Info
Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Sierpień1 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 12
- 2013, Sierpień1 - 6
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Wrzesień1 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec4 - 34
- 2011, Wrzesień2 - 6
- 2011, Sierpień1 - 3
- 2011, Lipiec2 - 15
- 2011, Czerwiec1 - 1
- 2011, Kwiecień4 - 5
- 2010, Sierpień1 - 15
- 2010, Lipiec1 - 19
- 2010, Kwiecień2 - 9
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty1 - 4
- 2010, Styczeń12 - 28
- 2009, Grudzień15 - 51
- 2009, Listopad14 - 9
- 2009, Październik17 - 0
- 2009, Wrzesień19 - 26
- 2009, Sierpień23 - 86
- 2009, Lipiec22 - 13
- 2009, Czerwiec17 - 56
- 2009, Maj21 - 37
- 2009, Kwiecień25 - 72
- 2009, Marzec20 - 72
- 2009, Luty2 - 4
- 2009, Styczeń8 - 66
- 2008, Grudzień19 - 182
- 2008, Listopad30 - 263
- 2008, Październik6 - 61
- 2008, Wrzesień14 - 83
- 2008, Sierpień17 - 136
- 2008, Lipiec14 - 108
- 2008, Czerwiec16 - 76
- 2008, Maj16 - 71
- 2008, Kwiecień15 - 178
- 2008, Marzec13 - 215
- 2008, Luty13 - 154
- 2008, Styczeń15 - 71
- 2007, Grudzień8 - 55
- 2007, Listopad3 - 16
- 2007, Październik9 - 139
- 2007, Wrzesień15 - 93
- 2007, Sierpień8 - 35
- 2007, Lipiec4 - 29
- 2007, Czerwiec3 - 16
- 2007, Maj4 - 18
- 2007, Kwiecień2 - 7
- 2006, Maj2 - 6
- 2006, Kwiecień2 - 2
- 2004, Lipiec6 - 35
- 2004, Czerwiec2 - 16
- 2004, Maj2 - 20
- 2004, Kwiecień1 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
Daleko od domu
Dystans całkowity: | 9028.17 km (w terenie 1335.50 km; 14.79%) |
Czas w ruchu: | 457:54 |
Średnia prędkość: | 18.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.85 km/h |
Liczba aktywności: | 100 |
Średnio na aktywność: | 90.28 km i 4h 58m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
61.90 km
1.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Nierowerowy weekend w Górach Stołowych :)
Czwartek, 2 października 2008 · dodano: 06.10.2008 | Komentarze 9
Nierowerowy weekend w Górach Stołowych :)Po ciężkiej nocce w pracy o 12:01 budzik nie dał już spać Kazał wstać i pakować się na wyjazd... O 13:45 wytarabaniłam się wreszcie z domu z plecakiem pełnym rowerowych ciuchów na pociąg do Kłodzka o 14:35
W Kłodzku byłam o 16:35 (14 minut spóźnienia) Pogoda była ok choć wiatr nie był przyjemnym towarzyszem podróży - wolałabym żeby wiał dokładnie w przeciwnym kierunku :)
Ważne że słonko świeciło i pomimo wiatru było nie najgorzej Wystarczyła jedna góreczka żeby zrobiło się cieplej :D
Ruszam więc z Kłodzka w kierunku Nowej Rudy bo celem mojej dzisiejszej wycieczki jest Karłów, który leży u stóp Szczelińca w samym sercu Gór Stołowych Tam miała już czekać część weekendowej ekipy... :)
Troszkę błądziłam Pytałam miejscowych o drogę ale udało mi się wreszcie wyjechać z Kłodzka w dobrym kierunku :)
Niestety pomimo niewielkiego ruchu nie zabrakło bezmózgowych kierowców, którzy bezpieczeństwo na drodze, moje zdrowie i życie mieli głęboko gdzieś...
Jechało mi się średnio Zmęczenie po nocce i silny wiatr trochę przeszkadzały Całe szczęście nie był mi potrzebny blat (oczywiście manetek jeszcze nie zrobiłam:)) bo cały czas było raczej pod górkę mniej lub bardziej :) Dzięki temu nie marzłam Podjazdy rozgrzewały wyśmienicie :)
W Ratnie, gdy zobaczyłam znak Wambierzyce - 2 km nie mogłam nie zboczyć z trasy żeby obejrzeć tamtejsze Sanktuarium Nie miałam za dużo czasu bo wiedziałam że niedługo słońce zajdzie i wtedy... będzie ciężko
Kilka fotek Krótka rozmowa z panią ze sklepu z pamiątkami i ruszam dalej Jestem bardzo bardzo zadowolona bo zakupiłam u tej pani dwie nowe mapy których jeszcze nie miałam w swoim mapkozbiorze czyli Góry Stołowe i Ziemia Kłodzka :)
Jedziemy dalej :) W Ratnie zakładam rękawice bo słońce coraz niżej i robi się chłodno Jem banana i nagle spotyka mnie kolejny miły akcent dnia - Starszy pan (ok. 60-70 lat) widząc jak wciągam w pośpiechu banana robiąc w międzyczasie fotki zamku, mija mnie ze słowami "Smacznego. Dzień Dobry" :) Czyż to nie wspaniałe? :D Są jeszcze mili ludzie w tym kraju :)
Po tej krótkiej przerwie jedzie mi się o wiele lepiej
Szkoda tylko ze po bananie zaczynam odczuwać wilczy głód!!! :) Jadę jednak dalej bo chcę zdążyć przed zmrokiem
Jestem w Radkowie i zaczyna się podjazd - 10 km :)... Całkiem miły i przyjemny Szkoda że wraz z wysokością jest coraz ciemniej i coraz więcej dziur w asfalcie...
A plecak robi się coraz cięższy :) Dziś ten podjazd wydaje mi się śmieszny Ale w ciemnościach, w głodzie, w zmęczeniu marzyłam żeby już być na górze w ciepłej i suchej chatce w Karłowie i pić zimne piwko :)
Dojechałam do Karłowa już po ciemku Potem jeszcze zjazd po omacku prawie do samej Ostrej Góry, gdzie po drodze spotykam ekipę Mimo to błądzę do godziny 21-szej bo podjeżdżam po ciemku znów do Karłowa mijając miejsce naszego noclegu Piesza ekipa zostaje z tyłu Nie ma zasięgu Więc czekam w zajeździe gdzie dojeżdża po mnie kolejna część ekipy z Wrocławia :)
Jestem przemarznięta ale młynek na Fleciku szybko mnie rozgrzewa :) Gdy jesteśmy juz u celu stwierdzam że po ciemku nigdy nie znalazłabym tej miejscówki Nawet jadąc samochodem na długich światłach :)
Niestety po trzech dniach pobytu dowiaduję się że jakiś miły człowiek skasowal mi licznik - więc dystans taki jaki pamiętam - na czas nie spojrzałam bo nie sądziłam ze ktoś wyzeruje mi dane... Niech go szlag...
Wambierzyce...
Most kolejowy - specjalnie dla Kosmacza :)
Ruiny zamku w Ratnie Dolnym
Radków wita :)
Ekipa na Szczelińcu ale już w piątek :)
To by było na tyle
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Daleko od domu, Samotnie
Dane wyjazdu:
31.27 km
0.00 km teren
01:29 h
21.08 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Ciężki poranny powrót z
Piątek, 26 września 2008 · dodano: 27.09.2008 | Komentarze 12
Ciężki poranny powrót z Helenki do Dąbrowy Górniczej :)Oj oj oj ...
Po drodze zgarnęliśmy jeszcze Hose, który złapał zaraz za Helenką defekt :)
Zrobiła się pogoda nareszcie Fajne słonko świeciło na D.G.
Więcej na pewno będzie u Młynarza i Kosmy :)
Pzdr,
Asica P
Kategoria Daleko od domu, Ekipą
Dane wyjazdu:
70.99 km
0.00 km teren
03:12 h
22.18 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
KOSMATEGO NIEWEEKENDU CIĄG DALSZY :)
Czwartek, 25 września 2008 · dodano: 25.09.2008 | Komentarze 4
KOSMATEGO NIEWEEKENDU CIĄG DALSZY :)Po 15-tej razem z Młynarzem, Kosmą i wujkiem Hose :) z Dąbrowy Górniczej do Zabrza do rowerowej rodzinki DJK71, Anetki, Wika (niestety nieobecnego :( ) Igorka :)
Po pysznym przygotowanym przez Anetkę obiadku i grze z Igorkiem w piłkarzyki i spaghetti, Darek zabrał nas na przekozacką nocną przejażdżkę po Zabrzu i Bytomiu
Huta, koksownia i inne - klimat przeko... :D
Tempo było eleganckie, a że towarzystwo wyśmienite - zabawa była przednia
A wieczorem? A w nocy? :)
Dziękuję Kochanie! :*
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Daleko od domu, Ekipą
Dane wyjazdu:
50.37 km
10.00 km teren
02:56 h
17.17 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Po Zagłębiu z Kosmatą
Środa, 24 września 2008 · dodano: 25.09.2008 | Komentarze 4
Po Zagłębiu z Kosmatą i Młynarczykiem :P STOPWięcej informacji po powrocie:P STOP
Fotek szukać u Kosmatej i Młynarza :) STOP
Pzdr, STOP
Asica :P
...over...
Kategoria Daleko od domu, Ekipą
Dane wyjazdu:
28.53 km
3.00 km teren
01:29 h
19.23 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
KOSMATY NIEWEEKEND :)
W oczekiwaniu na Monię wciągnęliśmy z Młynarzem po lodziku:) Po czułych powitaniach skoczyliśmy jeszcze do
Wtorek, 23 września 2008 · dodano: 24.09.2008 | Komentarze 5
Po 13-tej przez miasto na Księże do Młynarza:)Przejazd wzdłuż Hallera jest jakąś masakrą, pomyłką, tragedią... No ale o tym już wystarczy Swoją frustrację wyładowałam na Bogu ducha winnym Młynarzu... :P Za co szczerze przepraszam... =)
Szybka herbatka malinowa u pani Władzi i wyruszyliśmy całą naprzód ku nowej przygodzie ( Renią Młynarza oczywiście :) ) :D
Ku nowej przygodzie czyli do Dąbrowy Górniczej do KosmySTO :) na nieoficjalny zlocik BS i KOSMATY NIEWEEKEND :)
W oczekiwaniu na Monię wciągnęliśmy z Młynarzem po lodziku:) Po czułych powitaniach skoczyliśmy jeszcze do Tesco po pierogi i inne takie na wieczór :D
Na 19:10 umówieni byliśmy na wspólne kręcenie z Darkiem
Razem pokręciliśmy do Będzina obejrzeć tamtejszy zamek w nocnej scenerii Było nawet ciepło Z nieba leciała mżawka a nad Dąbrową wisiała niemała mgła ale było fajnie... :) Szkoda że Darek spieszył się do swojej LUBEJ o nieznanym imieniu i nie miał więcej czasu żeby z nami więcej pokręcić :)
Potem jeszcze Kosma zabrała nas nad Pogorię III gdzie niechcący wjechałam do wody - ot ciemno było i ścieżka się nagle skończyła... Flecik zamoczył tylko stópkę więc żyjemy :)
A potem zaczęło mżyć bardziej i bardziej i Monia zabrała nas na pizzę gigant Normalnie byłam w szoku - Taaaaaaaka była wieeeeelka :D
Obżarliśmy się jak bączki i uderzyliśmy do pueblo Moni na kolejne piwko gdzie oglądaliśmy wspólnie bmg :D
Pzdr,
Asica :P
Kategoria Daleko od domu, Ekipą, Po Wrocławiu, Samotnie
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Pierwszy raz przy pełnym takielunku
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr
I jest jak przy pierwszym pocalunku,
W ustach sól, gor
Sobota, 13 września 2008 · dodano: 14.09.2008 | Komentarze 6
Pierwszy raz przy pełnym takielunkuBiorę ster i trzymam kurs na wiatr
I jest jak przy pierwszym pocalunku,
W ustach sól, gorącej wody smak.
O, ho,ho! Przechyły i przechyły !
O, ho, ho! Za falą fala mknie
O, ho,ho! Trzymajcie się dziewczyny,
Ale wiatr, ósemka chyba dmie!
Zwrot przez sztag, O.K. zaraz zrobię,
Słyszę jak kapitan cicho klnie,
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem,
To on mnie - od tyłu - kumple w śmiech.
O, ho,ho! Przechyły i przechyły!...
Hej! Ty tam za burtę wychylony,
Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać,
cicho siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby coś nie spadlo ci na kark.
O, ho,ho! Przechyły i przechyły!...
Krople mgły w tęczowym kropel pyle,
Tańczy jacht po deskach spływa dzień,
Jutro znów wypłynę, bo odkryłem,
Morze, noc, żeglarską starą pieśń.
O, ho,ho! Przechyły i przechyły!...
Wróciłam :) Było przekozacko... :D
DZIEŃ PIERWSZY - Sobota, 6 września 2008
Giżycko - jez. Niegocin - jez. Boczne - Bogaczewo
DZIEŃ DRUGI - Niedziela, 7 września 2008
Zdjęć zabrakło jakoś :)
Bogaczewo - jez. Jagodne - jez. Szymoneckie - kanał Szymoński - jez. Szymon - kanał Mioduński - jez. Kotek Wielki - kanał Lelecki - jez. Tałtowisko - kanał Tałcki - jez. Tałty - Mikołajki - jez. Mikołajskie - binduga z lanym Żubrem :)
DZIEŃ TRZECI - Poniedziałek, 8 września 2008
Zdjęć znów zabrakło jakoś :)
Jez. Mikołajskie - jez. Bełdany - jez. Guzianka - Guzianka - Ruciane-Nida - jez. Nidzkie - na dziko przy samym lesie :)
DZIEŃ CZWARTY - Wtorek, 9 września 2008
Binduga na jez. Nidzkim - Leśniczówka Pranie (tam tworzył K.I. Gałczyński) - Ruciane-Nida - Guzianka - jez. Guzianka - jez. Bełdany - jez. Mikołajskie - znów binduga z lanym Żubrem - ognicho i kiełborka :)
Rano na grzyby i ryby :)
Coś zaczęło wiać nareszcie :)
DZIEŃ PIĄTY - Środa, 10 września 2008
Jez. Mikołajskie - jez. Śniardwy - Popielno (nie chciało nam się przez 1,5 h oglądać koników polskich - niedaleko był sklepik z barem i laną Łomżą :) ) - jez. Śniardwy - wyspa Czarci Ostrów - nocleg na dziko - ognicho i ziemniaczki - bunkrów nie ma ale też jest zajebiście :)
Rano nawiedziły nas koniki polskie ale byłam na tyle zaspana że zdjęcia zupełnie mi nie wyszły :)
Jez. Mikołajskie - jez. Śniardwy - Popielno (nie chciało nam się przez 1,5 h oglądać koników polskich - niedaleko był sklepik z barem i laną Łomżą :) ) - jez. Śniardwy - wyspa Czarci Ostrów - nocleg na dziko - ognicho i ziemniaczki - bunkrów nie ma ale też jest zajebiście :)
DZIEŃ SZÓSTY - Czwartek, 11 września 2008
Czarci Ostrów - jez. Śniardwy - jez. Mikołajskie - Mikołajki - jez. Tałty - jez. Ryńskie - Ryn - jez. Ryńskie na dziko :)
Wieje, wieje, wreszcie wieje!!! Zimnoooo brrr :)
DZIEŃ SIÓDMY - Piątek, 12 września 3008
Jez. Ryńskie - Jez. Tałty - kanał Tałcki - jez. Tałtowisko - kanał Lelecki - jez. Kotek Wielki - kanał Mioduński - jez. Szymon - kanał Szymoński - jez. Szymoneckie - jez. Jagodne - jez. Boczne - jez. Niegocin - Wilkasy (ośrodek AZS)
AHOOOJ - WRESZCIE TRÓJKA i CZWÓRKA ZAWIAŁA :D
Zrobiło się strasznie zimno... A nad ranem w Wilkasach wiała podobno szóstka brrr... :)
DZIEŃ ÓSMY - Sobota, 13 września 2008
Z samego rana Niegocinem z Wilkasów do Giżycka
Klar na łajbie wino na rozchodne i do pociągu... :)
A teraz czas wrócić na 2 kółka :) Pzdr
Asica :P
Kategoria Daleko od domu, Ekipą
Dane wyjazdu:
66.13 km
55.00 km teren
03:53 h
17.03 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)
Niedziela, 31 sierpnia 2008 · dodano: 05.09.2008 | Komentarze 7
V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)Ta najważniejsza dla mnie impreza roku odbyła się w Krakowie w ramach kolejnej edycji Powerade MTB Marathon
Nie ukrywam że przez większość sezonu starałam się jakoś do niej przygotować (z mniejszym lub większym zaangażowaniem :P) i myślę że wyszło mi to całkiem nieźle :)
Wynik moich przygotowań jest taki, że poprawiłam swój czas o ponad godzinę :D
Tę samą trasę co dziś w zeszłym roku pokonałam w czasie 05:06:10 Tegoroczny czas brutto to 04:04:38.802 Chyba nic więcej nie muszę dodawać :D
No ale zacznę od początku...
Do Krakowa pojechałam z mamą - wszystko prawie na wariackich papierach Nie miałam innego środka transportu więc zdecydowałam się na jazdę autem Dojechałyśmy wszystkie trzy całe i zdrowe :)
Pobudka o 3:51 Po jednej drzemce trzeba było jednak wstać bo niby biuro zawodów czynne jest tylko do 9 (a start dopiero o 11:30!!!) - jak się jednak okazało na miejscu tak na prawdę dopiero po 9-tej zaczęła się robić kolejka :)
Rano na śniadanie wciągnęłam przygotowany dzień wcześniej makaron razowy z białym serem, śmietaną, cukrem i przepysznym cynamonem :)
Szybka kawa i trzeba było ruszać :) Szybkie rozkładanie Flecika i pakowanko - jaka ta Renata jest pojemna :)
Na autostradzie spokojnie - choć miejscami mgła wisiała jak mleko Poza tym na płatnej co chwilę utrudnienia w ruchu - niby remont - ale nie widziałam żadnego robotnika ani maszyny drogowej... No tak pewnie dlatego że była niedziela :)
Na krakowskich Błoniach meldujemy się dość wcześnie bo jeszcze przed 7:30 Jest więc kupa czasu na drzemkę :) Po godzinnym komarowaniu na rozłożonym siedzeniu rejestruję się, dwa razy ze stresu chyba odwiedzam toaletę, na spokojnie przebieram się, składam rower, wciągam owsiankę :)
Niezmiernie ucieszył mnie mój numer startowy :) Pomyślałam że to na szczęście :)
Do startu coraz bliżej i nie mogę się doczekać bo wolałabym już wystartować Ileż można czekać W sektorze startowym zajmuję nienajgorszą pozycję Gdzieś po środku Obok mnie liderka - czterokrotna mistrzyni (w tej chwili to już pięciokrotna:)) - Ewa Karpienia ze Szczecina - ściga się nie od dziś :) W moim prawym uchu słuchawka z KSU gotowa do użycia :) Jeszcze tylko banan i za chwilę możemy ruszać :)
Pierwszy kilometr po dziurawych Błoniach - szczerze nienawidzę tego odcinka - choć ku mojemu zaskoczeniu nieźle zniosłam tą telepawkę :) Wypadliśmy na jakieś asfalciki Staram się trzymać blisko Ewki Przez pierwsze 5 km nawet mi się to udaje - do momentu pierwszego dłuższego podjazdu Mam ją jednak caly czas w zasięgu wzroku Niestety za chwilę w lesie mocne przewężenie - wszyscy stoją nie wiedzieć czemu i czmychnęła mi Nie widziałam jej już aż do momentu dekoracji :)
Trasa jest świetna!!! Początkowo nie taka ciężka Jednak z biegiem czasu i km-ów na liczniku staje się coraz bardziej wymagająca...
Są zapiaszczone ścieżki polne, dużo kurzawy, kamieniste podjazdy i sypkie zjazdy... Mimo tego, że człowiek się wkurza bo czasem trzeba podejść - i tak mu się podoba... To jest to - myślę sobie - prawdziwe kolarstwo górskie - na to się piszę :D Na spokojnie poza maratonem trasa byłaby wyśmienita Ale jak jedzie się w takim tłoku czasem człowiek nie daje już rady...
Myśląc o tym pokonuję dwa pierwsze z najtrudniejszych i niebezpiecznych sypkich i korzenistych zjazdów Bez wydarzeń Jestem z siebie dumna, że nie zeszlam z roweru i nie wydygałam jak w zeszłym roku :) (wtedy było dosyć mokro) Widać dwa czy trzy udane zjazdy rozkojarzają mnie na tyle, że na kolejnym już lecę Klasyczne OTB :D Koleiny bywają złośliwe :) Zaryłam dyńką i plecami o glebę, ręką o kierownicę a resztą ciała nie wiem w co, bo oczywiście za szybko się to działo :) Upadłam na ściółkę obok ścieżki i dzięki temu nie rozjechali mnie bikerzy jadący za mną Cale szczęście wstałam i okazało się że wszystkie członki mam na miejscu :) Flecik też nie zgłaszał urazów Jedziemy dalej :D
Na 1. bufecie 2 połówki banana
Na 2. bufecie kubek Powerade
Na 3. bufecie jeszcze jeden :)
Nie było czasu na więcej Banana jeszcze chowałam w kieszonce więc nie było źle Musiałam ze 3 razy zsiąść z Flecika i stanąć Nie dało rady nawet iść Puls mi skakał do 193 i musiałam wtedy złapać oddech Bateryjka w mp3 szybko się skończyła i KSU już nie pomagało Trzeba było radzić sobie w pojedynkę :)
Po chwili przerwy samopoczucie było o wiele lepsze i można było dalej pedalić pod górkę:) Gdy zobaczyłam znak "10 km do mety" myślałam że ucałuję gościa który przy nim siedział... Byłam pewna że już będzie z górki... Niestety :/ Ileż ja jeszcze musiałam brzydkich słów wypowiedzieć zanim zrobiło się całkiem płasko... :) Miałam już dość Pary powoli zaczęło brakować i obolała ręka dawała znać o sobie Duchota i gorąc... Dobrze że głowa mnie już przestała ćmić Po uderzeniu o glebę ból minął jak ręką odjął :D Mimo to wszystko jeszcze kilka osób za sobą zostawiłam... Przy końcówce jeszcze jeden udany zjazd - siodełko miałam już wciśnięte w brzuch :) Przekozacko było :P
Końcówka na Błoniach znowu po trawie...Chyba z 1,5 km!!! Za jakie grzechy??? - pytam :) Jednego gościa jeszcze dorwałam... Drugi na końcu przycisnął i już do niego nie doszłam:) Tyle ze startu... Wielkie brawa dla orgów za taką trasę :)
Minifotki są tutaj:)
Moje plecy... :)
Dekoracja...
Było niemałe zamieszanie - stałam nawet na drugim stopniu podium :) Po dekoracji okazało się że tę drugą dziewczynę omyłkowo sklasyfikowali jako faceta i nie było jej na naszej liście Ale wszystko szczęśliwie się skończyło :) Oddałam puchar, dyplom poprawiony i wszyscy szczęśliwi i uśmiechnięci... "Ja tu widzę niezły burdel siostry!!!" :)
V max - 49,81 km/h - nawet nie było się gdzie rozpędzić :)
Pulsometr
Time 3:58:13
Avg 175
Max 193
Kcal 2918
HZ 0%
FZ 1%
PZ 98% !!!!!!!!! Z tego miejsca szczególne pozdrowienia dla Damiana :)
Pzdr,
Ascia vel żelazna kiełborka :P
Kategoria Daleko od domu, Maratony, Samotnie
Dane wyjazdu:
65.65 km
55.00 km teren
02:56 h
22.38 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Bike Maraton w Poznaniu czyli
"Błotna Apokalipsa vol. 2" :)
Niedziela, 17 sierpnia 2008 · dodano: 17.08.2008 | Komentarze 19
Bike Maraton w Poznaniu czyli"Błotna Apokalipsa vol. 2" :)
Dużo błota, ciastoliny i kałuż, chłodno i bardzo wietrznie, parę nietrudnych podjazdów, jeden trudny zjazd, miłe akcenty fair play i bikerskiego współzawodnictwa oraz kupa radości na mecie :) Tak w skrócie można by opisać ten maraton :)
Było czadersko!!! Nadrobiłam parę punktów do generalki - bo aż 433 (więcej niż kiedykolwiek) :) - no i są to oczywiście cenne punkty do klasyfikacji drużynowej dla naszego Teamu Bikestats :)
Co by tu jeszcze napisać... :P
To chyba tyle... Fotek nie robiłam Ale jak pojawią sie jakieś galerie to poszukam i pokażę :)
Pozdrowienia dla Sufy :) Szkoda że nie zrobiłam fotki tej pani w białym kawałku materiału na tyłku (bo spódniczką tego nazwać nie można... To nie była mini - to była mikro) :) Za to Sufa mówił że zrobił :) Czekam na fotki to ją tu wstawię :)
Ostateczne wyniki wcisnę jak już oficjalnie je podadzą bo nagle z 219. miejsca w open spadłam na 222. i z 12. w K2 na 13. Więc poczekam na ostateczne tabelki i wpiszę :)
Pulsu nie ma bo włączył mi się zły tryb w sigmie - i nie zapisało się nic Średnią pewnie miałam ze 170 :)
No to chyba tyle :)
Pzdr,
Asica :P
EDIT
Są wyniki - ostatecznie uplasowałam się tak: :)
w open 223/363, w K2 13/24
czas brutto 02:56:31,75 netto 02:56:31
międzyczasy 01:20:16 / 234. miejsce, 02:11:14 / 223. miejsce
punkty 433 :)
Pzdr :)
EDIT 2
Tutaj są fotki Sportografa :) Ale zdecydowanie za drogie :)
A tutaj parę fotek made by Bartek :) A tutaj jego galeria...
Jak obiecałam mikro kiecka :)
Dosyć żartów :)
Teraz na poważnie - czyli ja Kiełborka :)
Na mecie...
Z Blasem na mecie...
A tutaj fotki z galerii Sylwii, które z lupą odnalazłam :)
Na starcie gdzieś pod pachą :)
A tu jakaś taka zrezygnowana czy znudzona :P
To by było na tyle jak coś jeszcze znajdę to wkleję Tylko nie wiem czy jeszcze mi się będzie chciało szukać :)
Pzdr :P
Kategoria Daleko od domu, Ekipą, Maratony
Dane wyjazdu:
76.40 km
0.00 km teren
03:16 h
23.39 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Wokół Ustrzyk z ekipą
Niedziela, 27 lipca 2008 · dodano: 29.07.2008 | Komentarze 15
Wokół Ustrzyk z ekipą BS :)Potem Ustrzyki - Zagórz PKP i nach Breslau... :)
Opis wkrótce :)
Vmax 62,30 km/h :D
Kategoria Daleko od domu, Ekipą
Dane wyjazdu:
54.88 km
0.00 km teren
02:35 h
21.24 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Podróż na trasie Trepcza
Sobota, 26 lipca 2008 · dodano: 29.07.2008 | Komentarze 6
Podróż na trasie Trepcza - Ustrzyki Dolne wśród szalejących upałów, wiatrów, burz i duchoty po kolei... :)Opis wkrótce :)
Kategoria Daleko od domu, Samotnie