Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Wpisy archiwalne w kategorii

Ekipą

Dystans całkowity:7022.31 km (w terenie 1326.50 km; 18.89%)
Czas w ruchu:335:03
Średnia prędkość:19.53 km/h
Maksymalna prędkość:59.45 km/h
Liczba aktywności:108
Średnio na aktywność:65.02 km i 3h 23m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
21.05 km 3.00 km teren
01:38 h 12.89 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Kręcenie po Wrocławiu w towarzystwie

Wtorek, 15 stycznia 2008 · dodano: 15.01.2008 | Komentarze 4

Kręcenie po Wrocławiu w towarzystwie Błażeja :) Zdjęć nie ma, a kilometry dodane! Czyż to nie dziwne Anonimowy tchórzu i Tajniaku? :D
A tak na poważnie to może Błażej jakieś zdjęcia zapoda bo coś tam pstrykał :)
Pozdrowienia Idę spać bo wstałam o 5:51 + 10 minut gratis czyli o 6-tej :)
Kategoria Po Wrocławiu, Ekipą


Dane wyjazdu:
70.22 km 30.00 km teren
04:17 h 16.39 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Z Błażejem na zakończenie

Niedziela, 30 grudnia 2007 · dodano: 30.12.2007 | Komentarze 9

Z Błażejem na zakończenie roku wybraliśmy się na gościnne występy do Trzebnicy :)
Zatoczyliśmy dużą pętlę i było baaardzo fajnie
W lesie gdzieś przed Pierwoszowem zaliczyłam twardą bo zmrożoną glebę w postaci kolein :) Spotkaliśmy tam joggera, który biegł jakiś czas przed nami i nie mogliśmy go dorwać - a jak już go wyprzedziliśmy - chwilę potem była wspomniana gleba - więc znów to on był z przodu :)
Poza tym pogoda dopisała - czasem niewielki wiaterek ale słoneczka dużo i w miarę ciepło ok 3-4 stopnie
W Trzebnicy z górki rozpędziłam się do prędkości światła = 47,30 km/h i pewnie przez to teraz boli głowa bo mnie przewiało:)
Pod koniec w okolicy Krzyżanowic dopadł mnie kryzys (nie mylić z członkami zespołu Brygada Kryzys:)) - kandyzowany ananas trochę pomógł :) No i jeszcze ten nieżywy dzik w rowie, który zaczął nas gonić :D
Zdjęcia będą na pewno u Błażeja czyt. blase :)
Wracając zaliczyłam jeszcze Cmentarz Osobowicki i stamtąd włączyłam pałera i dojechałam z uśmiechem na ustach - bo cytując frazę spod kapsla Tymbarka w Trzebnicy - "UśMIECH TO PODSTAWA"
Dodam wkrótce opis tej naszej pętli - jak mi się bedzie chciało oczywiście :D
Pozdrowienia dla wszystkich
Asica :)

Dane wyjazdu:
60.08 km 40.00 km teren
03:51 h 15.61 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ajuuuutooo!!!
To dopiero była wycieczka

Niedziela, 9 grudnia 2007 · dodano: 09.12.2007 | Komentarze 8

Ajuuuutooo!!!
To dopiero była wycieczka Ledwo wróciłam Zziębnięta, skostniała, przemoczona i bez sił...:D
heheh
Ale warto było Zacznę od początku
Z Łukaszem z Kozanowa udaliśmy się średnim tempem do miejsca zbiórki tj. ul.
Dubois Po drodze spotkaliśmy się z Martą SPD :)
W miejscu zbiórki dołączyli do nas Robert, Paweł, Rafał i hmmm Zabijcie mnie ale nie pamiętam Jego imienia :D Dopiero się poznaliśmy:)
Całą watahą pojechaliśmy przez Wyspę Słodową i Ostrów Tumski w kierunku ZOO
Wałami dotarliśmy do Wyspy Opatowickiej Podziwialiśmy Małpi Gaj tzn jakiś park linowy i pojechaliśmy dalej w stronę Siechnic...
Przez Trestno i Blizanowice i tu pozdrowienia dla Cześka:) Miałam nadzieję, że gdzieś go tam spotkam jak pomyka z Wiolą lub Młynarzem:) Ale o tej porze to Czesiek był już pewnie na drugim końcu Wrocławia:)
Wracając do wycieczki...
Niebieskim szlakiem rowerowym starorzeczem Odry jechaliśmy po sporym błotku i kałużach W jednej nabrałam nawet wody do buta:D
Przy stacji PKP w Kotowicach przeprawiliśmy się na drugą stronę torów i dojechaliśmy do mostu kolejowego... Fantastyczne miejsce Z opowiadań znajomych wiem że niektórzy wariaci latem skaczą z tego mostu na banię... Ciekawe czy Młynarz by skoczył :D (Pozdrowienia dla Niego!!!)
Przez most dojechaliśmy do trasy na Jelcz Laskowice
Mały popasik w sklepie w Jeszkowicach
I dalej nad Bajkał, gdzie trochę się zasiedzieliśmy i zdążyliśmy ostygnąć:)
Wracaliśmy w kierunku Wrocławia wzdłuż Odry W pewnym momencie Robert pojechał dalej wałem a my zjechaliśmy niżej i to był nasz błąd
Bruździliśmy w błocie jak na jakimś czołgowisku czy gdzie:)
Nie obeszło się oczywiście w takim błocie bez gleby Uff Przeżyłam bo błotko było całkiem mięciutkie:D Ten potwór który powstał na przedniej przerzutce był na prawdę wielki Na tylnej też:D Opon nie było widać bo tak obrosły liśćmi błotem i trawą
Dotarliśmy w końcu do śluzy Bartoszowickiej ku naszej uciesze Ale zaczął wtedy padać deszczyk Najpierw skromnie kropiło potem oczywiście się rozpadało - przynajmniej się trochę rower opłukał:)
Zrobiliśmy małe TourdeWały :) Ciągnęłam się na szarym końcu i naprawdę już nie miałam sił Wiatr wiał nie mały i zacinał deszcz ale reszta kompanów nie zgodziła się żebym wracała sama i nie chcieli mnie zostawić
Przy moście Grunwaldzkim trochę było zamieszania i się rozdzieliliśmy Zostałam z Pawłem i pojechaliśmy razem przez Ostrów na ul. Długą na myjnię, gdzie jak nam się wydawało spotkamy się z resztą ekipy Niestety każdy chyba już miał dosyć na dzisiaj i wszyscy pojechali do domów... Z brudnymi rowerami:D
Dojechałam i ja :) Trochę chciałam przycisnąć przy Milenijnym żeby zdążyć na zielone i wtedy zaatakowały mnie skurcze mięśni ud - czworogłowe - a dokładnie mięsień obszerny przyśrodkowy uda – sprawdziłam w encyklopedii:D
To już znaczyło że nie jest dobrze - nigdy nic podobnego mnie nie zaatakowało
A do tego włączyło mi się ssanie (czyt. głód) :)
Podjechałam pod blok i patrze że na liczniku ledwie 58,9 km więc sobie myślę wstyd będzie i dokręciłam rundkę wokół żeby stuknęło 60:D
No i tak oto zakończyłam dziś moje pedałowanie:)
Ale mam coś jeszcze - trzeba wypróbować aparat który rodzice znajda pod choinką:)










Dane wyjazdu:
46.10 km 20.00 km teren
02:45 h 16.76 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ehh ta pogoda:) Żal było

Niedziela, 2 grudnia 2007 · dodano: 02.12.2007 | Komentarze 8

Ehh ta pogoda:) Żal było siedzieć w domu lub jeździć blachosmrodem:)
Spontaniczny wypad niedaleko za miasto wraz z Łukaszem i nowo poznanymi bikerami Pawłem i Rafałem obcykaną już trasą:)
Kozanów-Dubois-Pomorska-W-w Nadodrze-Most Trzebnicki-Kamieńskiego-Krzyżanowice-Psary-Szymanów-Szewce-Wały Odry przy Lesie Rędzińskim-Las Osobowicki-Most Milenijny-Kozanów i mały popasik z Łukaszem:)
Było dużo słoneczka, dużo wiaterku w mordeczkę i dużo błotka:)
A przed samymi Krzyżanowicami jeden mały defekcik - Łukaszowi w tylną oponę wbił się duuuży gwóźdź ale wymiana dętki zajęłą niecałe 5 minutek:)
I tak miło spędziłam czas w niedzielne przed- i po-południe
Aparatu nadal nie mam więc wybaczcie brak fotorelacji
Pozdrowienia dla wszystkich
Asica:)

Dane wyjazdu:
61.00 km 5.00 km teren
05:30 h 11.09 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Flecik :D

Wycieczka Wrocław - Lubiąż

Wtorek, 1 maja 2007 · dodano: 01.05.2007 | Komentarze 7

Wycieczka Wrocław - Lubiąż - Wrocław
Typowo weekendowy wypad z 13-letnią bratanicą - Pauliną (to była jej pierwsza wycieczka powyżej 5km:))
Do Lubiąża dojechałyśmy przez Brzeg Dolny (przeprawiając się promem przez Odrę)
W samym Lubiążu obok klasztoru Cystersów zjadłyśmy w karczmie obiadek, by następnie udać się do Malczyc i stamtąd wrócić pociągiem do Wrocławia
Trasa ciekawa - asfalt i kostka niestety, ale ruch na drogach znikomy Można bezpiecznie przejechać Nawet z dzieckiem, no dobra z nastolatką:)
Było trochę narzekania po drodze, dużo postojów, ale w domu to już wielka satysfakcja
I o to mi wlaśnie chodziło:)
Patrzcie sami jaka zadowolona:)



Dane wyjazdu:
67.00 km 10.00 km teren
04:00 h 16.75 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

[b]KOTLINA KŁODZKA Dzień 4[/b]

Wtorek, 2 maja 2006 · dodano: 02.05.2006 | Komentarze 2

KOTLINA KŁODZKA Dzień 4
Wyruszyliśmy z Michałkowej Dojechaliśmy do Wałbrzycha Gdzie na stacji pożegnałam chłopaków z zamiarem odwiedzenia babci w Świebodzicach...
Przecież to rzut kamieniem...
Niestety wyjeżdżając z Wałbrzycha bez mapy pomyliłam trasy chcąc uniknąć dużego ruchu tranzytowego W efekcie objechałam moje docelowe Świebodzice szeroookim łukiem i dojechałam do Świdnicy, skąd nadrabiając ok. 30 km dotarłam do babci...
Zmęczyła mnie ta samotna wędrówka po asfalcie
Wróciłam już pociągiem:)

Dane wyjazdu:
84.90 km 1.00 km teren
05:00 h 16.98 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

[b]KOTLINA KŁODZKA Dzień 3[/b]

Poniedziałek, 1 maja 2006 · dodano: 01.05.2006 | Komentarze 4

KOTLINA KŁODZKA Dzień 3
Wyjechaliśmy ze schroniska już pełni zapału i chęci do jazdy
Trochę jeszcze padało ale mieliśmy nadzieję, że jednak się wypogodzi
No i rzeczywiście tak też było Przygrzewało słoneczko i zrobiło sie cieplutko jak na majówkę przystało
Dotarliśmy do Kłodzka a potem pojechaliśmy do domku Puzona w Michałkowej, gdzie zajadaliśmy się grzankami z czosnkiem i popijaliśmy piwem
Czosnek towarzyszył nam przez całą wyprawę... Wieczorem było ognisko Takie troche pożegnalne bo na drugi dzień kończyliśmy juz naszą wyprawę

Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
02:30 h 10.00 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

[b]KOTLINA KŁODZKA Dzień 2[/b]

Niedziela, 30 kwietnia 2006 · dodano: 30.04.2006 | Komentarze 1

KOTLINA KŁODZKA Dzień 2
Dziś razem z Rychem, po zimnym i mokrym noclegu gdzieś pod wiatą leśną, po dotarciu do schroniska Miś w Kletnie (około godz. 10 rano), zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy. Padał śnieg z deszczem - a może odwrotnie... :)
Jak milo było siedzieć w cieplutkim schronisku i suszyć mokre rzeczy i popijać piwko i jeść cieplutką zupkę chińską... Czyli totalne lenistwo
Błażej z Puzonem i Sziltonem woleli jednak pić piwko po czeskiej stronie w jakiejś knajpce... Za to ich podziwiam :)

Dane wyjazdu:
28.00 km 1.00 km teren
01:50 h 15.27 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

[b]KOTLINA KŁODZKA Dzień 1[/b]

Sobota, 29 kwietnia 2006 · dodano: 29.04.2006 | Komentarze 1

KOTLINA KŁODZKA Dzień 1
4-DNIOWY WYPAD Z CHŁOPAKAMI - BŁAŻEJEM, PUZONEM, RYCHEM I SZILTONEM :)
BYŁO ZIMNO I MOKRO

Szerszy opis znaleźć można w BIKElogu Błażeja

Dane wyjazdu:
273.85 km 0.00 km teren
12:01 h 22.79 km/h
Max prędkość:50.23 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Absolutny życiowy rekord

Niedziela, 4 lipca 2004 · dodano: 04.07.2004 | Komentarze 19

ŁAGÓW - DZIEŃ PIĄTY
Masakraaaa!
Absolutny życiowy rekord - już go raczej nie pobiję:)
Powrót do domciu Połowę trasy przejechałam sama, a nie miałam nawet pompki nie mówiąc już o łatkach czy jakimkolwiek kluczu do roweru...
To się nazywa mieć fart - tyle czasu i tyle kilometrów i nic w rowerze się nie stało aż ciężko uwierzyć :D
Wyruszyliśmy koło 6:30
Wybraliśmy trochę inną trasę, bo w połowie drogi Tytus odbijał w kierunku Kalisza
Trasa mniej więcej przebiegała tak:
Łagów-Babimost-Obra-Przemęt-Boszkowo-Święciechowa(gdzieś w tym miejscu moje i Tytusa drogi się rozdzieliły)-Góra (okolice)-Wąsosz-Potrkowice-Strupina-Uraz-Szewce-Świniary-Wrocław-Różanka-Kozanów(nie było jeszcze mostu Milenijnego :))
Dotarłam do domu koło 21 - zajechana jak koń po westernie Gdzieś w okolicy Strupiny zabrakło mi picia - sucho i tragicznie - a dzień był upalny... Ale udało się z pomocą miejscowych znaleźć sklep, napoic się i pożywić... Po tym jak rozstaliśmy się z Tytusem miałam straszne fazy... Na przemian się śmiałam i płakałam, śpiewałam kościelne piosenki i przeklinałam Podczas takiej samotnej wycieczki można przemyśleć całe swoje życie wzdłuż i wszerz, od początku do końca i z powrotem To była droga przez mękę...
Chciałam zdążyć na finał EURO 2004 ale jak dotarłam do domu jeszcze w pierwszej połowie to nie myślałam o niczym innym jak tylko o wannie i o łóżku :) W zasadzie wstręt do roweru minął na trzeci dzień i już śmigałam po okolicy:)
Jestem z siebie dumna - taki wynik piechotą nie chodzi Chwalę się nim często - niektórzy nie wierzą a faceci się potem wstydzą jak wyjadą z tekstem, że najwięcej w życiu przejechali 50 km, myśląc pewnie że zaimponują mi tym wynikiem :D
Nie no teraz na serio...
Naprawdę ciężko było ale się udało
Teraz jak to piszę - 19.10.2007 r. myślę, że nie jestem w stanie pobić tego rekordu... Chociaż kto wie, gdyby nadarzyła się taka okazja ...
POZDRAWIAM WSZYSTKICH:)
Dwa zdjęciochy, żeby mi nikt nie powiedział, że mnie tam nie było:)
Przemęcki Klasztor Cystersów