P
Kategoria Wokół Wrocławia, Po Wrocławiu, Ekipą
Dane wyjazdu:
100.08 km
15.00 km teren
05:55 h
16.91 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Ślęża nasza!!!
Niedziela, 27 kwietnia 2008 · dodano: 27.04.2008 | Komentarze 26
Ślęża nasza!!! czyli niedzielna jazda na kacu :)Opis i parę fotek jak się uda będzie w poniedziałek bo padam na pyszczek :D
Mamy już maj a więc czas uzupełnić zaległości - specjalnie dla Was wszystkich którzy na to czekali :)
7-mej, ale za to mile przywitał nas zapach świeżej jajeczniczki przyrządzonej przez Roberta :)
Towarzystwo o dziwo zebrało się dość raźnie Wyjrzeliśmy za okno - piękne słońce, kilkanaście stopni ciepła - jedziemy na krótko :D
O 8:15 byliśmy już w drodze na dworzec, gdzie spotkaliśmy się z Łysym i Focusem
O 9:10 siedzieliśmy/staliśmy w pociągu - 5 bikerów, 2 bikerki i 7 cudownych i fantastycznych rumaków na łączeniu dwóch wagonów :D
W Mietkowie wysiedliśmy jakoś koło 10:30 i udaliśmy się na tamę nad zalewem - fajne miejsce :)
U niektórych kac zaczął dawać się we znaki ale jechaliśmy dalej :D
Przez okoliczne wioski dojechaliśmy do wyrobiska czy też kamieniołomów :) Superaśne malownicze miejsce - Ślęża majaczyła już dosyć blisko :D
W Sobótce mały rozłam :) Czercz z Martą (wodzireje wczorajszej imprezy:)) wyrwali pod Wieżycę i cierpliwie czekali podczas gdy cała reszta głodna i strudzona pojechała na jakieś małe co nieco do centrum (lody, kawa, napoje chłodzące, banany, słodycze etc... :P)
Potem krótki acz dość wymagający podjazd pod Wieżycę
Dalej już całą paczką czarnym szlakiem na szczyt :P
Droga leśna z porozrzucanymi gdzieniegdzie kamieniami była całkiem sympatyczna Trochę wodnista i błotnista ale jechało się całkiem fajnie
Na drodze spotkaliśmy kilku bikerów Dwóch nawet przyfisiowało jacy to nie są zdolni :P Pozdro dla nich :P
Dojechaliśmy do zbiegu szlaków czarnego i żółtego i spróbowaliśmy swoich sił po kamienistym stromym podjeździe Ja nie dałam rady (oczywiście nie tylko ja :P) Uskakujące spod kół kamulce, stromizna i tłum piechurów z dziećmi i psami na szlaku okazały się wystarczającym argumentem, żeby zdjąć cztery litery z siodełka i podprowadzić rower na tyle daleko aż zrobi się łagodniej No i trochę prowadziliśmy Każdy jechał/szedł swoim tempem omijając slalomem ludzi i inne przeszkody :)
Ostatni odcinek wydawał się do podjechania - tak też uczyniłam :D Nie miałam pulsometru i ciężko mi powiedzieć ile zawałów zaliczyłam ale pewnie nie jeden :) Ostatni był na pewno już na szczycie kiedy ujrzałam ten dziki tłum, rowery, grille, ogniska, kiełborki :)))) No i spotkałam znajomą ze studiów - świat jest bardzo mały :)
Na szczycie troszkę wylegiwania się, podpijania i podjadania czego się da np. lodzików, redsików, słonia w karmelu, bananów etc... Niestety nasze szeregi opuścił Focus, który powiedział, że musi trochę pomieszkać w domu i chwała mu za to :)
Około 15-tej zjazd/zejście czerwono-żółto-niebieskorowerowo-czarnym szlakiem Zupełnie nie wiem dlaczego i kto to wymyślił żeby zjechać/zejść akurat tamtędy i to w takiej kolejności :)
Więc kto zdolny (Czercz i Łukasz) zjechał slalomem między piechurami, którzy wcale nie ustępowali pierwszeństwa i kamieniami, wróć,głazami wielkości telewizorów i to nie plazmowych :P
Trochę się nawkurzaliśmy - bo człowiek wjechał z takim trudem a teraz nawet nie może zjechać :((( Mając dosyć takiego szlaku pod wezwaniem RTV :) razem z Martą i Pawłem zboczyliśmy na niebieski szlak rowerowy Ja rozumiem że byle jacy amatorzy na Ślężę się nie targną, ale ten szlak z rowerem to nie miał nic wspólnego:) Blas pewnie by zjechał :P
Wreszcie dorwaliśmy się do czarnego, którym wcześniej jechaliśmy pod górkę Zjazd był - trwał może z 5 minut po kałużach i błotku za to prania na cały dzień :D
Ehh i tak było fajnie :D
Po chwili odpoczynku uderzyliśmy z Sobótki na Jordanów... I prowadzeni na pamięć przez Łukasza szczęśliwie wyjechaliśmy w Tyńcu Małym na ruchliwą drogę nr 35, którą dobrnęliśmy do Bielan Wr. i dalej bocznymi uliczkami do pętli na Krzykach Krótka przerwa w Parku Południowym - kolejny tłum - zmówili się czy jak? :)
Dalej z myślą o odgrzewanej jajecznicy i wczorajszym spaghetti sunęliśmy przez miasto jak "jeźdźcy burzy" :):
U Marty kawusia, i co tam jeszcze było niewypitego i niezjedzonego:) Koło 21 zebraliśmy się i podziękowaliśmy Marcie za gościnę :)
Odprowadziłam Łukasza i jego makaron pod blok:) - i pojechałam dokręcić małą i dużą pętelkę wokół Kozanowa :)
Zdjęcia dodam za niedługo - muszę coś wybrać i obrobić :)
Pzdr,
Asica :P
Są zdjęcia:)
Nasze rumaki na dworcu głównym
Jeźdźcy burzy na dworcu głównym - na niektórych twarzach widać jeszcze kaca :)
Zalew i kawałek tamy w Mietkowie W oddali Mietków
Asica z wlepką BS na tle zalewu :)
Jedziemy sobie aż tu nagle ni stąd ni zowąd Ślęża wyrosła :)
W kamieniołomach
Na Ślęży
Nadajnik RTV :) Ktoś tam lubił takie rzeczy na BS :)
Rzut oka na zalew w Mietkowie - widoczność pozostawia wiele do życzenia :P
I na kościółek na szczycie...
Asica i Flecik po zjeździe ze Ślęży - nie piłam, żeby nie było wątpliwości :D
Jak już wspomniałam prania troszkę było :)
U Marty też :D A po kacu ani śladu :P
To by było na tyle :) Pzdr
Asica
Kategoria Wokół Wrocławia, Po Wrocławiu, Ekipą, Daleko od domu, woj. dolnośląskie, Powyżej 100 km