Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Wpisy archiwalne w kategorii

Po Wrocławiu

Dystans całkowity:7991.13 km (w terenie 1434.70 km; 17.95%)
Czas w ruchu:373:22
Średnia prędkość:20.65 km/h
Maksymalna prędkość:50.10 km/h
Suma podjazdów:3 m
Suma kalorii:45 kcal
Liczba aktywności:304
Średnio na aktywność:26.29 km i 1h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
13.55 km 2.00 km teren
00:38 h 21.39 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Jazda za sprawami po mieście

Poniedziałek, 28 kwietnia 2008 · dodano: 28.04.2008 | Komentarze 10

Jazda za sprawami po mieście
Mam nowy śliczny telefonik - Nokię 6120 :)
Miałam też jechać do Czercza po gifta ale zapomniał więc mi się deczko trasa skróciła :P
W mieście nad wyraz dobrze mi się jechało Wreszcie na krótkie gacie i krótki rękaw Mogę się chwalić moimi łydkami jak u rzymskiego legionisty hłe hłe hłe :D
Wieje dziś wiaterek - czasem nawet dosyć mocno Ale za to jak szybko się jechało z powrotem :)
I skorzystałam znów z wody oferowanej na stacji BP przy Legnickiej Chyba będę wpadać tam częściej :) Jestem nie lada atrakcją dla czekających w kolejce do McDrive-a Dziwią się że Asica rower myje Jacyś rowerowi laicy normalnie :D
Tylko Wy mnie rozumiecie!!! No i moja mama, która jak widzi obłoconego Flecika włosy sobie z głowy rwie (dobrze że nie mnie :P) :)))
Pzdr :P

Dane wyjazdu:
100.08 km 15.00 km teren
05:55 h 16.91 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ślęża nasza!!!

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · dodano: 27.04.2008 | Komentarze 26

Ślęża nasza!!! czyli niedzielna jazda na kacu :)

Opis i parę fotek jak się uda będzie w poniedziałek bo padam na pyszczek :D

Mamy już maj a więc czas uzupełnić zaległości - specjalnie dla Was wszystkich którzy na to czekali :)

7-mej, ale za to mile przywitał nas zapach świeżej jajeczniczki przyrządzonej przez Roberta :)
Towarzystwo o dziwo zebrało się dość raźnie Wyjrzeliśmy za okno - piękne słońce, kilkanaście stopni ciepła - jedziemy na krótko :D
O 8:15 byliśmy już w drodze na dworzec, gdzie spotkaliśmy się z Łysym i Focusem
O 9:10 siedzieliśmy/staliśmy w pociągu - 5 bikerów, 2 bikerki i 7 cudownych i fantastycznych rumaków na łączeniu dwóch wagonów :D
W Mietkowie wysiedliśmy jakoś koło 10:30 i udaliśmy się na tamę nad zalewem - fajne miejsce :)
U niektórych kac zaczął dawać się we znaki ale jechaliśmy dalej :D
Przez okoliczne wioski dojechaliśmy do wyrobiska czy też kamieniołomów :) Superaśne malownicze miejsce - Ślęża majaczyła już dosyć blisko :D
W Sobótce mały rozłam :) Czercz z Martą (wodzireje wczorajszej imprezy:)) wyrwali pod Wieżycę i cierpliwie czekali podczas gdy cała reszta głodna i strudzona pojechała na jakieś małe co nieco do centrum (lody, kawa, napoje chłodzące, banany, słodycze etc... :P)
Potem krótki acz dość wymagający podjazd pod Wieżycę
Dalej już całą paczką czarnym szlakiem na szczyt :P
Droga leśna z porozrzucanymi gdzieniegdzie kamieniami była całkiem sympatyczna Trochę wodnista i błotnista ale jechało się całkiem fajnie
Na drodze spotkaliśmy kilku bikerów Dwóch nawet przyfisiowało jacy to nie są zdolni :P Pozdro dla nich :P
Dojechaliśmy do zbiegu szlaków czarnego i żółtego i spróbowaliśmy swoich sił po kamienistym stromym podjeździe Ja nie dałam rady (oczywiście nie tylko ja :P) Uskakujące spod kół kamulce, stromizna i tłum piechurów z dziećmi i psami na szlaku okazały się wystarczającym argumentem, żeby zdjąć cztery litery z siodełka i podprowadzić rower na tyle daleko aż zrobi się łagodniej No i trochę prowadziliśmy Każdy jechał/szedł swoim tempem omijając slalomem ludzi i inne przeszkody :)
Ostatni odcinek wydawał się do podjechania - tak też uczyniłam :D Nie miałam pulsometru i ciężko mi powiedzieć ile zawałów zaliczyłam ale pewnie nie jeden :) Ostatni był na pewno już na szczycie kiedy ujrzałam ten dziki tłum, rowery, grille, ogniska, kiełborki :)))) No i spotkałam znajomą ze studiów - świat jest bardzo mały :)
Na szczycie troszkę wylegiwania się, podpijania i podjadania czego się da np. lodzików, redsików, słonia w karmelu, bananów etc... Niestety nasze szeregi opuścił Focus, który powiedział, że musi trochę pomieszkać w domu i chwała mu za to :)
Około 15-tej zjazd/zejście czerwono-żółto-niebieskorowerowo-czarnym szlakiem Zupełnie nie wiem dlaczego i kto to wymyślił żeby zjechać/zejść akurat tamtędy i to w takiej kolejności :)
Więc kto zdolny (Czercz i Łukasz) zjechał slalomem między piechurami, którzy wcale nie ustępowali pierwszeństwa i kamieniami, wróć,głazami wielkości telewizorów i to nie plazmowych :P
Trochę się nawkurzaliśmy - bo człowiek wjechał z takim trudem a teraz nawet nie może zjechać :((( Mając dosyć takiego szlaku pod wezwaniem RTV :) razem z Martą i Pawłem zboczyliśmy na niebieski szlak rowerowy Ja rozumiem że byle jacy amatorzy na Ślężę się nie targną, ale ten szlak z rowerem to nie miał nic wspólnego:) Blas pewnie by zjechał :P
Wreszcie dorwaliśmy się do czarnego, którym wcześniej jechaliśmy pod górkę Zjazd był - trwał może z 5 minut po kałużach i błotku za to prania na cały dzień :D
Ehh i tak było fajnie :D
Po chwili odpoczynku uderzyliśmy z Sobótki na Jordanów... I prowadzeni na pamięć przez Łukasza szczęśliwie wyjechaliśmy w Tyńcu Małym na ruchliwą drogę nr 35, którą dobrnęliśmy do Bielan Wr. i dalej bocznymi uliczkami do pętli na Krzykach Krótka przerwa w Parku Południowym - kolejny tłum - zmówili się czy jak? :)
Dalej z myślą o odgrzewanej jajecznicy i wczorajszym spaghetti sunęliśmy przez miasto jak "jeźdźcy burzy" :):
U Marty kawusia, i co tam jeszcze było niewypitego i niezjedzonego:) Koło 21 zebraliśmy się i podziękowaliśmy Marcie za gościnę :)
Odprowadziłam Łukasza i jego makaron pod blok:) - i pojechałam dokręcić małą i dużą pętelkę wokół Kozanowa :)
Zdjęcia dodam za niedługo - muszę coś wybrać i obrobić :)
Pzdr,
Asica :P

Są zdjęcia:)
Nasze rumaki na dworcu głównym

Jeźdźcy burzy na dworcu głównym - na niektórych twarzach widać jeszcze kaca :)

Zalew i kawałek tamy w Mietkowie W oddali Mietków

Asica z wlepką BS na tle zalewu :)

Jedziemy sobie aż tu nagle ni stąd ni zowąd Ślęża wyrosła :)


W kamieniołomach


Na Ślęży
Nadajnik RTV :) Ktoś tam lubił takie rzeczy na BS :)

Rzut oka na zalew w Mietkowie - widoczność pozostawia wiele do życzenia :P

I na kościółek na szczycie...

Asica i Flecik po zjeździe ze Ślęży - nie piłam, żeby nie było wątpliwości :D

Jak już wspomniałam prania troszkę było :)

U Marty też :D A po kacu ani śladu :P

To by było na tyle :) Pzdr
Asica

Dane wyjazdu:
24.94 km 2.50 km teren
01:05 h 23.02 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Rano na trening Potem na

Piątek, 25 kwietnia 2008 · dodano: 25.04.2008 | Komentarze 3

Rano na trening Potem na szkolenie z resuscytacji Potem do domciu, gdzie trochę przesadziłam... (kwiatków :D)
Wieczorkiem jeszcze na ND na kawusię - o dziwo była (zemsta jest słodka:)):D
I wypiłam aż dwie - taka była pyszna :D To była dziś moja czwarta i piąta - więc zaczęło mi trochę walić na dekielek ale jakoś wróciłam do domu i nadal żyję :)
Pzdr dla wszystkich
P.S. Kurcze i znów nie mam czasu pobuszować po innych blogach

Dane wyjazdu:
14.17 km 3.00 km teren
00:41 h 20.74 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Po południu a w zasadzie

Środa, 23 kwietnia 2008 · dodano: 24.04.2008 | Komentarze 4

Po południu a w zasadzie przed 20-tą :) na szybkie płukanie Flecika bo choć staliśmy po maratonie w kilometrowej kolejce do mycia - to Flecik trochę świszczy i trzeszczy i łańcuch nie nadaje się do użytku :)
Potem do Gwardii na wieczorny trening :)
Z Gwardii po 22-giej spokojnym spacerkiem w kierunku Kozanowa Niestety nie udało się przemknąć niepostrzeżenie bo mimo mojego mycia łańcuch po wyschnięciu zgrzytał i szeleścił jeszcze bardziej i było mnie słychać z daleka :)
Zatrzymałam się na BP przy Legnickiej, żeby napompować przednie koło - po maratonie w oponie tkwił sobie kolec jakiś (od akacji czy jak? :)) gdzie ku mojemu miłemu zaskoczeniu działał wężyk z wodą Więc jeszcze raz Flecika po łańcuchu bo kurz koloru gliny na nim wylazł I jeszcze raz i jeszcze :) Potem wpadłam na genialny pomysł przedmuchania Flecika - to go bach z kompresora po łańcuchu
A potem szybciutko olejkiem (nie eterycznym :)) i już nic nie szeleściło... :)
Chciałam dobić powietrza - patrze a tu nie da rady bo końcówka kompresora zepsuta
No nic jadę dalej
Łańcuch już cichutko tam mamrocze pod nosem... Na Shellu przy Legnickiej owszem są 2 stanowiska z kompresorami i odkurzaczami ale kompresory wcięło...:)
Jadę dalej Na drugim BP byłam przed treningiem - standardowo - uszkodzona końcówka :P Po co komu taka koncówka do d... ???
Nareszcie na stacji Bliska przy Lotniczej dopompowałam tyle powietrza ile potrzebowałam :D
I pomknęłam przez park do domciu Flecik szedł jak strzała taki był zadowolony :P
Pozdrowienia :D



Dane wyjazdu:
10.62 km 3.00 km teren
00:28 h 22.76 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

"Wpływ psiej biegunki na przejechane rowerem kilometry" :D
No więc z wielkim mozołem o godz. 19 wyszłam na spacer z Flecikiem :)

Piątek, 18 kwietnia 2008 · dodano: 18.04.2008 | Komentarze 10

Dzień upłynął mi pod znakiem treningu, szkolenia z resuscytacji krążeniowo-oddechowej, zasypiania na szkoleniu z resuscytacji krążeniowo-oddechowej, zasypiania w drodze do domu (stojąc w blachosmrodowym korku na Hallera) i wreszcie lenistwem i głodomorstwem domowym, pod którego wpływem nie mogłam się zmusić do wyjścia na rower, chociaż pogoda po raz pierwszy od kilku dni sprzyjała pedałowaniu i miałam wreszcie trochę czasu :P
Wpływ na zmianę decyzji o moim wyjściu/niewyjściu na rower miała biegunka Semtexa - czworonożnego przyjaciela marki Labrador będącego pod opieką Agnieszki - mojej kóleżanki :)
Idąc śladami Agenciary mogłabym napisać rozprawkę na temat "Wpływ psiej biegunki na przejechane rowerem kilometry" :D
No więc z wielkim mozołem o godz. 19 wyszłam na spacer z Flecikiem :) Pojechałam na cmentarz na Osobowice ogarnąć troszku bałagan po wtorkowym gradobiciu i późniejszych ulewach...
Z Osobowic nawrotka na Kozanów, gdzie spotkałam się z Agą i Semtexem
I dalej było już z buta - w przerwie Milord Maxi :) a potem Reddsik :)
I w ten sposób zrobiłam dziś na laczkach połowę tego co rowerem :D Odprowadziłam Agę i Semcia do granic Kosmosu i wróciłam do domu Kurde zimno tak bez czapki i z gołymi palcami
O moim dzisiejszym nierozgarnięciu może świadczyć fakt, że wychodząc z domu zamknęłam drzwi na zamki i dopiero chcąc wsiąść do windy zauważyłam że jestem bez roweru :D Noł koment :D
Pzdr :)
Fotki - tylko telefonem bo aparat skonfiskowali mi na weekend rodziciele moi :)




Dane wyjazdu:
1.34 km 0.00 km teren
00:03 h 26.80 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Zdążyć przed gradobiciem

Wtorek, 15 kwietnia 2008 · dodano: 15.04.2008 | Komentarze 11

Zdążyć przed gradobiciem czyli łoberwanie chmury nad Kozanowem :D
Leniwie po kilkuminutowym klikaniu na gg z Blasem zmusiłam się do pojechania na myjnię z Flecikiem bo po niedzielnym błotku wyglądał tragicznie a na maraton trzeba go dobrze przygotować :P
Dystans jest zabójczy co nie??? :)
Ale co tam - widać muszę sobie odpocząć Za to ładnie dziś Flecika nasmaruję gdzie trzeba i będzięmy oboje zadowoleni :D
Na myjni wiedziałam już że coś się święci ale nie sądziłam że aż tak! Umyłam Flecika i dumnie wróciłam lśniącym bajkiem do domu Zdążyłam wejść do pokoju i go postawić kiedy w jednej chwili zrobiło się ciemno i usłyszałam walenie gradu o parapety - niezłe stereo w całym mieszkaniu A potem błyski i łubudu łubudu :D
Nie mogłam się oprzeć żeby nie zrobić jakiejś fotki Za dużo nie widać - bo tak było w rzeczywistości :D
Zauważyłam za to że za oknem ożyły roślinki:) Fajnie tak pieścić oko świeżą zielenią :D
Widok z balkonu - stałam zaledwie chwilę i przemokły mi skarpetki w kapciach :D

Grad wielkości grochu na balkonie :D

Pozdro dla tych, którzy dzisiaj nie zdążyli :D

Dane wyjazdu:
8.68 km 2.00 km teren
00:23 h 22.64 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Pomimo wielkich planów zaliczenia

Sobota, 12 kwietnia 2008 · dodano: 13.04.2008 | Komentarze 4

Pomimo wielkich planów zaliczenia Wzgórz Trzebnickich i objechania trasy BM, w którym planuję wziąć udział za tydzień.... wypad nie doszedł do skutku
Ekipa co prawda była chętna ale po pierwsze plany zepsuła poranna ulewa z wiatrem A ja... cóż wróciłam do domu kilka minut przed 6 rano zanim na dobre się rozpadało :D I gdy zadzwonił budzik o 13:41 nie byłam w stanie podnieść się z łóżka
Mój organizm krzyczał: "Jeeeść!!!" a chwilę potem "Spaaać!!!" O dziwo nie było słowa na temat picia:D
Okazało się że ekipa jednak też się wykruszyła - przez pogodę - więc nie straciłam za dużo :P
Wieczorem, jak już wróciłam do żywych, odespałam wczorajszą noc i zarwane nocki z całego tygodnia, wybrałam się na kawusię na Nowy Dwór
Było cieplej niż się spodziewałam bo wiaterek się uspokoił I ubrałam się zdecydowanie za grubo :)
Nic to jednak - gorszym był brak kawy na kawusi :D Więc wypiłam 2 herbatki :P
I wróciłam do domciu po 23
Baterii w lampce jeszcze nie wymieniłam więc w parku było mi trochę za ciemno Dobrze że jeszcze drzewa nie obrosły bo byłoby gorzej :D
Pzdr

Dane wyjazdu:
30.83 km 10.00 km teren
01:24 h 22.02 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Rano do Gwardii jak co piątek

Piątek, 11 kwietnia 2008 · dodano: 13.04.2008 | Komentarze 0

Rano do Gwardii jak co piątek - kurcze ale mnie zmroziło:P
Po treningu od razu do pracy - już było cieplej - aż się zgrzałam :)
No a po pracy, obiadku i małej sjeście na małe dokręcenie niedaleko od domu tj. na Osobowice i do Lasku Pilczyckiego
Posiedziałam troszkę w mojej Świątyni Dumania - Że też telefony zawsze muszą się urywać w najmniej odpowiednim momencie!!! ehh
Czas mojego "sam na sam" z Flecikiem umilały trele, świergolenie ptaków i rechot żab:) No i było błoootko :D
Pojeździłabym dłużej ale kroiła się impressska i trzeba było spadać :)
Oto i ona:




Oczywiście świątynia a nie impressska :D
Pzdr :)

Dane wyjazdu:
9.45 km 2.00 km teren
00:26 h 21.81 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

"... ładnie pachniesz... jak kiełbaska..." :D

Wtorek, 8 kwietnia 2008 · dodano: 08.04.2008 | Komentarze 33

Kozanów - Muchobór Mały - Kozanów Nocna jazda :)
Wiem wiem Wstyd wpisywać ale zaliczone :D I wiem że muszę wymienić baterie w lampce bo świeci jak by chciała a nie mogła :D
Potem po Kozanowie z piwem w tle ale już na pieszo z Flecikiem na spacerku :P
Fajnie było :) Chyba nasz pierwszy raz :)

Pozdro dla wszystkich a zwłaszcza dla Pachnącej Kiełbaski :)

"... ładnie pachniesz... jak kiełbaska..." :D

Dane wyjazdu:
12.90 km 2.00 km teren
00:36 h 21.50 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Wieczorem do Gwardii na krótki

Środa, 2 kwietnia 2008 · dodano: 03.04.2008 | Komentarze 32

Wieczorem do Gwardii na krótki i niespodziewany trening przed jutrzejszym turniejem :) Zaliczyłam nawet parę minut w saunie Wróciłam do domciu grubo po 22-giej Na dworze było cieplutko Wiaterek nawet nie dokuczał :)
A miałam pojeździć wcześniej i po drodze zajechać na trening ale się nie złożyło jakoś bo gadka z tym gadka z tamtym i tak zleciało że musiałam gonić co by się nie spóźnić :) A no i pierwsze kwietniowe km-y już za mną :)
Pozdrowienia