Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Wpisy archiwalne w kategorii

Po Wrocławiu

Dystans całkowity:7991.13 km (w terenie 1434.70 km; 17.95%)
Czas w ruchu:373:22
Średnia prędkość:20.65 km/h
Maksymalna prędkość:50.10 km/h
Suma podjazdów:3 m
Suma kalorii:45 kcal
Liczba aktywności:304
Średnio na aktywność:26.29 km i 1h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
140.35 km 30.00 km teren
06:44 h 20.84 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Lubiąż zdobyty :)

Niedziela, 30 marca 2008 · dodano: 30.03.2008 | Komentarze 18

Lubiąż zdobyty :)
czyli odwiedziny u czubków i u Cystersów :)
Ehh to był faaajny dzień - nie mam już sił pisać więc relacja będzie jutro jak sie juz solidnie wyśpię i wrócę od dentysty :)

Nadejszła wiekopomna chwila... :D Więc zaczynamy :)

Niedziela
- godz. 10:00 jeszcze byłam w rozsypce - gdzie moje czapka, gdzie popka, gdzie te klucze i aparat :)
- godz. 10:12 czekam na ferajnę na pętli autobusowej na Kozanowie - nikogo nie ma - czyżby pojechali beze mnie? Przecież spóźniłam się tylko 12 minut - zawsze czekamy o wiele dłużej :)
- godz. 10:28 na horyzoncie pojawia się czołówka ferajny i już widzę całą resztę tj. Martę SPD, Łysego, Czerczila, Fokusa i Roberta z Adamem :)
Jesteśmy w pełnym składzie - możemy ruszać :)
Kozanów - Maślice - Stabłowice - Wilkszyn - Pisarzowice - Gosławice - Prężyce - Lenartowice - Księginice - Gąsiorów - Głoska
Tempo było zajebiaszcze - średnią miałam powyżej 27 km/h Część ekipy krzyczała, że za szybko i żeby zostawić trochę sił na powrót ale co ja poradzę że tak szybko jechałam - nawet się nie starałam za mocno :)
W Gosławicach jakiś baran wieśniak cymbał idiota szopenfeldziarz mający siano zamiast mózgu... (nie znam więcej słów tak grzecznych) jadąc z naprzeciwka wykonał manewr skrętu na naszą połowę drogi udając że chce nas potrącić Z tego wszystkiego nie spojrzałam na tablice - bo miałby ciepło!!!!!!!!
- godz. 11:45 W Głosce nie chciało nam się czekać na prom do Brzegu Dolnego więc przeprawiliśmy się przez Odrę mostem kolejowym - ale jazda była :)
Po drugiej stronie po kilku fotkach przy UM i nagiej parce pojechaliśmy do ryneczku na lody - mamy marzec więc za dużego wyboru nie było :)
Po małej konsumpcji i uzupełnieniu bidonów, bukłaków i brzuszków ruszyliśmy dalej w kierunku Lubiąża drogą nr 341 przez Pogalewo Małe i Wielkie, gdzie wbiliśmy się na szlak archeologiczny żeby troszkę pokręcić się po lesie - przypomniała mi się Fraszka jak tak jechaliśmy bez celu po leśnych dróżkach wśród trzasku gałązek :)
No ale cicho sza :) W lesie znów opierdziel, że za szybkie tempo więc mówię: Spoko na liczniku pyknęła 50-tka to już mogę odpuścić i jechać na lajcie :) Jak pomyślałam tak zrobiłam... Ale nieee Reszta ekipy nagle zaczęła zasuwać i nawet się nie obejrzeli jak z Martą zostałyśmy w tyle :) hehe Ehh ta męska ambicja :)
Dojechaliśmy do Lubiąża bez większych przygód ale ze śmiechem na ustach Wszystko z powodu Roberta i jego nadopiekuńczości lub też niewiary w swojego młodszego brata Adama Chwilkę z Adamem i Martą odpoczywaliśmy gdy reszta pogoniła do przodu I tak sobie żartujemy że za chwilę zadzwoni Robert i zapyta gdzie jesteśmy i co się nam stało :) Nie zdążyłam dokończyć tego zdania gdy zadzwonił telefon :D Naściemniałam że skręciliśmy w jakąś polną dróżkę i się zgubiliśmy i nadrobiliśmy ze 3 km :D Oczywiście łyknął jak dzieciak :)
W Lubiążu wszyscy marzyli o wrzuceniu czegoś pożywnego na ruszt - cokolwiek to miało oznaczać - Marta np. od Brzegu Dolnego wiozła w plecaku 2 puszki po 500 ml złota celem wspólnej konsumpcji z Asicą :) Więc nie muszę wspominać że jej to złoto mocno ciążyło :)) Nie dałam jednak się omotać tym wszystkim głodomorom i wyciągnęłam ich na krótką wycieczkę po Lubiążu - czyli szpital (kazali mi wrócić jak wyzdrowieję :)) i kościółek Do tego nawrotka do spożywczego i dopiero pod klasztor :)
Po jedzeniu w karczmie (ja idąc za przykładem Czercza zjadłam pyszną kiełborkę na zimno zakupioną w sklepiku) objechaliśmy olbrzymi klasztor żeby zalegnąć w trawie - a raczej na trawce - bo nie powiem żeby była bujna :)
- godz. 16:05 Obżarstwo i pijaństwo potrwało pewnie ze 40 minut i chwilę po 16-tej ruszyliśmy w kierunku chałupy :D
W drodze do Lubiąża wiaterek nam sprzyjał, ale widziałam prognozy i wiedziałam że w drodze powrotnej może być ciężej Niestety przewidywania ICM-u się sprawdziły i wiało nam prosto w twarzunie-niunie żeby nie napisać brzydko w pyski lub w mordy :D
Poprowadziłam wycieczkę południową stroną Odry - większego sprzeciwu nie było :)
Czerczil zakazał przekraczać 23 km/h ale się nie dało i to wcale nie z mojej winy :)
Z Lubiąża do Malczyc, dalej przez kolejne wioseczki Chomiążę, Lipnicę, Szczepanów, Kobylniki i Lubiatów aż do Głoski
Od Głoski powrót tą samą drogą na Kozanów ze zwiększoną częstotliwością postojów na łyka, gryza lub macha :) A ja czułam się nad wyraz dobrze - chciałabym mieć takiego pałera na maratonie :)
Jestem w dobrej dyspozycji i nie będę tego ukrywać :D

- godz. 20:10 Zajeżdżamy na Kozanów - na liczniku 125 km Przecież nie będe świnia - moich gości trzeba odwieźć do domu :D Pożegnaliśmy się z Fokusem, który walnął w sumie ze 155 km i ruszyliśmy na Popowicką
- godz. 20:18 Na Popowickiej Czerczilowi zepsuło się kolano - tym razem na dobre - chwila odpoczynku i jedziemy dalej - ja z Czerczem na holu i gra muzyka :D
- godz. 20:25 Żegnamy się z Martą i zaraz potem z Adamem i Robertem
- godz. 20:35 Odstawiam Czercza pod blok i 2 minuty później Łysego :) Cisnę z wiatrem w plecy do domu - mam zieloną falę i jaaadę :)
- godz. 20:55 Dojeżdżam do Kozanowa - na liczniku 135,50 km - myślę sobie ni huhu i strzelam dwie pętelki wokół osiedla raz z wiatrem raz pod wiatr :)
- godz. 21:05 Wlokę Flecika do windy - jesteśmy zmęczeni ale baaardzo zadowoleni Spędziliśmy ze sobą cały dzień, na świeżym powietrzu, wśród łąk i lasów... eee tam będe się rozpisywać Było ZAJEBIASZCZO :D

Kilka fotek - jak zwykle zajęłam się jazdą a nie pstrykaniem :)
Pierwszy postój na papierocha :) To tutaj obmyślaliśmy co zrobilibyśmy gościowi z grafitowego golfa DW ????? gdyby wpadł w nasze ręce :D

Drugi krótki przystanek na kilka fotek - jak widać nie dałam rady usadzić na siodełku tego aparatu i uciął pałacyk w Prężycach :) Za to ekipa w pełnym składzie :)

Kolejna kandydatka do fotela Miss BikeStats :)

Urząd Miasta w Brzegu Dolnym

Popasik i lody na ryneczku w Brzegu Dolnym :)

Wszędzie walają się rowery:)

Ekipa wariatów przed bramą wjazdową do Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Lubiążu :)

Niektórym udzieliła się tamtejsza atmosfera :)


Kościółek w Lubiążu

Po długo wyczekiwanym popasiku przypomniało mi się że warto ustrzelić jakąś fotkę Klasztoru Cystersów ale jest tak wielgachny że nie da się objąć - widać tu mniej więcej 1/4 całości Żeby się zmieścił w kadrze trzeba by daleeko daleeeko stanąć :) A mnie się nie chciało - i nie bardzo było jak - ot co :)

W drodze powrotnej było wiele przystanków - oto jeden z nich :) Rozciąganie Adamowej łydki przez wysoce wykwalifikowany personel Młynarz! jak pojedziesz z nami to ją poznasz :)

Ciężki powrót - śmiech przez łzy :D

To by było na tyle
Pozdrowienia dla czytelników :)
Asica

Dane wyjazdu:
26.73 km 10.00 km teren
01:18 h 20.56 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Z samego rańca na trening

Piątek, 28 marca 2008 · dodano: 29.03.2008 | Komentarze 2

Z samego rańca na trening do Gwardii - niecałe 15 minut mi to zajęło - chyba rekord :)
Po treningu nie mogłam się nagadać z Olsonem, która raz na jakiś czas zawita z Polkowic do Wrocka :) I tak stałyśmy i gadałyśmy... :)
Potem pojechałam na Marmurową odebrać kupioną niechcący na Allegro płytkę Perkoza (ale nie żałuję!!!) a potem stwierdziłam, że kierując się do domu pojadę trochę krajoznawczo i przypomnę sobie dawno nieodwiedzane ścieżki
Koszycką wzdłuż nasypu klejowego mijając kolejno Borowską, Ślężną i Karkonoską żeby zajrzeć na Małą Sobótkę
Potem po Grabiszynku - parkowymi ścieżkami - odwiedziłam znów Cmentarz Żołnierzy Polskich i na koniec Kwaterę Wojsk Włoskich z wojny 1915-1918
Potem jeszcze się pokręciłam i Grabiszyńską, Klecińską i Ostatnim Groszem dojechałam do domciu :) Pogoda płata figle i jest zdradliwa Raz było mi za ciepło a raz za chłodno ale poprzestałam na zdjęciu rękawic i podciągnięciu rękawów :P
Cała wycieczka z gadaniną zajęła mi ze 3 h Odebrałam parę telefonów, podumałam i pocykałam trochę zdjęć - niestety tylko telefonem - ale czasem mam wrażenie że wychodzą lepiej niż Kodakiem :) A słońce tak ostro świeciło, że nie widziałam nawet co mi wyszło - dopiero w domciu :)
Mała Sobótka widziana od ul. Racławickiej = Sobóteczka :)

I troszkę bliżej

Wieża obok Sobóteczki - Nie mam pojęcia co to za budowla i do czego służy Może następnym razem to ustalę bo w sieci nic nie znalazłam :P
Ktoś na BS lubił takie bajery ale nie pamiętam już kto :)

Widok z Sobóteczki na ul. Racławicką

I widok na drugą mańkę - tym razem się Flecik załapał :)

A potem ziuu w dół - krótko ale fajnie :) Vmax 42,61 km/h

Pomnik Żołnierza Polskiego (po raz kolejny w tym sezonie :))

Kwatera Wojsk Włoskich



Pogoda fajowa się zrobiła
Byle do niedzieli - nie mogę się doczekać - bo sobota spędzona w pracy
Pzdr :)

Dane wyjazdu:
42.19 km 25.00 km teren
02:03 h 20.58 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

NAGłY ATAK ZIMY vol. 8

Środa, 26 marca 2008 · dodano: 27.03.2008 | Komentarze 20

NAGłY ATAK ZIMY vol. 8 czyli TurDeWały i zmodyfikowana Czerczilowa Pętla :)

Po obiedzie mimo silnego wiatru i zapowiedzi opadów śniegu wybrałam się z Flecikiem na spacer, musiałam jakoś odreagować !!! :)
Na Most Milenijny i nawrotka na Kozanów (pilny telefon!!!) I kolejny nawrót na most :) Najpierw zahaczyłam o Osobowice, potem wałami Wybrzeżem Korzeniowskiego i Pasterską, gdzie zauważyłam, że po browarze zostało już tylko kilka betonowych płyt... :(
Potem skontrolowałam prace nad nowymi Mostami Warszawskimi - uwijają się jak mróweczki :)

Dalej wałem aż do Mostu Szczytnickiego, który też jest rozbabrany - jak połowa Wrocławia :)
Przebiłam się przez Akademię Rolniczą, wróć przez Uniwersytet Przyrodniczy i Mostem Zwierzynieckim dalej wałami aż do jazu i Opatowic. Na Bierdzanach odkryłam, że zrujnowany parę lat temu (za czasów szkoły średniej - to będzie z 10 lat temu :)) pałacyk jest właśnie w remoncie i nie mogłam się nadziwić że ktoś tak się nim zajął - superaśnie wygląda - ale jeszcze dużo pracy trzeba tam włożyć:)

Taki psiur ala agenciarowy Basco mnie obszczekiwał jak robiłam zdjęcia pałacyku więc stwierdziłam, że na pewno chce być na zdjęciu na BS - no to jest :)

Przez Lasek Rakowiecki i Kładkę Siedlecką, gdzie widziałam czaplę - wybaczcie tę jakość - stała naprawdę baaardzo daleko :)

No i wyjechałam na Armii Krajowej...
A tego to już zupełnie nie rozumiem :) Skrzyżowanie Armii Krajowej i Tarnogajskiej - jakiś wybitny inteligent musiał przy tym majstrować :)

Szybciorem na Bardzką gdzie obejrzałam hałdę - swoją drogą ciekawi mnie czy Młynarz już ją odpowiednio spenetrował - ma rzut kamieniem z domu :)
Zdjęć hałdy nie ma, bo zapomniałam zrobić :P
Jechałam sobie dalej i miałam w planach znów na Małą Sobótkę zajrzeć ale jak zobaczyłam na niebie to co nadciągało z naprzeciwka stwierdziłam, że Mała Sobótka nie ucieknie i będzie okazja jeszcze ją odwiedzić :)
No i mnie dorwało na Hallera :) Wiatr w pysk, śnieg po oczach ale jadę dalej :) O wiele przyjemniejsze uczucie niż zacinający deszcz:P Chyba każdy się ze mną zgodzi:) A poza tym to w tym roku po śniegu i w śniegu jeszcze nie jeździłam :) Oblepiło mnie jak bałwanka - ale przynajmniej nie stałam w blachosmrodowym korku na Hallera jak wszyscy inni hehe - zemsta jest słodka :)
No i już po wszystkiemu w parku na Kozanowie - cała i zdrowa i nawet sucha :)





Hasło na dziś: "Nic to!!!" :) Mimo śniegu i szczypania w policzki było wyśmienicie :)
Pozdrawiam wszystkich :)

Dane wyjazdu:
63.30 km 30.00 km teren
03:08 h 20.20 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Świątecznie, jajecznie ale bez kiełborki :)

Sobota, 22 marca 2008 · dodano: 23.03.2008 | Komentarze 16

Świątecznie, jajecznie ale bez kiełborki :)
Korzystając z pogody - nie pada śnieg, grad ani deszcz, jest trochę słoneczka i dosyć ciepło czyli ok 8 st. - wybrałam się na rowerek przed 13-tą żeby zdążyć przed zapowiadanymi opadami - cholera wie czego :) Do tej pory czyli o godz. 23:22 nie pada:)
Było trochę wiaterku ale nawet był znośny
Najpierw na Osobowice - potem małe TurDeWały a na wysokości ZOO dostałam SMS-a że zbiórka tam gdzie zwykle o 16 :)
I już po chwili śmigałam z Czerczem znów wałami i zatoczyliśmy niewielką pętelkę
Wyspa Słodowa-Ostrów Tumski-pl. Grunwaldzki-Opatowice-Wilczy Kąt-Armii Krajowej-Park Skowroni-Ślężna-Park Południowy-Krzycka i dalej wzdłuż nasypu kolejowego-Mała Sobótka przy Racławickiej (154 m n.p.m. :))-Park Grabiszyński-Cmentarz Żołnierzy Polskich z pomnikiem-Park Grabiszyński-Hallera-Powstańców Śl.-Świdnicka-Rynek (tak tak Rynek :))-Kuźnicza-Most Uniwersytecki-Chrobrego-Trzebnicka, gdzie odstawiłam Czercza pod dom i samotnie w dobrym humorze Długą i wałem na Kozanów Rundka wokół bloku co by stuknęło 63 i do wanny :)
Zdjęcia:)
Pierwszy raz widziałam jak działają nowe fontanny przy Grunwaldzkim:)

Pomnik Żołnierza Polskiego


Czercz w blaksu zachodzącego słońca (wersja bez papierocha :))

Nasza kochana Radunia (573 m n.p.m.) i Ślęża (718 m n.p.m.)

Pozdrowienia i oczywiście życzenia WESOŁYCH ŚWIĄT, Mokrego Dyngusa, smacznego jajka i mam nadzieję, że NIE zielonej kiełbasy :)))
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą


Dane wyjazdu:
30.31 km 20.00 km teren
01:23 h 21.91 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Tur de Wały & troszku po mieście :)

Sobota, 15 marca 2008 · dodano: 15.03.2008 | Komentarze 25

Tur de Wały & troszku po mieście :)
Pogoda fajna - dziś bez rękawic i czapki - myślałam o krótkich gatkach nawet ale ostatecznie wstydze się tych pofraszkowych siniaków:)
Zdążyłam pokręcic przed pracą ale zdjęcia dodam juz po :)
Kilku śmiałków z gołymi łydkami widziałam - na próżno szukałam wsrod nich Mlynarza :) ale moze nastepnym razem
pzdr:)

Zdjęcia:)

Kilimandżaro i wariaci na rowerach:)





Prawie jak London Eye :)

I specjalnie dla Agenciary i Młynarza - Żeby nie było że same starocie jeżdżą :)

Na Ostrowie



I to by było na tyle Over
:P

Dane wyjazdu:
40.00 km 2.00 km teren
01:50 h 21.82 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Deszczowo i wietrznie - ale co

Piątek, 14 marca 2008 · dodano: 14.03.2008 | Komentarze 12

Deszczowo i wietrznie - ale co tam - raz się żyje :P
Tradycyjnie jak w każdy piątek o 7 rano do Gwardii na trening i nawrotka do domu :)
Po pracy po południu na ND na kawusię i na małe zakupy rowerowe :)
Nowa koszulka, nowe spodenki i skarpety Wszytko oczywiście z myślą o Fleciku, żeby się nie wstydził wozić swojej kochanej partnerki Asicy:)
Z ND przed 20-tą jeszcze rundka na Gaj i nawrotka znów na Kozanów - niedaleko domu stwierdziłam, że trzeba dobić do 40-tki i przejechałam się na drugi koniec Kozanowa tj. na pętle MPK:)
W bramie ujrzałam zadowalający widok - równe 40 km:)
I do tego pierwszy Tysiączek tego roku stuknął - na cześć Tysiączka - hip hip hurraa :)
Poczyniłam dziś także kilka małych obserwacji :)
1. Jak to fajnie mieć amortyzator - sprawny amortyzator Po przeglądzie okazało się że znów go mam - wszystkie krawężniki były dziś moje :)
2. Jak to fajnie mieć takie opony - normalnie jadą same :)
3. Jak to fajnie mieć Flecika - maszyna jak malina :)

Dziś bez fotek, bo nocą i tak słabe są Poza tym w taką pogodę nie ma czego sfocić nawet - chyba że kałuże :)
I miałam dziś dwa starcia pt. "Pieszy z psem na rozwiniętej smyczy na ścieżce rowerowej" - ehh szkoda gadać :)
Pozdrowienia dla wszystkich
Asica


Dane wyjazdu:
4.78 km 1.00 km teren
00:20 h 14.34 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Kwiatuszki :)

Wtorek, 11 marca 2008 · dodano: 11.03.2008 | Komentarze 16

Kwiatuszki :)
Spacerek pod wiaterek do serwisu
Biedny Flecik został sam jak palec na noc w serwisie :( Jak ja przeżyję noc bez niego :)
Ostatnio było na żółto, dziś na fioletowo :)
Pozdrowienia, Asica







Dane wyjazdu:
32.48 km 3.00 km teren
01:35 h 20.51 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

TESTOWANIE OPON:)

Sobota, 8 marca 2008 · dodano: 08.03.2008 | Komentarze 7

TESTOWANIE OPON:)
Rano we mgle przez chwilkę na trening - ok. 1,2 km bo nie mogłam się doczekać tych opon:)))
Późnym popołudniem rundka na Osobowice i nawrót przez Most Milenijny skąd rozciągał się taki oto widok :)

Potem zahaczając o '"ścianę płaczu" pod Astrą obwodnicą przez Gądowiankę jedną i Kleciniankę drugą, zadymioną i śmierdzącą - krety wyszły robić porządki na działkach i palą co popadnie :)
Na BP przy Grabiszyńskiej zatankowałam powietrze do oponek - uuu jakie twarde :)))
I teraz to można jeździć Na te wszystkie miejskie krawężniki zdecydowanie są za twarde ale na asfalcie to same jadą :)))
Dotarłam na Gaj - chwilkę ta zmarudziłam i delikatnie ostygłam Następnie chłodny powrót do domku To był trening przed niedzielną Fraszką :)
Wpadłam do domu głodna jak wilczyca :) Uff ale już po jedzonku
Czas się szykować na jutrzejszy wyjazd żebym znów czegoś nie zapomniała
I zapomniałabym :) Ocena - opony po suchym mieście na 5+ :)
Pozdrowienia Asica


Dane wyjazdu:
26.50 km 4.00 km teren
01:14 h 21.49 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

... Są chwile, które chciałbym zatrzymać tak
Tych kilka suvenirów z minionych dawno lat
Jak fotografie w wysokiej rozdzielczości<

Piątek, 7 marca 2008 · dodano: 07.03.2008 | Komentarze 16

... Są chwile, które chciałbym zatrzymać tak
Tych kilka suvenirów z minionych dawno lat
Jak fotografie w wysokiej rozdzielczości
Zbliżać, oddalać, szukać w nich doskonałości
Są chwile, które chciałbym wymazać lecz...


Dzień pod znakiem zadumy i wspomnień... Czasem tak trzeba...

Ale od początku:)
Rano o 7:00 do Gwardii na trening:) Podróż powrotna przez Robotniczą, gdzie umówiłam mojego faceta (czyt. Flecika:)) na przegląd - jedziemy w poniedziałek :)
Przy głównej "autostradzie" Legnickiej łąka ehh nie mogłam się nacieszyć Aż koleżanka jadąca tramwajem wysłała mi smsa, żebym zostawiła już w spokoju te kwiatki :)))




W domciu kawka i takie tam małe gadu-gadu :)
Potem na Osobowice posprzątać i podumać...

Następnie do sklepu po nowiuśkie oponki, które w domku po obiadku zamontowałam na Fleciku - Flecik ma teraz nowe gumy więc będzie mógł sobie na nieco więcej pozwolić :)))
Na przodku:

A na tyłku: :)

Udało mi się wyżebrać dooobrą cenę więc jakoś to przeżyję :)
Jeszcze nie wypróbowałam - jak mi się dziś uda to dopiszę i powiem jakie wrażenia:) Pozdrowionka
Asica

Dane wyjazdu:
17.91 km 2.00 km teren
00:54 h 19.90 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

"...Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty, jak pierwsze kochanie,
Nie zaburzony błędów przypomnieniem,

Czwartek, 6 marca 2008 · dodano: 06.03.2008 | Komentarze 20

Tak się wieczorkiem pokręciłam po mieście Z zabójczą średnią 24,65 km/h na Chrobrego popatrzeć na opony :)
Potem odnalazłam Flecikowy serwis na Robotniczej - ale zadupie, nigdy bym tam nie zajrzała, gdybym nie wiedziała :) Potem mały patroling po Fabrycznej:) ND i Kosmos Potem przez parczek z moją niezawodną lampką i kółko po Kozanowie
Gdybym miała wenę lub towarzystwo jakiegoś CIENIASA :) to kręciłoby się lepiej i weselej a tak bez składu, ładu i konkretnego celu wróciłam do domu :)

I słucham sobie tego, co poprawia mi humorek i nastraja mnie baaardzo pozytywnie :)
Jak fajnie by było cofnąć się czasem do kraju lat dziecinnych...

"...Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty, jak pierwsze kochanie,
Nie zaburzony błędów przypomnieniem,
Nie podkopany nadziei złudzeniem,
Ani zmieniony wypadków strumieniem.
Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał,
Te kraje rad bym myślami powitał,
Kraje dzieciństwa, gdzie człowiek po świecie
Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie
Miłe i piękne, jadowite rzucił,
Ku pożytecznym oka nie odwrócił.
Ten kraj szczęśliwy ubogi i ciasny!
Jak świat jest boży, tak on był nasz własny..."



Zagadka dla maturzystów (i nie tylko) - cóż to za utwór ??? :)
Pozdrawiam