Info
Ten blog rowerowy prowadzi jahoo81 z miasteczka Żary. Mam przejechane 20101.00 kilometrów w tym 3664.32 w terenie. Jeźdźę z prędkością średnią 19.52 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Sierpień1 - 3
- 2013, Wrzesień1 - 12
- 2013, Sierpień1 - 6
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Wrzesień1 - 6
- 2012, Sierpień2 - 3
- 2012, Lipiec4 - 34
- 2011, Wrzesień2 - 6
- 2011, Sierpień1 - 3
- 2011, Lipiec2 - 15
- 2011, Czerwiec1 - 1
- 2011, Kwiecień4 - 5
- 2010, Sierpień1 - 15
- 2010, Lipiec1 - 19
- 2010, Kwiecień2 - 9
- 2010, Marzec3 - 3
- 2010, Luty1 - 4
- 2010, Styczeń12 - 28
- 2009, Grudzień15 - 51
- 2009, Listopad14 - 9
- 2009, Październik17 - 0
- 2009, Wrzesień19 - 26
- 2009, Sierpień23 - 86
- 2009, Lipiec22 - 13
- 2009, Czerwiec17 - 56
- 2009, Maj21 - 37
- 2009, Kwiecień25 - 72
- 2009, Marzec20 - 72
- 2009, Luty2 - 4
- 2009, Styczeń8 - 66
- 2008, Grudzień19 - 182
- 2008, Listopad30 - 263
- 2008, Październik6 - 61
- 2008, Wrzesień14 - 83
- 2008, Sierpień17 - 136
- 2008, Lipiec14 - 108
- 2008, Czerwiec16 - 76
- 2008, Maj16 - 71
- 2008, Kwiecień15 - 178
- 2008, Marzec13 - 215
- 2008, Luty13 - 154
- 2008, Styczeń15 - 71
- 2007, Grudzień8 - 55
- 2007, Listopad3 - 16
- 2007, Październik9 - 139
- 2007, Wrzesień15 - 93
- 2007, Sierpień8 - 35
- 2007, Lipiec4 - 29
- 2007, Czerwiec3 - 16
- 2007, Maj4 - 18
- 2007, Kwiecień2 - 7
- 2006, Maj2 - 6
- 2006, Kwiecień2 - 2
- 2004, Lipiec6 - 35
- 2004, Czerwiec2 - 16
- 2004, Maj2 - 20
- 2004, Kwiecień1 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
Wokół Wrocławia
Dystans całkowity: | 5741.19 km (w terenie 1220.00 km; 21.25%) |
Czas w ruchu: | 266:37 |
Średnia prędkość: | 20.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.46 km/h |
Liczba aktywności: | 82 |
Średnio na aktywność: | 70.01 km i 3h 22m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
84.15 km
15.00 km teren
03:43 h
22.64 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Miała być dwusetka z Młynarzem
Wtorek, 16 września 2008 · dodano: 16.09.2008 | Komentarze 7
Miała być dwusetka z Młynarzem ale wiedziałam, że o 5 rano to się na drugi bok będę przewracać i nie w głowie mi będzie jazda na rowerze w taki ziąb i po ciemku :D Jak jechałam przez miasto o 8 rano to myślałam, że mi mózg soplem stanie i wyjdzie uszami :) Brrr Niby tylko chwilkę (5.4 km) ale zmarzłam że hoho :)Umówiłam się więc z Łukaszem i Pawłem (niezrzeszonymi na BS:)) na pierwszą "zimową przejażdżkę" bo tak się składa że więcej jeździliśmy razem zimą niż latem :)
O 12:50 ruszyliśmy z Łukaszem z Kozanowa żeby na Śródmieściu zgarnąć po drodze Pawła... I wspólnie trzasnęliśmy sobie pętelkę:)
Wrocław - Krzyżanowice - Psary - Szymanów - Szewce - Paniowice - Kotowice - Raków - Uraz - Brzeg Dolny - most kolejowy - Głoska - Gąsiorów - Księginice - Lenartowice - Prężyce - Gosławice - Brzezinka Średzka - Pisarzowice - Wilkszyn - Wrocław
Czapka i rękawice obowiązkowo dzisiaj... Udało mi się dzięki temu nie zmarznąć za bardzo Poza tym że przez większość trasy wiało w mordę a na powrocie bajdewind i półwiatr lewego halsu to było przyjemnie:) Paweł pociskał jak wariat Lepiej żeby sobie naprawił ten licznik w końcu - bo się nie kontroluje i nie panuje nad sobą a ja z Łukaszem umieramy kilkaset metrów za nim :)
Była przerwa na piciu i na lodzika nawet:) Póki zaopatrzenie w sklepach - lody trzeba wcinać bo w zimie ich nie będzie :D Odprowadziliśmy Pawła do granicy Kozanowa i uderzyliśmy do domciu
W domu rozgrzałam się gorącą zupką kalafiorową i herbatką z prądem zupełnie jak Zajkowski :)
Pzdr,
Asica vel jahoo vel Kiełborka :)
Kategoria Ekipą, Wokół Wrocławia
Dane wyjazdu:
126.61 km
25.00 km teren
05:53 h
21.52 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Ślęża 2008 vol. 3 :D
Czwartek, 28 sierpnia 2008 · dodano: 29.08.2008 | Komentarze 10
Ślęża 2008 vol. 3 :DTym razem samotnie - w ramach treningu przed niedzielnymi mistrzostwami :)
Wyjechałam o 12:10 Wiaterek fantastycznie wiał w pyszczek :) Ale nic to - trasa była na tyle kręta że wiaterek raz przeszkadzał a raz pomagał :D
W Będkowicach mały popasik na lodzika, fantę i snickersa :)
Żeby się bardziej zmęczyć podjeżdżałam przez Przełęcz Tąpadła - siodełko dawało o sobie znać - ale jestem pewna że się przyzwyczaję :D
Tym razem po konsultacji z mapą wybrałam do podjazdu szlak niebieski - który jednak okazał się nie być trafnym wyborem i nagle pionowo skręcał do góry :) Pojechałam dalej szlakiem zielonym - dookoła Ślęży Jadę jadę - droga szeroka - troche kamieni leży, ślady samochodowych opon Myślę sobie - może tym razem się uda... :) Podjazd robił się coraz bardziej stromy i kamienisty i w myślach dudniło mi tylko "Nie zatrzymuj się!!!" :) No i było fajnie... Puls 196 - czyli zawał :) Ale czułam się całkiem dobrze - Ścieżka zmieniła się nagle w błotnistą apokalipsę z kałużami do połowy koła i koleinami od aut - "To musi być ta ścieżka" - myślę sobie...
Jaaasne Nagle przede mną wyrosły głazy i drzewa i ścieżka jak była tak nagle się skończyła :) Pod górę widzę jako takie podejście po kamieniach i w trawie - drzewa wycięte No to biorę Flecika i idę - bo nie będę się znowu wracać - nie mam na to czasu:) Po ok. 15 minutach marszu i postojów wycinka drzew się skończyła I zaczął się regularny las, kamienie, igły, trawa i liście :) Moje ulubione KRZACZORY - w wydaniu górskim i kamienistym :)
Przedzieram się przedzieram Myślę - Byle dotrzeć do szlaku - a w bidonie juz prawie pusto Czas - 15:50 Niedobrze bo na 20 do pracy... A trzeba jeszcze te 60 km wrócić... :) Szlak się odnalazł ale co z tego skoro nim nie podjadę (szlak czerwony od strony Wieżycy) Idę idę idę Mija mnie jakiś szybki piechur ... To cisne za nim ale te kamienie i Flecik skutecznie mnie spowalniają Na Ślęży melduję się o 16:03 Chwila na otarcie potu, schrupanie sezamków i dopicie resztek z bidonu... Na Ślęży prawie pusto Razem ze mną 6 osób :)
I heja w dół żółtym szlakiem Kurcze jakie te kamienie są zdradliwe - ze dwa razy niewiele brakowało do gleby :)
Z Tąpadeł w kierunku Sadów - żeby nie wracać tą samą drogą bo ostatnio tego nie lubię... Objeżdżam masyw Ślęży prawie dookoła i wracam inną drogą :)
Oczywiście droga z mapy skończyła mi się w środku pola - i musiałam się wracać kawałek - ale to dodatkowe km w terenie :D
W Mietkowie kolejny popasik na sprite'a, banana i kiść winogron :) Było już po 17 więc musiałam jeść dość łapczywie Całe szczęście w tę stronę wiaterek raczej pomagał:) Dziurawy asfalt niestety już nie :)
Wpadłam do domu o 19:15 - szybki prysznic, jakieś niewielkie szamanko i do pracy Winda mi uciekła i zbiegłam schodami - taki przynajmniej miałam zamiar - ale nogi jak z ołowiu... :) Jakoś się udało przeżyć tę nockę :D
Trasa:
Wro Kozanów - Kuźniki - Nowy Dwór - Muchobór Wielki - Avicenny - Mokronos Dolny - Jaszkotle - Pietrzykowice - Biskupice Podgórne - Małuszów - Krzyżowice - Bąki - Owsianka - Żurawice - Solna - Ręków - Nasławice - Świątniki - Księginice Mł. - Będkowice - Sulistrowiczki - Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Przełęcz Tąpadła - Sady - Chwałków - Strzelce - zagubienie w czasie i przestrzeni :) - Tworzyjanów - Maniów - Mietków - Milin - Piława - Kilianów - Katy Wrocławskie - Sośnica - Sadkówek - Sadków - Pietrzykowice - Smolec - Wro Muchobór Wielki - Nowy Dwór - Kuźniki - Kozanów - Home sweet home - łazienka - prysznic - kuchnia - praca :D
Time 6:13:13
Avg 160
Max 196
Kcal 3974
HZ 3%
FZ 22%
PZ 74%
Max speed 56,12 - z Przełęczy Tąpadła do Sadów - wiało w twarz Moje nowe okulary dały radę - yeah Lubię czuć wiatr we włosach a nie w oczach :)
Pzdr
Asica :P
Kategoria Wokół Wrocławia, Samotnie, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
64.06 km
5.00 km teren
02:33 h
25.12 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Popołudniowo-wieczorny trening po Wzgórzach
Wtorek, 26 sierpnia 2008 · dodano: 26.08.2008 | Komentarze 6
Popołudniowo-wieczorny trening po Wzgórzach TrzebnickichBezwietrznie ale wieczorem zaczęło robić się chłodno... Gdyby nie rozgrzewające podjazdy byłoby ciężko :)
Wro Kozanów - Most Milenijny - Bałtycka - Kamieńskiego - Krzyżanowice - Raków - Pasikurowice - Siedlec - Godzieszowa - Skarszyn - Boleścin - Piersno - Skotniki - Tarnowiec - ZAWONIA - po lodziku i kilka łyczków napojów - nawrót - powrót tą samą trasą - już w ciemnościach
Było fajowo - czasami zimno ale fajowo Akurat tak przed snem...
Jutro Flecik będzie poddany rożnym zabiegom - niekosmetycznym - żeby nic nie zawiodło mnie w Krakowie w niedzielę :)
Pozdrowionka
Asica :P
P.S. Moje cztery litery powoli integrują się z nowym siodełkiem :) Czuje że będzie dobrze :D
Kategoria Ekipą, Wokół Wrocławia
Dane wyjazdu:
37.65 km
8.00 km teren
01:37 h
23.29 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Krótki wypad
Środa, 13 sierpnia 2008 · dodano: 13.08.2008 | Komentarze 2
Krótki wypad za miasto czyli popołudniowo-wieczorna wizyta w Wojnowicach :)Trasa:
Kozanów - Maślice - Wilkszyn - Brzezina - las - Wojnowice - las - Brzezina - Pisarzowice - Wilkszyn - Maślice - Kozanów
Komary mnie pod blokiem pogryzły... :) Albo raczej possały :D
Pzdr
Asica :P
Kategoria Ekipą, Wokół Wrocławia
Dane wyjazdu:
131.63 km
35.00 km teren
05:32 h
23.79 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Codziennie robię się coraz gorszy Nienawiść rośnie we mnie i gniew Wszystko co widzę chciałbym rozpieprzyć Na wszystko pluję
Niedziela, 10 sierpnia 2008 · dodano: 11.08.2008 | Komentarze 10
Kolejna seteczka :) Udało się Nie ma to jak spontan z mapą w kieszeni :)Codziennie robię się coraz gorszy
Nienawiść rośnie we mnie i gniew
Wszystko co widzę chciałbym rozpieprzyć
Na wszystko pluję i wyć się chce
Ziemia jest szara a niebo czarne
I wredne twarze i nędzny świat
Sznur jest za krotki by się powiesić
Forsę przepiłem i jestem sam
Hej, hej, hej, hej
Wypiję jeszcze
Hej, hej, hej, hej
Jedno piwo
Hej, hej, hej, hej
Może jutro
Hej, hej, hej, hej
Los wykiwam
Roboty nie mam już od roku
Paszport ukradli odcięli prąd
Najlepszy kumpel drzwi nie otwiera
Sen o przyjaźni pochłonął mrok
Usta wydają pijacki bełkot
Głowę rozsadza straszliwy ból
Nogi są słabe trzęsą się ręce
Na moim ciele miesięczny brud
Kategoria Samotnie, Wokół Wrocławia, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
155.12 km
30.00 km teren
06:16 h
24.75 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Żyję łatwo, lekko i przyjemnie...
Piątek, 8 sierpnia 2008 · dodano: 09.08.2008 | Komentarze 15
... bez opisu ...EDIT
Żyję łatwo, lekko i przyjemnie
Choć niektórzy mówią wokół,
że zostanie wielkie gówno ze mnie
a ja na to śmieję się ha , ha
Biorę z życia to co jest najlepsze
Piję wino i laski pieprzę
Głębsze myśli trzymam na uwięzi
Tak życie chciałbym spędzić
Sram na pracę, marną płacę
Mam je gdzieś !
Między jednym, drugim winem
lubię zjeść i nie martwi mnie
kto mi da, bo dla siebie
najważniejszy jestem ja !
Biorę z życia to co jest najlepsze
Piję wino i laski pieprzę
Głębsze myśli trzymam na uwięzi
Tak życie chciałbym spędzić !
Żyję łatwo, lekko i przyjemnie
Choć niektórzy mówią wokół,
że zostanie wielkie gówno ze mnie
a ja na to śmieję się ha, ha
Biorę z życia to co jest najlepsze
Piję wino i laski pieprzę
Głębsze myśli trzymam na uwięzi
Tak życie chciałbym spędzić !
Pulsometr
Time 6:27:29
Average 147
Max 182
Kcal 3821
Kategoria Samotnie, Wokół Wrocławia, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
100.97 km
20.00 km teren
04:17 h
23.57 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Skromna stówka pękła:)
Środa, 6 sierpnia 2008 · dodano: 06.08.2008 | Komentarze 23
Skromna stówka pękła:)Wypadzik nieśmiały i spontaniczny z kolejną krzakoterapią w tle :)
ale o tym może potem...
:)
EDIT:)
Tak mi się coś w głowie porobiło, że nieśmiało o niej pomyślałam - Jeszcze wczoraj wieczorem :) Może by zaatakować z rana? Dopiero na 16-tą do pracy... Ale gdzie by tu pojechać ? Kurcze brak pomysłów... Wojnowice - za blisko, Wzgórza Trzebnickie - za długo przez miasto... Hmmm Gdzie to ja jeszcze nie byłam rowerem? :) Wiem w Środzie Śląskiej !!! Dojadę a potem się zobaczy :)
No to z rana na chwilę po mieście - spotkałam po drodze Galena i Agę :)
Potem szybkie śniadanko i krótkie grzebanko w necie:)
O 10-tej byłam już na trasie i cisnęłam w kierunku Wilkszyna :)
Stałą trasą przez Wilkszyn i Brzezinę laskiem do Wojnowic
Potem do Mrozowa i Miękini
Mapa pokazała kilka szlaków pieszych i rowerowych Z doświadczenia juz wiem że ten czerwony rowerowy ma się nijak do tego co mówi mapa więc z niego zrezygnowałam
Z Miękini na Kadłub i przez pola do Świętych Kolejny rzut oka na mapę Jest szlak pieszy zielony Nie chciałam jechać główną drogą na Zieloną Górę wiec wybrałam szlak
Na początku ku mojemu zaskoczeniu jechało się całkiem miło :) Na początku niestety... Wraz z odległością od drogi przybierało na szlaku roślinności :) Roślinność owa była coraz bujniejsza... Na początku były trawy i pokrzywska, potem chwastowate krzaczki, potem jakieś inne kłujące chabazie, wreszcie regularne krzaki - jeżyny, dzikie róże, tarnina... Oczywiście wszystko suche i wgryzające sie w nogi i ręce Na twarz chyba też coś wyłapałam... :)
Gdzieś w gęstwinie liści i kolców zauważyłam na drzewie kolejny symbol szlaku... :) Powiem Wam że pieszo bym tamtędy nie szła a co dopiero z rowerem... :) Ale brnęłam dalej Jechać oczywiście się nie dało... Próbowałam i owszem ale do momentu jak jakiś wredny kolec wbił mi się w rękę i zerwał naskórek miałam dość Poza tym wcześniejsza ubita ścieżka zmieniła się w zaorane i zarośnięte pole Widać właściciel pola nie zauważył że wyjechał pługiem za miedzę :)
Szłam w tych krzakach - czasem wyższych ode mnie Krzaki i gałęzie czepiały się kierownicy i zahaczały o korbę i kasetę... Wszędzie pełno tego trawska :) Krew się leje Nogi podrapane Nic tylko robić kaszankę :)
Oczywiście upał niemiłosierny... Owady nie dają odpocząć... Spłoszyłam sarenkę... Jakieś świerszcze mi tam cykają w zaroślach Do spoconego ciała przyklejają się paprochy i farfocle z krzaków... :)
Zobaczyłam kres swej drogi ale te krzaki i dziury w ziemi skutecznie mnie zniechęcały :P
Poszłam więc na przełaj Wcale nie po mniejszych zaroślach ale wydawało się bliżej:) Trochę czasu mi zajęło przedzieranie się przez te krzaki... Ostatecznie wyszłam nareszcie na jakąś drogę... Wytrzepałam się Wywaliłam wszystkie farfocle z butów i jazda... Okazało się że to już Środa Śląska :)
Pomyślałam że odwiedzę starego kumpla Niestety pocałowałam klamkę i wróciłam na ryneczek Byłam tak zniechęcona że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia... Za to wciągnęłam przepysznego lodzika z automatu o smaku śmietankowo - czekoladowym Był wyśmienity Idealna konsystencja i temperatura Wprost rozpływał się w ustach Mniam... :D Polecam :)
Chwileczkę odpoczęłam na ryneczku przy fontannie i stwierdziłam, że jak się sprężę to stówka trzaśnie bo na liczniku niecałe 45 km
Nie tracąc więcej czasu spojrzałam na mapę
Pojechałam na Szczepanów i okrężną drogą dojechałam w okolice Miękini... czyli dobrze znana mi trasa przez Głoskę, Gąsiorów, Księginice, Lenartowice, Prężyce, Gosławice, Pisarzowice do Wilkszyna... Cisnęłam agresywnie:) Prędkość nie spadała poniżej 27 km/h :) Gorzej było na dziurawych asfaltach
Dojeżdżam do Wilkszyna i juz wiem że zabraknie mi 10 km do stówy... Szybciutko w głowie obmyślam plan objazdu Bo czasu jeszcze mi starczy przy takiej prędkości...:)
Za Wilkszynem odbijam na Leśnicę Tam przejeżdżam obok zameczku i wbijam się w Zielonogórską Cisnę na Stabłowice... Potem okrężną drogą na Pracze gdzie przystaję przy sklepie na Sprite'a :) Cisnę dalej i wiem że i tak mi zabraknie pare kilosów Skręcam na dawne wysypisko śmieci na Maślicach Nie ma czasu żeby wjechać na szczyt górki za to na długiej prostej podziwiam popisy i palenie gum dawców nerek :)
Dojeżdżam do Kozanowa - brakuje 5,5 km ...
No to kręcę 3,5 pętelki o długości 1,7 km każda i jadę na chatę:)
Pod blokiem 100,97 km :) Yeah...
Udało się
Wpadłam do domu Nie wiedziałam czy najpierw coś zjeść, wypić czy może się wykąpać... Zaczęłam od picia, potem kąpiel i szybko pomidorówka Drugie danie odgrzeję sobie w pracy:) Dziwnie się chodzi po stu km-ach Zwłaszcza jak się człowiek spieszy Jakbym nie swoje nogi miała :)
To by było na tyle I jeszcze dwie fotki krzaków :) Na więcej nie miałam czasu ani siły :P
Pzdr dla wytrwałych i stęsknionych za relacjami czytelników :)
Asica :P
EDIT 2 :)
Pulsometr
Time 4:24:52
Average 157
Max 180 - Robię postępy:)
Kcal 2746 :)
Kategoria Po Wrocławiu, Samotnie, Wokół Wrocławia, Powyżej 100 km
Dane wyjazdu:
50.16 km
10.00 km teren
02:15 h
22.29 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Powrót na Flecika :)
Poniedziałek, 21 lipca 2008 · dodano: 21.07.2008 | Komentarze 7
Powrót na Flecika :)Pogoda nie zachęcała dzisiaj do jazdy - silny wiatr, duże zachmurzenie i ochłodzenie - ale wczoraj postanowiłam, że wybiorę się z Flecikiem na małe co nieco bo sie za nim mocno stęskniłam Więc z ciężką głową ale jednak udało się wstać w miarę wcześnie...
Kawa, owsianka na śniadanko, trochę szwędania się po domu i wystartowałam jakoś koło 9:26 :P
Pierwsze metry były masakryczne Nogi odmawiały mi posłuszeństwa Jak kołki normalnie Ta przerwa była zdecydowanie za długa...
Oczywiście wiatr w pysk... :( Myślę sobie, że jednak lepiej będzie z wiatrem wracać i pojechałam w kierunku Maślic... Tragedia - Pulsometr wskazywał powyżej 93% HRmax co totalnie zabiło moją psychikę A prędkość ledwie 20 km/h... Myślałam że spadnę z roweru... :) I ten wiatr!!!
Nie wiedziałam co jest Kombinowałam...
1. Może to przez zbyt długą przerwę?
2. Niewyspanie?
3. Przemęczenie?
4. Stres?
5. Naturalny wstręt po tej "trzysetce" w czerwcu
6. Power'z_gon(e) bezpowrotnie???
....
Ostatecznie doszłam do wniosku, że pewnie wszystko po trochu ale przede wszystkim uświadomiłam sobie, że w zeszłą środę pozbyłam się honorowo pół litra krwi I tak myśląc o tym pedałowałam dalej i jakoś lepiej mi się jechało A była już opcja żeby wracać po ok 6 km !!! Sama nie wierzę w to, co napisałam:)
Gdzie to ja dawno nie byłam? Aaa już wiem! Wojnowice i zamek na wodzie! :P
Początkowo terenu nie miałam w planach, ale że do Wojnowic tylko przez las można dojechać, to i pojechałam :P
Jakież było moje zdumienie W lesie nie wiało :) Jeny jak dziecko normalnie :) Zamiast od razu się schować to jechałam asfaltami :) No ale za to wracałam z wiatrem w plecy :)
Kozanów - Maślice - Wilkszyn - Brzezina - lasem do Wojnowic - lasem do Łąkoszyc - Białków - Księginice - Lenartowice - Prężyce - Brzezinka Średzka - Pisarzowice - Wilksyn - Maślice - Kozanów
W Wojnowicach planowałam nieduży postój ale nawet się nie zatrzymałam bo dobrze mi się jechało :)
Nogi ciągnęły sprawnie... Chciało mi się pić ale oczywiście nie wzięłam ze sobą kasy więc tym bardziej nie było po co stawać :)
Tak o to dojechałam już z wiatrem w plecy na Kozanów Patrzę na licznik niecałe 48 km... Co to, to nie Trzeba dokręcić
Pojechałam przez park nad Odrę, gdzie ku mojemu zdumieniu stwierdziłam, że ona też wybiera się na koncert KSU do Ustrzyk bo płynie "pod prąd" :)
Potem pętelka wokół stawu :) I na koniec wokół bloku :)
Próbowałam zbić średni puls poniżej 160 ale się nie udało...
W ogóle wskazania pulsometru dziś to stan przedzawałowy :)
time 2:16:29
avg 160 (84% HRmax)
max 182 !!!!! (były ze 4 podjazdy :))
kcal 1451 (jakoś w to nie wierze :P)
Do domu wparowałam zmachana jak nie wiem co:) Wydudniłam na dzień dobry wielki kubek zsiadłego mleka :) Prosto spod samiuśkich Bieszczad :)
W piątek znów się napiję ale już tam na miejscu :)
Podsumowując - końcówka mnie podbudowała więc może nie będzie tak źle Jutro też pojeżdżę Oby pogoda dopisała :)
Pzdr Asica :P
Kategoria Samotnie, Wokół Wrocławia
Dane wyjazdu:
45.28 km
20.00 km teren
02:11 h
20.74 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
Krzakoterapia :)
Wtorek, 1 lipca 2008 · dodano: 01.07.2008 | Komentarze 9
Krzakoterapia :) czyli małe tur de wały & bunkryPo południu miała być krótka przejażdżka - koniecznie teren!
Pojechałam zobaczyć prężyckie bunkry...
Ostatni raz byłam tam jakoś w kwietniu... Jakież było moje zdziwienie kiedy ujrzałam te chaszcze na środku ścieżki... Trawsko po pas - nie - nawet po pachy, chwasty i różnego rodzaju "kłujaki", które idealnie wgryzały się w ręce i nogi :) Żar z nieba... Ale co tam - jechałam dalej - miejscami było nawet znośnie :) Bunkrów w tej bujnej roślinności nie było nawet widać :)
Dotarłam na skraj Zalewu Prężyckiego Jadę dalej i brnę coraz bardziej w te chaszcze Celem dzisiejszej wyprawy miał być cypelek...
Owszem nie powiem że nie dojechałam... :)
Będę bardzo ale to bardzo zdrowa ponieważ wjechałam w wyższy ode mnie las pokrzyw i ostów :) Ałaaa Do teraz mnie nogi i ręce pieką :) Wszelkie robactwo przyklejało się do spoconej skóry... mniam :)
Na cypelku odetchnęłam trochę - bardzo mnie korciło żeby sobie wskoczyć do Odry i ulżyć piekącej skórze, ale zamulony brzeg skutecznie mnie zniechęcił :)
Powrót przez pokrzywy wydawał się mega krótki w porównaniu z jazdą w przeciwnym kierunku :) Ciekawe dlaczego :)
Przy tym skwarze pragnienie dawało się we znaki więc pojechałam przez las i polną ścieżką żeby dotrzeć do cywilizacji i czegoś się napić... Polna ścieżka okazała się jednym wielkim gruzowiskiem Jadę i bach - patrzę mam kapcia No masz Ci los!!! :)
No trudno Dokołatałam jakoś do sklepu w Pisarzowicah i załatałam co trzeba (albo i nie :)) Okazało się że w oponie siedział jakiś wstrętny kolec ok. 1,5 cm (z akacji???)i za cholerę nie chciał wyjść!!! Po napompowaniu koła zauważyłam że pomimo dwukrotnego sprawdzenia oponę założyłam jednak odwrotnie ! :) ale nie było już czasu przekładać:)
Po kilku kilosach stwierdziłam że nadal przepuszcza - więc albo łatka nie trzyma albo jest jeszcze inna dziurka (dziurki) Szkoda było czasu Dopompowałam jeszcze trochę i jakoś do domu dotarabaniłam zahaczając jeszcze o ścianę płaczu :) Nawet nie biło mi na krawężnikach :P
Potem wpadł Łukasz i dokręcił mi korbę i wymienił łańcuch na nowy - za kolejny tysiączek zamienię z powrotem Zobaczymy czy zda to egzamin :)
Dziś więc wypad pełen przygód i piekących pamiątek :)
Pozdrowienia :P
P.S. Obiecałam sobie, że dzisiaj uzupełnię zaległe wpisy - ale nie dam rady Idę spać bo jutro znów na 7 do pracy
Dobranoc :P
Kilka fotek :)
Gniazdo boćków w Janówku
Kościół i ruiny pałacu w Urazie
Kategoria Wokół Wrocławia
Dane wyjazdu:
24.88 km
3.00 km teren
01:12 h
20.73 km/h
Max prędkość:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:
faceci są zbędni :P
Po południu wybrałam się do 2 sklep
Środa, 11 czerwca 2008 · dodano: 12.06.2008 | Komentarze 10
Nie żebym była feministką, ale zaczynam sądzić że faceci są zbędni :PPo południu wybrałam się do 2 sklepów ze śrubkami i wkrętami... za śrubką - do przymocowania bagażnika do Flecika Niestety nie mieli - nie taki gwint był Udało mi się natomiast ustalić, że piątka będzie ok :)
Mając nadzieję że dostanę śrubę z takim gwintem w rowerowym pocisnęłam do Harfy na Robotniczą, żeby zdążyć przed zamknięciem
Z zaprzyjaźnionym sprzedawcą zagadałam, że potrzebuję 2 śrubki piątki do tych otworów, żeby zamontować bagażnik
Gość spojrzał na mnie jakbym z konia spadła i mówi, że nie ma szans żebym zamontowała bagażnik - no chyba że zdemontuję tylny hamulec
Ja do gościa że nie ma szans na demontaż hamulca i że choćby nie wiem co - zamontuje ten bagażnik bo już mierzyłam i pasuje idealnie i że potrzebuję do tego tyko te dwie śruby - długie!!!
Nie wierzył Ależ on wydziwiał Kazał przyjechać z bagażnikiem Że może uda im (facetom) się go zamontować Potem twierdził że ni chu chu bo nie uda mi się go rozgiąć Jak powiedziałam że się uda - bo to zwykłe pręty są - to zdębiał
Zaczął szukać w katalogu bagażników montowanych na sztycę Znalazł jeden za 165 zł :) Prawie zabiłam go śmiechem :D Nie mogłam go już słuchać :) Zapytałam czy mają takie śrubki czy nie Poszedł poszukać i przyniósł Dwie ślicznie błyszczące śruby :)
Spróbował do lewego otworu - weszła idealnie Spróbował do prawego - nie da rady Podumał i stwierdził, że gwint jest zalany farbą i że nie uda mi się tam nic wkręcić...
Ja mówię że jak to? A on na to żebym przyjechała jutro to mi przegwintuje :)
Kilka innych dziwnych pomysłów miał ale już nie chciałam go słuchać - śruby wydębiłam gratis :D
Wracam do domu Ciach Flecika do góry kołami:)
Ściągam tylne koło - i ciach śrubkę pcham od tyłu - nie idzie:)
Wzięłam maluśkiego imbusika i dalej skrobię tą farbę z gwintu :)
Wciskam śrubkę - ciach - elegancko wkręciła się na wylot czyli gwintowanie już niepotrzebne :D
Mierzę bagażnik Ideolo :) Wszystko oki doki :) Tylko montować sakwy i pomknąć w siną dal Oby ta konstrukcja dojechała ze mną do końca podróży :)
Nikt ale to nikt nie wierzył że uda mi się zrealizować mój pomysł - a te pomysły facetów w sklepach - tragedia Poza gwintowaniem (to jeszcze można było przeżyć gdyby nie udał się manewr ze skrobaniem) jeden gość chciał nawet na luźno czwórkę w otwory wsadzić i skręcić z obu stron !!! A bagażnik by sobie majtał... Ludzieee :D
No to by było na tyle :P Niech faceci się od razu nie obrażają - ale powiem tak "Jestem za równouprawnieniem, faceci do garów, rodzić nam dzieci, a my baby jakoś sobie poradzimy z wkręcaniem żarówek i cieknącymi kranami"
Buhahaha
Wieczorem jeszcze na trening do Gwardii i z powrotem do domku :)
Pozdrowienia :)
Kategoria Wokół Wrocławia, Samotnie, Po Wrocławiu