Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

DOMINET - biuro nieruchomości, agencja Żary, mieszkania Żary, domy Żary :: nieruchomości Żary :: Żary



baton rowerowy bikestats.pl
Sklep Rowerowy SZUMGUM - części i akcesoria rowerowe :: Sklepy Rowerowe

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jahoo81.bikestats.pl

Czytuję :)

Młynarz

DJK71

Kosma100

Dane wyjazdu:
84.15 km 15.00 km teren
03:43 h 22.64 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Miała być dwusetka z Młynarzem

Wtorek, 16 września 2008 · dodano: 16.09.2008 | Komentarze 7

Miała być dwusetka z Młynarzem ale wiedziałam, że o 5 rano to się na drugi bok będę przewracać i nie w głowie mi będzie jazda na rowerze w taki ziąb i po ciemku :D Jak jechałam przez miasto o 8 rano to myślałam, że mi mózg soplem stanie i wyjdzie uszami :) Brrr Niby tylko chwilkę (5.4 km) ale zmarzłam że hoho :)
Umówiłam się więc z Łukaszem i Pawłem (niezrzeszonymi na BS:)) na pierwszą "zimową przejażdżkę" bo tak się składa że więcej jeździliśmy razem zimą niż latem :)
O 12:50 ruszyliśmy z Łukaszem z Kozanowa żeby na Śródmieściu zgarnąć po drodze Pawła... I wspólnie trzasnęliśmy sobie pętelkę:)

Wrocław - Krzyżanowice - Psary - Szymanów - Szewce - Paniowice - Kotowice - Raków - Uraz - Brzeg Dolny - most kolejowy - Głoska - Gąsiorów - Księginice - Lenartowice - Prężyce - Gosławice - Brzezinka Średzka - Pisarzowice - Wilkszyn - Wrocław

Czapka i rękawice obowiązkowo dzisiaj... Udało mi się dzięki temu nie zmarznąć za bardzo Poza tym że przez większość trasy wiało w mordę a na powrocie bajdewind i półwiatr lewego halsu to było przyjemnie:) Paweł pociskał jak wariat Lepiej żeby sobie naprawił ten licznik w końcu - bo się nie kontroluje i nie panuje nad sobą a ja z Łukaszem umieramy kilkaset metrów za nim :)
Była przerwa na piciu i na lodzika nawet:) Póki zaopatrzenie w sklepach - lody trzeba wcinać bo w zimie ich nie będzie :D Odprowadziliśmy Pawła do granicy Kozanowa i uderzyliśmy do domciu
W domu rozgrzałam się gorącą zupką kalafiorową i herbatką z prądem zupełnie jak Zajkowski :)

Pzdr,
Asica vel jahoo vel Kiełborka :)

Dane wyjazdu:
30.24 km 5.00 km teren
01:37 h 18.71 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Z Młynarzem po mieście

Poniedziałek, 15 września 2008 · dodano: 16.09.2008 | Komentarze 3

Z Młynarzem po mieście w interesach :) Młynarz zaliczył niewiele spóźnienia bo tylko 1h !!! Ale jestem po to by wybaczać :D
Z Rynku na Trzebnicką do energetyki... Papierologia... Potem okrężną drogą wzdłuż Odry do Mostu Szczytnickiego i przez pl. Grunwaldzki Ponownie wałami wzdłuż Odry do kładki Kładką na Niskie Łąki i do Lasku Rakowieckiego Chwilę później byliśmy na Gazowej w gazowni... Papierologia... Potem pokręciliśmy się po Gaju gdzie wszamaliśmy małe co nieco i zajrzeliśmy do rowerowego na Pięknej Piękne mają tam ceny - kupiłam olej do łańcucha i uchwyty do pompki :) Obejrzałam też fajne buciki :)
Potem wzdłuż Armii Krajowej i Hallera na ul. Inżynierską do spółdzielni mieszkaniowej... Papierologia... A biedny Młynarz się naczekał... :D
W spółdzielni pani wyjrzała przez okno i zapytała wskazując na Flecika czy to mój mercedes z zimowymi oponami tam stoi :D Nieźle co? :D
Po załatwieniu "interesów" zostało jeszcze trochę czasu na beztroskie pedałowanie Był nawet lodzik :) Obwiozłam Młynarczyka po Parku Oporowskim :)
Powrót do centrum był przekozacki :) Korek, wszędzie korek!!! Wszyscy kierowcy wkurzeni... Trąbią na siebie... A my se z Młynarzem pociskamy między nimi doprowadzając ich do jeszcze większej furii :D
Było bardzo miło :)
Dzięki Piotrek! I do następnego :)

Pzdr,
Asica
Kategoria Ekipą, Po Wrocławiu


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Pierwszy raz przy pełnym takielunku
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr
I jest jak przy pierwszym pocalunku,
W ustach sól, gor

Sobota, 13 września 2008 · dodano: 14.09.2008 | Komentarze 6

Pierwszy raz przy pełnym takielunku
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr
I jest jak przy pierwszym pocalunku,
W ustach sól, gorącej wody smak.

O, ho,ho! Przechyły i przechyły !
O, ho, ho! Za falą fala mknie
O, ho,ho! Trzymajcie się dziewczyny,
Ale wiatr, ósemka chyba dmie!

Zwrot przez sztag, O.K. zaraz zrobię,
Słyszę jak kapitan cicho klnie,
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem,
To on mnie - od tyłu - kumple w śmiech.

O, ho,ho! Przechyły i przechyły!...

Hej! Ty tam za burtę wychylony,
Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać,
cicho siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby coś nie spadlo ci na kark.

O, ho,ho! Przechyły i przechyły!...

Krople mgły w tęczowym kropel pyle,
Tańczy jacht po deskach spływa dzień,
Jutro znów wypłynę, bo odkryłem,
Morze, noc, żeglarską starą pieśń.

O, ho,ho! Przechyły i przechyły!...


Wróciłam :) Było przekozacko... :D

DZIEŃ PIERWSZY - Sobota, 6 września 2008

Giżycko - jez. Niegocin - jez. Boczne - Bogaczewo






DZIEŃ DRUGI - Niedziela, 7 września 2008

Zdjęć zabrakło jakoś :)

Bogaczewo - jez. Jagodne - jez. Szymoneckie - kanał Szymoński - jez. Szymon - kanał Mioduński - jez. Kotek Wielki - kanał Lelecki - jez. Tałtowisko - kanał Tałcki - jez. Tałty - Mikołajki - jez. Mikołajskie - binduga z lanym Żubrem :)

DZIEŃ TRZECI - Poniedziałek, 8 września 2008

Zdjęć znów zabrakło jakoś :)

Jez. Mikołajskie - jez. Bełdany - jez. Guzianka - Guzianka - Ruciane-Nida - jez. Nidzkie - na dziko przy samym lesie :)

DZIEŃ CZWARTY - Wtorek, 9 września 2008


Binduga na jez. Nidzkim - Leśniczówka Pranie (tam tworzył K.I. Gałczyński) - Ruciane-Nida - Guzianka - jez. Guzianka - jez. Bełdany - jez. Mikołajskie - znów binduga z lanym Żubrem - ognicho i kiełborka :)

Rano na grzyby i ryby :)






Coś zaczęło wiać nareszcie :)




DZIEŃ PIĄTY - Środa, 10 września 2008

Jez. Mikołajskie - jez. Śniardwy - Popielno (nie chciało nam się przez 1,5 h oglądać koników polskich - niedaleko był sklepik z barem i laną Łomżą :) ) - jez. Śniardwy - wyspa Czarci Ostrów - nocleg na dziko - ognicho i ziemniaczki - bunkrów nie ma ale też jest zajebiście :)

Rano nawiedziły nas koniki polskie ale byłam na tyle zaspana że zdjęcia zupełnie mi nie wyszły :)





Jez. Mikołajskie - jez. Śniardwy - Popielno (nie chciało nam się przez 1,5 h oglądać koników polskich - niedaleko był sklepik z barem i laną Łomżą :) ) - jez. Śniardwy - wyspa Czarci Ostrów - nocleg na dziko - ognicho i ziemniaczki - bunkrów nie ma ale też jest zajebiście :)

DZIEŃ SZÓSTY - Czwartek, 11 września 2008

Czarci Ostrów - jez. Śniardwy - jez. Mikołajskie - Mikołajki - jez. Tałty - jez. Ryńskie - Ryn - jez. Ryńskie na dziko :)




Wieje, wieje, wreszcie wieje!!! Zimnoooo brrr :)

DZIEŃ SIÓDMY - Piątek, 12 września 3008


Jez. Ryńskie - Jez. Tałty - kanał Tałcki - jez. Tałtowisko - kanał Lelecki - jez. Kotek Wielki - kanał Mioduński - jez. Szymon - kanał Szymoński - jez. Szymoneckie - jez. Jagodne - jez. Boczne - jez. Niegocin - Wilkasy (ośrodek AZS)

AHOOOJ - WRESZCIE TRÓJKA i CZWÓRKA ZAWIAŁA :D






Zrobiło się strasznie zimno... A nad ranem w Wilkasach wiała podobno szóstka brrr... :)

DZIEŃ ÓSMY - Sobota, 13 września 2008

Z samego rana Niegocinem z Wilkasów do Giżycka
Klar na łajbie wino na rozchodne i do pociągu... :)

A teraz czas wrócić na 2 kółka :) Pzdr
Asica :P

Dane wyjazdu:
12.38 km 4.00 km teren
00:35 h 21.22 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Po mieście

Poniedziałek, 1 września 2008 · dodano: 01.09.2008 | Komentarze 7

Po mieście

Pzdr,
Asica :P

Dane wyjazdu:
66.13 km 55.00 km teren
03:53 h 17.03 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)

Niedziela, 31 sierpnia 2008 · dodano: 05.09.2008 | Komentarze 7

V Mistrzostwa Polski Policji w Kolarstwie Górskim czyli jak pokonać własne słabości :)

Ta najważniejsza dla mnie impreza roku odbyła się w Krakowie w ramach kolejnej edycji Powerade MTB Marathon
Nie ukrywam że przez większość sezonu starałam się jakoś do niej przygotować (z mniejszym lub większym zaangażowaniem :P) i myślę że wyszło mi to całkiem nieźle :)
Wynik moich przygotowań jest taki, że poprawiłam swój czas o ponad godzinę :D
Tę samą trasę co dziś w zeszłym roku pokonałam w czasie 05:06:10 Tegoroczny czas brutto to 04:04:38.802 Chyba nic więcej nie muszę dodawać :D
No ale zacznę od początku...

Do Krakowa pojechałam z mamą - wszystko prawie na wariackich papierach Nie miałam innego środka transportu więc zdecydowałam się na jazdę autem Dojechałyśmy wszystkie trzy całe i zdrowe :)

Pobudka o 3:51 Po jednej drzemce trzeba było jednak wstać bo niby biuro zawodów czynne jest tylko do 9 (a start dopiero o 11:30!!!) - jak się jednak okazało na miejscu tak na prawdę dopiero po 9-tej zaczęła się robić kolejka :)

Rano na śniadanie wciągnęłam przygotowany dzień wcześniej makaron razowy z białym serem, śmietaną, cukrem i przepysznym cynamonem :)
Szybka kawa i trzeba było ruszać :) Szybkie rozkładanie Flecika i pakowanko - jaka ta Renata jest pojemna :)

Na autostradzie spokojnie - choć miejscami mgła wisiała jak mleko Poza tym na płatnej co chwilę utrudnienia w ruchu - niby remont - ale nie widziałam żadnego robotnika ani maszyny drogowej... No tak pewnie dlatego że była niedziela :)

Na krakowskich Błoniach meldujemy się dość wcześnie bo jeszcze przed 7:30 Jest więc kupa czasu na drzemkę :) Po godzinnym komarowaniu na rozłożonym siedzeniu rejestruję się, dwa razy ze stresu chyba odwiedzam toaletę, na spokojnie przebieram się, składam rower, wciągam owsiankę :)

Niezmiernie ucieszył mnie mój numer startowy :) Pomyślałam że to na szczęście :)



Do startu coraz bliżej i nie mogę się doczekać bo wolałabym już wystartować Ileż można czekać W sektorze startowym zajmuję nienajgorszą pozycję Gdzieś po środku Obok mnie liderka - czterokrotna mistrzyni (w tej chwili to już pięciokrotna:)) - Ewa Karpienia ze Szczecina - ściga się nie od dziś :) W moim prawym uchu słuchawka z KSU gotowa do użycia :) Jeszcze tylko banan i za chwilę możemy ruszać :)




Pierwszy kilometr po dziurawych Błoniach - szczerze nienawidzę tego odcinka - choć ku mojemu zaskoczeniu nieźle zniosłam tą telepawkę :) Wypadliśmy na jakieś asfalciki Staram się trzymać blisko Ewki Przez pierwsze 5 km nawet mi się to udaje - do momentu pierwszego dłuższego podjazdu Mam ją jednak caly czas w zasięgu wzroku Niestety za chwilę w lesie mocne przewężenie - wszyscy stoją nie wiedzieć czemu i czmychnęła mi Nie widziałam jej już aż do momentu dekoracji :)

Trasa jest świetna!!! Początkowo nie taka ciężka Jednak z biegiem czasu i km-ów na liczniku staje się coraz bardziej wymagająca...
Są zapiaszczone ścieżki polne, dużo kurzawy, kamieniste podjazdy i sypkie zjazdy... Mimo tego, że człowiek się wkurza bo czasem trzeba podejść - i tak mu się podoba... To jest to - myślę sobie - prawdziwe kolarstwo górskie - na to się piszę :D Na spokojnie poza maratonem trasa byłaby wyśmienita Ale jak jedzie się w takim tłoku czasem człowiek nie daje już rady...
Myśląc o tym pokonuję dwa pierwsze z najtrudniejszych i niebezpiecznych sypkich i korzenistych zjazdów Bez wydarzeń Jestem z siebie dumna, że nie zeszlam z roweru i nie wydygałam jak w zeszłym roku :) (wtedy było dosyć mokro) Widać dwa czy trzy udane zjazdy rozkojarzają mnie na tyle, że na kolejnym już lecę Klasyczne OTB :D Koleiny bywają złośliwe :) Zaryłam dyńką i plecami o glebę, ręką o kierownicę a resztą ciała nie wiem w co, bo oczywiście za szybko się to działo :) Upadłam na ściółkę obok ścieżki i dzięki temu nie rozjechali mnie bikerzy jadący za mną Cale szczęście wstałam i okazało się że wszystkie członki mam na miejscu :) Flecik też nie zgłaszał urazów Jedziemy dalej :D

Na 1. bufecie 2 połówki banana
Na 2. bufecie kubek Powerade
Na 3. bufecie jeszcze jeden :)
Nie było czasu na więcej Banana jeszcze chowałam w kieszonce więc nie było źle Musiałam ze 3 razy zsiąść z Flecika i stanąć Nie dało rady nawet iść Puls mi skakał do 193 i musiałam wtedy złapać oddech Bateryjka w mp3 szybko się skończyła i KSU już nie pomagało Trzeba było radzić sobie w pojedynkę :)

Po chwili przerwy samopoczucie było o wiele lepsze i można było dalej pedalić pod górkę:) Gdy zobaczyłam znak "10 km do mety" myślałam że ucałuję gościa który przy nim siedział... Byłam pewna że już będzie z górki... Niestety :/ Ileż ja jeszcze musiałam brzydkich słów wypowiedzieć zanim zrobiło się całkiem płasko... :) Miałam już dość Pary powoli zaczęło brakować i obolała ręka dawała znać o sobie Duchota i gorąc... Dobrze że głowa mnie już przestała ćmić Po uderzeniu o glebę ból minął jak ręką odjął :D Mimo to wszystko jeszcze kilka osób za sobą zostawiłam... Przy końcówce jeszcze jeden udany zjazd - siodełko miałam już wciśnięte w brzuch :) Przekozacko było :P

Końcówka na Błoniach znowu po trawie...Chyba z 1,5 km!!! Za jakie grzechy??? - pytam :) Jednego gościa jeszcze dorwałam... Drugi na końcu przycisnął i już do niego nie doszłam:) Tyle ze startu... Wielkie brawa dla orgów za taką trasę :)

Minifotki są tutaj:)

Moje plecy... :)



Dekoracja...


Było niemałe zamieszanie - stałam nawet na drugim stopniu podium :) Po dekoracji okazało się że tę drugą dziewczynę omyłkowo sklasyfikowali jako faceta i nie było jej na naszej liście Ale wszystko szczęśliwie się skończyło :) Oddałam puchar, dyplom poprawiony i wszyscy szczęśliwi i uśmiechnięci... "Ja tu widzę niezły burdel siostry!!!" :)

V max - 49,81 km/h - nawet nie było się gdzie rozpędzić :)
Pulsometr
Time 3:58:13
Avg 175
Max 193
Kcal 2918
HZ 0%
FZ 1%
PZ 98% !!!!!!!!! Z tego miejsca szczególne pozdrowienia dla Damiana :)

Pzdr,
Ascia vel żelazna kiełborka :P

Dane wyjazdu:
126.61 km 25.00 km teren
05:53 h 21.52 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Ślęża 2008 vol. 3 :D

Czwartek, 28 sierpnia 2008 · dodano: 29.08.2008 | Komentarze 10

Ślęża 2008 vol. 3 :D
Tym razem samotnie - w ramach treningu przed niedzielnymi mistrzostwami :)
Wyjechałam o 12:10 Wiaterek fantastycznie wiał w pyszczek :) Ale nic to - trasa była na tyle kręta że wiaterek raz przeszkadzał a raz pomagał :D
W Będkowicach mały popasik na lodzika, fantę i snickersa :)
Żeby się bardziej zmęczyć podjeżdżałam przez Przełęcz Tąpadła - siodełko dawało o sobie znać - ale jestem pewna że się przyzwyczaję :D
Tym razem po konsultacji z mapą wybrałam do podjazdu szlak niebieski - który jednak okazał się nie być trafnym wyborem i nagle pionowo skręcał do góry :) Pojechałam dalej szlakiem zielonym - dookoła Ślęży Jadę jadę - droga szeroka - troche kamieni leży, ślady samochodowych opon Myślę sobie - może tym razem się uda... :) Podjazd robił się coraz bardziej stromy i kamienisty i w myślach dudniło mi tylko "Nie zatrzymuj się!!!" :) No i było fajnie... Puls 196 - czyli zawał :) Ale czułam się całkiem dobrze - Ścieżka zmieniła się nagle w błotnistą apokalipsę z kałużami do połowy koła i koleinami od aut - "To musi być ta ścieżka" - myślę sobie...
Jaaasne Nagle przede mną wyrosły głazy i drzewa i ścieżka jak była tak nagle się skończyła :) Pod górę widzę jako takie podejście po kamieniach i w trawie - drzewa wycięte No to biorę Flecika i idę - bo nie będę się znowu wracać - nie mam na to czasu:) Po ok. 15 minutach marszu i postojów wycinka drzew się skończyła I zaczął się regularny las, kamienie, igły, trawa i liście :) Moje ulubione KRZACZORY - w wydaniu górskim i kamienistym :)
Przedzieram się przedzieram Myślę - Byle dotrzeć do szlaku - a w bidonie juz prawie pusto Czas - 15:50 Niedobrze bo na 20 do pracy... A trzeba jeszcze te 60 km wrócić... :) Szlak się odnalazł ale co z tego skoro nim nie podjadę (szlak czerwony od strony Wieżycy) Idę idę idę Mija mnie jakiś szybki piechur ... To cisne za nim ale te kamienie i Flecik skutecznie mnie spowalniają Na Ślęży melduję się o 16:03 Chwila na otarcie potu, schrupanie sezamków i dopicie resztek z bidonu... Na Ślęży prawie pusto Razem ze mną 6 osób :)



I heja w dół żółtym szlakiem Kurcze jakie te kamienie są zdradliwe - ze dwa razy niewiele brakowało do gleby :)
Z Tąpadeł w kierunku Sadów - żeby nie wracać tą samą drogą bo ostatnio tego nie lubię... Objeżdżam masyw Ślęży prawie dookoła i wracam inną drogą :)
Oczywiście droga z mapy skończyła mi się w środku pola - i musiałam się wracać kawałek - ale to dodatkowe km w terenie :D
W Mietkowie kolejny popasik na sprite'a, banana i kiść winogron :) Było już po 17 więc musiałam jeść dość łapczywie Całe szczęście w tę stronę wiaterek raczej pomagał:) Dziurawy asfalt niestety już nie :)
Wpadłam do domu o 19:15 - szybki prysznic, jakieś niewielkie szamanko i do pracy Winda mi uciekła i zbiegłam schodami - taki przynajmniej miałam zamiar - ale nogi jak z ołowiu... :) Jakoś się udało przeżyć tę nockę :D

Trasa:
Wro Kozanów - Kuźniki - Nowy Dwór - Muchobór Wielki - Avicenny - Mokronos Dolny - Jaszkotle - Pietrzykowice - Biskupice Podgórne - Małuszów - Krzyżowice - Bąki - Owsianka - Żurawice - Solna - Ręków - Nasławice - Świątniki - Księginice Mł. - Będkowice - Sulistrowiczki - Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Przełęcz Tąpadła - Sady - Chwałków - Strzelce - zagubienie w czasie i przestrzeni :) - Tworzyjanów - Maniów - Mietków - Milin - Piława - Kilianów - Katy Wrocławskie - Sośnica - Sadkówek - Sadków - Pietrzykowice - Smolec - Wro Muchobór Wielki - Nowy Dwór - Kuźniki - Kozanów - Home sweet home - łazienka - prysznic - kuchnia - praca :D

Time 6:13:13
Avg 160
Max 196
Kcal 3974
HZ 3%
FZ 22%
PZ 74%
Max speed 56,12 - z Przełęczy Tąpadła do Sadów - wiało w twarz Moje nowe okulary dały radę - yeah Lubię czuć wiatr we włosach a nie w oczach :)
Pzdr
Asica :P

Dane wyjazdu:
9.79 km 2.00 km teren
00:29 h 20.26 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Kocham mojego BIKE'a :D

Środa, 27 sierpnia 2008 · dodano: 28.08.2008 | Komentarze 8

Z Flecikiem do serwisu...
Dziś był fantastyczny dzień :D
Pan doktor w Harfie na Robotniczej zlikwidował luz w tylnym kole - zajęło mu to jakieś 5 minut!!! <lol> W innym sklepie facet niechętnie na to koło spojrzał i stwierdził że to luz przy kasecie że to roboty na cały dzień i żebym przyszła kiedy indziej bo dziś nie ma czasu... Bez komentarza...
Za to u niego zakupiłam fantastyczną pompkę dla Flecika - bo ostatnio łapię więcej kapci niż powinnam - a stara plastikowa pompka była do bani i zanim się napompowało jedno koło człowiek byl zajechany jak po setce :D
U tego samego gościa zakupiłam też lampkę na tył - SMART 5-diodową Świeci że hoho :) To było konieczne - stwierdziłam że warto te 30 zł wydać na swoje bezpieczeństwo :) Lampka z Komisarzem Lwem - którą ledwie widać z odległości kilku metrów jest dobra na szwędanie się oświetlonymi ulicami po mieście :)
Ale to oczywiście nie wszystko! :)
W Harfie pan doktor musiał wymienić też linkę i pancerz przerzutki bo po kilku błotno-burzowych eskapadach żeby przerzucić łańcuch musiałam pociągać za linkę na ramie :P
Teraz Flecik jedzie jak marzenie Wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku To jak muzyka dla mojego ucha... :)
W Harfie dokupiłam torebkę podsiodłową BBB Nie za duża jest ale jak się popieści to się wszystko zmieści :D
Najlepszy kąsek jednak zostawiłam Wam na koniec - otóż kupiłam też przefantastyczne i przecudowne okulary!!!
Takie właśnie:) Są przecudowne i prześliczne A najlepszy z tego wszystkiego był RABAT!!! :)
Tak - to był cudowny dzień! :) Kocham mojego BIKE'a :D
Pzdr
Asica :P

Dane wyjazdu:
64.06 km 5.00 km teren
02:33 h 25.12 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Popołudniowo-wieczorny trening po Wzgórzach

Wtorek, 26 sierpnia 2008 · dodano: 26.08.2008 | Komentarze 6

Popołudniowo-wieczorny trening po Wzgórzach Trzebnickich
Bezwietrznie ale wieczorem zaczęło robić się chłodno... Gdyby nie rozgrzewające podjazdy byłoby ciężko :)

Wro Kozanów - Most Milenijny - Bałtycka - Kamieńskiego - Krzyżanowice - Raków - Pasikurowice - Siedlec - Godzieszowa - Skarszyn - Boleścin - Piersno - Skotniki - Tarnowiec - ZAWONIA - po lodziku i kilka łyczków napojów - nawrót - powrót tą samą trasą - już w ciemnościach

Było fajowo - czasami zimno ale fajowo Akurat tak przed snem...
Jutro Flecik będzie poddany rożnym zabiegom - niekosmetycznym - żeby nic nie zawiodło mnie w Krakowie w niedzielę :)
Pozdrowionka
Asica :P
P.S. Moje cztery litery powoli integrują się z nowym siodełkiem :) Czuje że będzie dobrze :D

Dane wyjazdu:
40.30 km 25.00 km teren
02:34 h 15.70 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Służbowo terenowo vol. 2 :)

Piątek, 22 sierpnia 2008 · dodano: 22.08.2008 | Komentarze 8

Służbowo terenowo vol. 2 :)

Kolejny fantastyczny dzień w pracy Czuję się spełniona :)
Siodło twarde ale myślę że z czasem się przyzwyczaję W końcu co to ma znaczyć żeby własnej d.... nie móc rozkazać :D

Pzdr,
Asica :P
Kategoria Ekipą, Po Wrocławiu


Dane wyjazdu:
9.55 km 2.00 km teren
00:29 h 19.76 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:

Dzień serwisowy :)

Czwartek, 21 sierpnia 2008 · dodano: 21.08.2008 | Komentarze 1

Dzień serwisowy :)
Do Harfy na Robotniczą wymienić klocki hamulcowe z tyłu - teraz tną jak żyleta :)
Przy okazji obejrzałam kilka innych potrzebnych rzeczy... i znów wydałam kasę :(
i zakupiłam nowe siodełko bo to stare lekko się zdezelowało...
Nowe jest twarde jak głaz Jak ja na tym będę jeździć :)
Masakra
Pzdr:P
Lecę do pracy